Cyrkowa rodzinka z Łodzi. Czwarte pokolenie ludzi z pasją [zdjęcia I wideo]

Cyrk to pasja i praca rodziny z Łodzi

- Mój dziadziuś w cyrku, później pasją zaraził swojego syna - mówi Izabela Jakubczyk. - Od małego dziadek zabierał mnie do cyrku, uczestniczyłam w jego treningach. Poznałam to życie od podszewki. Mówi się, że jak raz się w to wdepnie, to już nie można wyjść.

Jakubczykowie ciężko pracują. Akrobacje wiążą się bowiem z wieloma treningami. Ubolewają nad tym, że zawód cyrkowca jest w dzisiejszych czasach niedoceniony, ale kochają to, co robią, bo cenią sobie kontakt z ludźmi. Frazeologizmy typu "Nie róbcie cyrku", "to jest cyrk", które nierzadko wypowiadają, np. politycy, sprawiają rodzinie przykrość, bo  aktor cyrkowy to zawód, który wymaga wielu wyrzeczeń.

Izabela i Daniel Jakubczykowie poznali się w szkole cyrkowej. Uczyli się w Państwowej Szkole Sztuki Cyrkowej w Julinku. Gimnastyka, ekwilibrystyka, aktorstwo, pantomima, balet, historia cyrku - to między innymi przedmioty, które wykładane są w takiej placówce.

POLECAMY: Karolina Bielawska z Łodzi u Kuby Wojewódzkiego. Co powiedziała Miss World?

- Zdawałem na dwie uczelnie, do szkoły aktorskiej i muzycznej. Jak wróciłem do domu, obudziła mnie moja mama. Powiedziała, że są egzaminy do szkoły cyrkowej, żebym pojechał i spróbował - opowiada Daniel Jakubczyk.

Małżeństwo pasją zaraziło swoje dzieci.

- Jednym z moich marzeń było, żeby szkoła cyrkowa zaistniała w moim życiu - mówi Diana, córka małżeństwa.

Jeden z synów małżonków studiował pedagogikę, ale zmienił plany. Został aktorem cyrkowym.

Rodzina ze swoimi programami jeździ po całym świecie. Marzy jednak o tym, aby utworzyć w Łodzi Rodzinne Centrum Rozrywki, by dzielić się z innymi swoją wiedzą i doświadczeniem.

Łodzianie są bez wątpienia wyjątkowi. Znajomi, sąsiedzi pozytywnie reagują na to, czym się zajmują. Czasami podglądają ich treningi na podwórzu. Zresztą obejrzyjcie film i posłuchajcie, co o sobie mówią.