"Mam ciekawość Ciebie"
Dydaktyk pisał m.in. do studentki drugiego roku.
- Byłoby najfajniej, gdybym mógł Ciebie gdzieś zaprosić. Wtedy byśmy sobie na zupełnym luzie pogadali. W pierwszym momencie pierwszych zajęć, pamiętasz sama na pewno, odniosłem bardzo pozytywne wrażenie w odniesieniu do Ciebie... Mam ciekawość Ciebie, którą mógłbym "nakarmić", że się tak wyrażę, w spotkaniu i rozmowie
- tak brzmi fragment jednej z wiadomości.
W innej profesor pisze, że "Pani głos mi się podoba, co więcej odpowiada Pani stylowi, fryzurze, makijażowi, strojom. Czasem w szkole ma Pani moment, gdy strój jest zbyt odważny i siłą rzeczy przenosi mnie poza zajęcia. Ostatnio tak było, ale chwilę, bo potem było już w normie".
To nie był pierwszy raz
Onet.pl podaje, że studentka, która ujawniła wiadomości, powiadomiła o niewłaściwym zachowaniu nauczyciela władze uczelni. Okazało się, że korespondecja z profesorem pochodzi sprzed roku i wtedy miał on zostać upomniany. Młoda kobieta zdradza jednak, że dydaktyk w podobnym tonie pisze także do akualnych pierwszoroczniaczek. One również poskarżyły się na profesora, co zaskutkowało odsunięciem go od zajęć z nimi. Będzie mógł jednak do nich wrócić od nowego roku akademickiego. Pod wpisem studentki wypowiedział się prof. Andrzej Kompa, prodziekan Wydziału Filozoficzno-Historycznego UŁ.
Będzie mógł wrócić do prowadzenia zajęć
- Tegoroczna skarga studentek I roku zakończyła się odebraniem prowadzącemu wszystkich zajęć dydaktycznych i złożeniem przez wydział wniosku o postępowanie dyscyplinarne, złożonym na początku kwietnia (do zdarzenia doszło w połowie marca). Postępowanie zostało w następstwie naszego wydziałowego wniosku (zawierał 40 stron dokumentacji) wszczęte przez rzeczniczkę dyscyplinarną i trwa. Nie wiemy, jaką karą dyscyplinarną się zakończy, to już jest poza wydziałem. Postępowania dyscyplinarne trwają z reguły parę miesięcy
- pisze prodziekan i dodaje, że "nie ma nic nieprawidłowego w tym, że prowadzący otrzymał zajęcia w przyszłym roku akademickim. Na tym etapie, kiedy trwa wszczęte postępowanie dyscyplinarne i jeśli rektor nie zadecydował o zawieszeniu wykładowcy, trwałe odsunięcie go od wszystkich zajęć na zawsze przez władze instytutu czy wydziału byłoby niezgodne z prawem".
Co zrobią władze Uniwersytetu Łódzkiego?
Biuro prasowe UŁ przesłało nam oficjalny komentarz do tej sprawy:
- Pragniemy zapewnić, że na Uniwersytecie Łódzkim nie ma przyzwolenia na zachowania opisane na Facebooku. Uczelnia podjęła w tej sprawie niezbędne czynności prawne. Władze rektorskie pozostają w stałym kontakcie z władzami Wydziału Filozoficzno-Historycznego, celem jak najszybszego wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Ze względu na prowadzone postępowania wyjaśniające, Uniwersytet Łódzki do czasu ich zakończenia nie może udzielać dalszych informacji
- czytamy w komunikacie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.