Mówi się, że prostytucja to najstarszy zawód świata. Zdaniem niektórych był, jest i zapewne będzie. W niektórych częściach świata został on nawet zalegalizowany, w innych jest bezwzględnie tępiony.
Specjalny szpital dla prostytutek. "Były dziecinne, leniwe, rozkapryszone i niezdolne do życia w społeczeństwie"
Obecnie prostytucja w polskim prawie karnym nie jest czynem zabronionym. Zabronione za to jest stręczycielstwo, sutenerstwo i kuplerstwo, czyli ułatwienia innej osobie uprawiania prostytucji. A jak było dawniej?Najwcześniejsze informacje o prostytucji na ziemiach polskich pochodzą dopiero z XIV i XV wieku, choć nie ma wątpliwości, że istniała ona wcześniej. Do końca istnienia Rzeczypospolitej nie powstała odpowiednia regulacja odnosząca się do tego zjawiska. W okresie rozbiorowym próbowano nawet prostytucję ująć w nakazy administracyjne. Jednak na niewiele się to zdało. Pozamałżeński, płatny handel nierządem kwitł w najlepsze, również w Łodzi.
Bo to właśnie niedaleko Łodzi w 1915 roku, w samym środku pierwszej wojny światowej, niemieckie władze okupacyjne zarządziły utworzenie specjalnego szpitala, w którym odizolowano ponad 650 miejscowych prostytutek. Powód? Chęć ograniczenia plagi chorób wenerycznych w mieście.
Zakład funkcjonował przez osiem miesięcy, a pracowała w nim między innymi Maria Grzywo-Dąbrowska, wówczas początkująca, trzydziestoletnia lekarka. Jak dowiadujemy się z publikacji Wielka Historia, lekarka skrupulatnie notowała wszystkie swoje spostrzeżenia na temat pacjentek. Przeprowadzała z nimi szczegółowe wywiady, dzień w dzień obserwowała ich życie i obyczaje. Wnioski zebrała w książce "Psychologia prostytutki" opublikowanej w 1928 roku. I nie były one szczególnie budujące.
Prostytutki poddane obserwacji były zdaniem autorki dziecinne, leniwe, rozkapryszone i niezdolne do życia w społeczeństwie. Zdecydowana większość była analfabetkami. Niektóre nie wiedziały nawet, ile mają lat, nie potrafiły też powiedzieć, na ile kopiejek dzieli się rubel, a na ile groszy złotówka. Możliwość zdobywania wiedzy pod okiem lekarzy zupełnie ich nie interesowała - informuje autor artykułu - Kamil Janicki.
Tylko nieco ponad sto kobiet zdecydowało się brać udział w lekcjach, a niespełna pięćdziesiąt wyszło ze szpitala nauczywszy się pisać i czytać. Wolały się bawić lub całymi dniami wylegiwać w łóżku - dodaje.
Do uczciwej pracy panie się nie garnęły, choć proponowano im, żeby przyuczały się do przydatnych zawodów. Do udziału w warsztatach udało się przekonać około setki, ale większość zaraz się znudziła. Pozostałe padły ofiarą szykan koleżanek. -Wyzywano je od szpitalnych utrzymanek, śmiano się, że są z nich brzydule i to dlatego zamierzają porzucić prostytucję - informuje Kamil Janicki.
Dochodowa, ale niebezpieczna profesja. Gdzie znajdowały się domy publiczne w Łodzi?
O tym, jak wyglądał łódzki świat prostytucji na przełomie XIX i XX wieku informuje również autor bloga baedekerlodz. - Najstarsza profesja świata - prostytucja, dochodowa, lecz i niebezpieczna, rozwijała się w Łodzi bez większych przeszkód - czytamy.Jak się dowiadujemy, w 1911 roku gubernator piotrkowski wydał rozporządzenie nakazujące, by domy publiczne były oddalone od kościoła, szkoły lub innych instytucji społecznych o co najmniej 150 sążni (320 m). Lokale niespełniające tego wymogu zostały zamknięte przez policję.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.