Julian Tuwim przy Struga 42 mieszkał przez dwanaście lat - aż do wybuchu pierwszej wojny światowej. Na kamienicy znajduje się nawet tablica upamiętniająca ten fakt "W domu tym mieszkał w latach młodzieńczych Julian Tuwim, poeta, syn robotniczej Łodzi" - czytamy.
Tynk wisi na włosku
Kamienica wygląda fatalnie, nawet od frontu. Choć za popsutą bramą jest jeszcze gorzej.
- Proszę zobaczyć, elewacja odpada od strony ulicy. Przecież, jak kawałek spadnie na przechodnia, to może stać się nieszczęście. Większy może nawet zabić
- uważa Grzegorz Pluta, mieszkaniec kamienicy przy Struga 42.
Wielu lokatorów wprowadziło się tutaj w latach 80.
- Mieszkam tutaj najdłużej. Pamiętam generalny remont w drugiej połowie lat 80. Od tamtej pory nie było żadnych remontów. Gdy córka wychodziła za mąż 4 lata temu, malowaliśmy klatkę schodową na własną rękę. Wstyd nam było przed gośćmi. Przecież tu jest wstyd i gil
- mówi Barbara Szlacheta.
Mieszkańcy często widują na podwórku, oprowadzanych przez przewodnika.
- Tutaj mieszkał Julian Tuwim. Ta kamienica to dziedzictwo Łódź. A jak to wygląda? Jak o nas to świadczy? To jest wielki wstyd
- uważa Ewa Lesiewicz.
Turyści odwiedzają kamienicę w dzień, w nocy z kolei przychodzą tu menele i bezdomni. Niektórzy są mniej lub bardziej hałaśliwi. Lokatorów ze snu o 2-3 nad ranem potrafi wybudzić odgłos zgniatanych puszek na klatce schodowej.
Problemem są bezdomni i menele
Po takiej imprezie najgorszy jest fetor, ponieważ "przybysze" załatwiają na klatkach swoje potrzeby fizjologiczne. Tymczasem okna na klatkach schodowych są pozabijane gwoździami, nie da się ich otworzyć. Mieszkańcy podkreślają, że niejednokrotnie dzwonili na straż miejską i policję, ale nie niewiele to się zdało.
- Problem rozwiązałaby brama. Ta, którą mamy, jest uszkodzona od dłuższego czasu. Nie możemy jej zamknąć
- mówi Alicja Stark.
- O tej bramie już słyszymy od lat, że musi być zabytkowa. Robiono projekty, wydawano na nie pieniądze, ale efektów brak
- opowiada Ewa Lesiewicz.
Mieszkańcy podkreślają, że ich opłaty za mieszkania są niemałe w skali miesiąca. Jak mówią, za lokal o pow. ponad 50 mkw. płacą około 1350 zł.
- A gdzie fundusz remontowy? Kiedyś usłyszałam w administracji, że część lokatorów nie płaci. Ale dlaczego tracą na tym ci, którzy nie mają zaległości?
- dziwi się Aneta Kowalska.
Jak już informowaliśmy, w imieniu mieszkańców interpelacje napisał radny Tomasz Anielak. Podkreślał w nich ogromne znaczenie kamienicy dla historii miasta.
- To nieruchomość o ogromnym historycznym znaczeniu dla Łodzi. Budynek niszczeje i jest miejscem noclegowym dla bezdomnych. Obecnie mieszkańcy nie tylko nie otrzymują wsparcia ze strony miasta, ale nawet nie mogą się doprosić bramy wejściowej. Czy zakup i montaż bramy wejściowej są tak dużym wydatkiem dla miasta?
- pyta radny.
Miasto sądzi się z jednym z właścicieli
Z odpowiedzi Joanny Skrzydlewskiej, wiceprezydent Łodzi dowiedzieliśmy się, że właścicielem kamienicy jest nie tylko urząd. Przed drugą wojną światową nieruchomość całkiem znajdowała się w rękach prywatnych. Po jej zakończeniu połowę przejął Skarb Państwa. Udział ten stał się własnością miasta w 1997 roku. Po drodze samorząd odziedziczył i nabył dodatkowe udziały. Teraz ma ich większość. Do całkowitej własności jednak droga daleka, bo trwa postępowanie sądowe. Urzędnicy zaproponowali współwłaścicielowi odkupienie jego udziałów. Do porozumienia jednak nie doszło, dlatego miasto skierowało sprawę na ścieżkę sądową.Skrzydlewska zaznacza również, że w 2019 roku zakończono remont dachu frontowego budynku.
- Pamiętamy, tylko po ostatnich ulewach sufit na klatce schodowej znowu przecieka - ripostują łodzianie z kamienicy Tuwima.
Niedawno rozpoczęła się z kolei modernizacja dachu prawej i lewej oficyny. Na miejscu widać rusztowania.
- W bieżącym roku zbito luźne i odparzone tynki ze ścian budynków od strony podwórza oraz zbito odparzone tynki z płyt balkonowych. Planowane są także prace polegające na częściowej wymianie stolarki okiennej i drzwiowej na klatkach schodowych
- wyjaśnia wiceprezydent Łodzi.
Lokatorzy podkreślają, że problemem są także okna w mieszkaniach.
- Zakwalifikowano moje okna do wymiany. Te, które są teraz, są tak nieszczelne, że przed każdą zimą upycham w nich dwa worki waty i oklejam taśmą klejąca. Ciągle słyszę, że nie ma pieniędzy
- dodaje Ewa Lesiewicz.
Łodzianie zapowiadają, że nie odpuszczą. Liczą, że urzędnicy wreszcie bardziej pochylą się nad problemami kamienicy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.