reklama
reklama

Uwolniła się od przemocowego partnera, ale sąd zabrał jej dzieci. Wrócą, jeśli kobieta znajdzie większe mieszkanie. A z tym jest problem [ZDJĘCIA]

Opublikowano:
Autor:

Uwolniła się od przemocowego partnera, ale sąd zabrał jej dzieci. Wrócą, jeśli kobieta znajdzie większe mieszkanie. A z tym jest problem [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
6
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości ŁódźŁodzianka Agata Banach wiele w życiu przeszła. Po latach udało się jej uwolnić od przemocowego partnera, który krzywdził ją i ich dzieci. Do wyjścia na prostą brakuje kobiecie już tylko jednego - większego mieszkania. Inaczej sąd nie zgodzi się na to, żeby znów mogła opiekować się synami. Obecnie chłopcy przebywają w domu dziecka.
reklama

Były partner bił ją i dzieci

Agata Banach to bardzo młoda osoba, ma długie, jasne włosy. Nie wygląda na kogoś, kto zaznał w życiu tak wiele złego. Jej synowie, Adrian i Emil, mają 11 i 3,5 roku.

- Były partner znęcał się nade mną, nie oszczędzał też dzieci, zwłaszcza starszego syna. Udało mi się od niego uwolnić, jednak sąd uznał, że chłopcy nie mogą być ze mną, i zdecydował o umieszczeniu ich w placówce opiekuńczej. Są tam od grudnia 2023 roku

- gdy pani Agata mówi o dzieciach, natychmiast szklą się jej oczy.

Mieszkanie zadłużone i zbyt małe

Powodem, dla którego łodzianka nie może być z synami, jest brak mieszkania.

- Obecnie mieszkam w spółdzielczym mieszkaniu, które odziedziczyłam po babci, jednak lokal jest mocno zadłużony, a mnie nie było stać na spłatę zobowiązań. W związku z tym w 2020 roku dostałam wyrok eksmisyjny z przyznaniem lokalu socjalnego. Złożyłam w Zarządzie Lokali Miejskich wniosek o przyznanie takiego lokalu, jednak ciągle dostaję odmowy. Mieszkam więc nadal w mieszkaniu spółdzielczym, a ono jest za małe, żebym mogła wziąć do niego dzieci

reklama

- opowiada Agata Banach.

Jest 471. w kolejce oczekujących

Obecne mieszkanie pani Agaty to 28-metrowa kawalerka. Z korespondencji i spotkań, jakie do tej pory odbywała z przedstawicielami ZLM dowiedziała się tyle, że jest 471. w kolejce oczekujących na lokal. Urzędnicy nie mają jej nic do zaoferowania.

- Mam stabilną pracę, jestem w stanie zapewnić dzieciom utrzymanie. Jednak warunkiem, pod jakim mogą do mnie wrócić, jest poprawa warunków mieszkaniowych

- mówi pani Agata.

Łodziankę wspiera Marcin Buchali, miejski radny PiS.

- Miejsce dzieci jest przy matce. Apeluję do prezydent Hanny Zdanowskiej, która wcześniej tyle razy wyrażała swoje poparcie dla kobiet i przecież sama jest kobietą, żeby dostrzegła ten realny, konkretny problem, konkretną historię, i realnie pomogła pani Agacie. Złożę w tej sprawie oficjalne pismo.

reklama

Co na to urzędnicy?

O komentarz do sytuacji poprosiliśmy Urząd Miasta Łodzi. Paweł Śpiechowicz z biura prasowego poinformował, że odesłał nasze zapytanie do Zarządu Lokali Miejskich i poprosił o chwilę cierpliwości. Jeśli odpowiedź nadejdzie, niezwłocznie ją opublikujemy.

reklama

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama