Kluby nocne i dyskoteki w Łodzi zamknięte na cztery spusty. „Sytuacja jest dramatyczna, ale walczymy”
Lockdown związany z pandemią koronawirusa bardzo mocno uderzył w branżę rozrywkową. Na wprowadzonych obostrzeniach ucierpiały kluby nocne, które już od niemal roku nie mogą zorganizować normalnej imprezy.
- Sytuacja jest dramatyczna, ale walczymy. Utrzymujemy pracowników, którzy u nas pracowali. Płacimy media, płacimy podatki. Czekamy, co będzie dalej - mówi Grzegorz Resch, współwłaściciel klubów Lordi's Club & FooFoo Bar oraz Soda Underground Stage.
I dodaje: - Podejrzewam, że wytrzymamy tyle, ile będzie trzeba wytrzymać. Ale sytuacja jest tragiczna, bo od prawie roku nie zarobiliśmy ani grosza.
Co prawda latem rząd zezwolił na organizowanie imprez w klubach nocnych, ale wszystko musiało się odbywać na specjalnych zasadach. Wypełnienie sali mogło wynosić maksymalnie 50%, a do tego wybierając się na dyskotekę lub do klubu wszyscy musieli zasłonić nos i usta.
Takie rozwiązanie nie satysfakcjonowało wszystkich. Lato to martwy sezon dla położonego na osiedlu Politechniki Łódzkiej legendarnego klubu Futurysta.
- W naszym wypadku sezon zaczyna się od października. Taka jest specyfika Futurysty. My w wakacje 2020 roku się nie otwieraliśmy, bo dla nas wakacje to martwy okres i biznes byłby z tego żaden. Dlatego ewentualne poluzowanie obostrzeń latem tego roku i otwarcie klubów w czerwcu czy lipcu nas nie będzie satysfakcjonowało - tłumaczy Sławomir Gabrysiak, współwłaściciel Futurysty.
Właściciele klubów nocnych w Łodzi czekają na zdjęcie lockdownu. „Jak tylko będzie można się otworzyć, to ruszamy z pełną pompą”
Szybko się okazało, że poluzowanie obostrzeń było tylko chwilowe. Po kilku tygodniach kluby nocne ponownie zostały zamknięte. Zakaz działalności takich miejsc obowiązuje na razie do 28 lutego. Właściciele zdają sobie jednak sprawę z tego, że lockdown na ich działalność zostanie wydłużony.
- Kluby otworzą się na końcu. Dlaczego? Bo tak naprawdę na otwarciu klubów zależy garstce młodych ludzi, a nie lwiej części wyborców - mówi Resch.
Jego słowa potwierdza Sławomir Gabrysiak.
- Nikt nie ma wątpliwości, że kluby i dyskoteki będą otwierane absolutnie w ostatniej kolejności. Moim zdaniem marzyć o otwarciu klubów będzie można dopiero kilka tygodni po tym, jak ruszą puby i restauracje - mówi Gabrysiak.
- Na pewno nie otworzymy się wiosną. Jeśli udałoby otworzyć klub w październiku, to na oparach, ale przetrwamy i dzięki naszym gościom w końcu wrócimy do życia. W innym wypadku będziemy potrzebowali kolejnego wsparcia z rządu albo niestety będziemy musieli zapomnieć o Futuryście i zająć się czymś innym - dodaje.
- My jakoś to przetrwamy. Jak tylko będzie można się otworzyć, to ruszamy z pełną pompą. Ale na razie czekamy. Nic tutaj nie wymyślimy - podkreśla Resch.
Niestety na razie ciężko przewidzieć, jak będzie wyglądała popandemiczna imprezowa mapa Łodzi.
Jedyne co nam pozostaje to wierzyć w to, że już niebawem ponownie będziemy mogli bawić się przy najlepszej klubowej muzyce na parkietach Futurysty, Lordi’s, Sody oraz innych łódzkich klubów nocnych i dyskotek.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.