reklama
reklama

Szokująca sytuacja. Lek dla chorej na raka 9-latki z USA utknął na polskim lotnisku. Do Łodzi trafił z ogromnym opóźnieniem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Canva

Szokująca sytuacja. Lek dla chorej na raka 9-latki z USA utknął na polskim lotnisku. Do Łodzi trafił z ogromnym opóźnieniem - Zdjęcie główne

Zdjęcie ilustracyjne | foto Canva

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Łódź Chora na raka 9-letnia dziewczynka potrzebowała jak najszybciej przyjąć lek, który do Łodzi miał przylecieć aż z USA. Podróż ze Stanów do Polski zajęła 2 dni. Ale to, co stało się później, nie miało prawa się wydarzyć. Specyfik utknął na lotnisku w Warszawie, gdzie czekał prawie tydzień. O tej bulwersującej sytuacji jako pierwsi poinformowali dziennikarze stacji TVN24.
reklama

W dwa dni z USA do Polski. Z Warszawy do Łodzi w prawie tydzień

O blisko tydzień dłużej na innowatorski lek hamujący rozwój raka czekała 9-letnia dziewczynka. Specyfik miał jak najszybciej trafić do szpitala im. M. Konopnickiej w Łodzi, w którym leczona jest pacjentka. I wydawało się, że tak się stanie, bowiem drogę z Houston w Teksasie do Warszawy lek przebył w ciągu dwóch dni. Niestety, utknął na lotnisku w naszym kraju, gdzie czekał prawie tydzień.

Lek, który ma pomóc chorej dziewczynce nosi nazwę WP1066 i ma za zadanie spowalniać rozwój guza i tym samym uszkadzanie kolejnych sektorów mózgu. 

W środę 20 października lek wyruszył w drogę do Polski i już po dwóch dniach znalazł się na lotnisku w Warszawie, skąd od pacjentki dzieliło go raptem nieco ponad 100 kilometrów. Tymczasem aż do wtorkowego popołudnia specyfik nie mógł dotrzeć do szpitala im. M. Konopnickiej w Łodzi, w którym leczona jest pacjentka.

W akcję zaangażował się prof. Wojciech Młynarski, kierownik Kliniki Pediatrii, Onkologii, Hematologii i Diabetologii w szpitalu im. M. Konopnickiej w Łodzi, który próbował ustalić, co się stało z lekiem.  

- Próbowałem ustalić, co się stało. Niestety, nikt nie był w stanie powiedzieć, co dzieje się z lekiem. Wiedziałem, że nie mogą być to kwestie celne, bo leki w Polsce nie mają cła, więc paczka powinna opuścić oddział bez żadnej zwłoki - mówi w rozmowie z TVN24 prof. Młynarski. 

Lek trafił do Łodzi. Co z małą pacjentką?

Okazało się, że doszło do ogromnego nieporozumienia. Otóż dokument, który miał dotyczyć paczki z lekiem, odnosił się do… tabletu z ładowarką, który miał trafić do Polski z Kanady.  

- Nie mamy nic wspólnego z żadnymi tabletami. Potrzebujemy leku - komentuje dla TVN24 lekarz 

Ostatecznie, po interwencji lekarzy, rodziców oraz rodziny dziewczynki, udało się odebrać lek i przetransportować go do Łodzi. Ale uczynili to dopiero bliscy chorej 9-latki. Sprawa będzie miała swoja kontynuację, bowiem ma się jej dokładnie przyjrzeć resort zdrowia.

Mała pacjentka, która od kilku dni z niecierpliwością czekała na ten drogi i bardzo potrzebny lek, miała stawić się w szpitalu w środę 27 października. 

Skontaktowaliśmy się z Kliniką Pediatrii, Onkologii, Hematologii i Diabetologii w szpitalu im. M. Konopnickiej w Łodzi, ale nie udało nam się dowiedzieć, czy 9-latka otrzymała już niezbędny lek. Obecnie czekamy na wieści ze szpitala, które przekazać ma nam prof. Młynarski. Gdy tylko je otrzymamy, podzielimy się nimi z Wami na TuŁódź.

źródło: TVN24

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama