Spotykają się regularnie, bez względu na temperaturę i warunki panujące za oknem.
Nad kąpieliskiem w Arturówku "Dzikie Morsy" rozpoczęłi sezon
Miłośnicy morsowania z grupy „Dzikie Morsy” rozpoczynają swój tegoroczny sezon, a z tej okazji przygotowano niezwykłą inaugurację. W sobotni wieczór (9 listopada) nad zbiornikiem wodnym w Arturówku pojawiły się pochodnie, świece oraz świetlne dekoracje.Gdy wszyscy byli gotowi wyruszyli biegiem do wody. To znak, że sezon można uznać za oficjalnie rozpoczęty.
Wielu morsujących wspomina, że ich początki to także konkretna historia. W przypadku pani Anny, przygoda z morsowaniem zaczęła się jeszcze w czasach pandemii.
- Ja zacząłem w pandemii, jak nic nie można było robić, i to mi po prostu uratowało w cudzysłowie życie. Było ciężko ogólnie, a że ja z gastronomii, więc wszystko pozamykane. Musiałam sama ciągnąć restaurację, wiadomo, pół na pół, no i w sumie nawet dzisiaj wspominałam, że chodziłam morsować i rano, i wieczorem, żeby się jeszcze lepiej czuć. Mnie to pomogło, bardzo polecam
- mówi Anna Zielińska, miłośniczka morsowania, grupa morsów “Dzikie Morsy”.
- Ja zacząłem w Strykowie. Już jakiś czas szukałem i znalazłem taką grupę w Krakowie, a później przyłączyłem się do “Dzikich Morsów”, no i tutaj zaczęło się takie prawdziwe morsowanie - bez rękawiczek, ale głową.
- dodaje Rafał Miłosz, który uwielbia morsować, grupa “Dzikie Morsy”.
Miłośnicy morsowania wyznają: "Na początku trudno się przełamać"
Członkowie grupy nie ukrywają, że choć z pozoru może to wyglądać na coś niesamowicie niekomfortowego, w głębi duszy chodzi o przełamanie strachu jeszcze wewnątrz siebie.
- W moim przypadku jest to już sześć lat, gdy morsuje. Najpierw przyjechałem zobaczyć, jak to wygląda. Wtedy była to mała grupa i byłem zdziwiony, że te osoby mimo tego, że jest mróz, a ja stałem w puchowej kurtce, czapce, rękawiczkach, butach i marzły mi dłonie i stopy, i nie mogłem sobie wyobrazić jak to jest możliwe, że przy takim dużym mrozie ludzie mogą wejść do wody, cieszyć się z tego i nic im nie jest
- wspomina Marcin Bogusz, miłośnik morsowania, członek grupy “Dzikie Morsy” .
„Dzikie morsy” spotykają się regularnie, czasami jest to kilka razy w tygodniu, czasami rzadziej. Bez względu na czas i porę roku zawsze sprawia im to sporo frajdy.
- Tak myślałem, myślałem, i po roku stwierdziłem, że spróbuję. Udało się i jest wspaniale. Na początku wiadomo, było się trudno przełamać, ale to chyba bardziej chodzi o psychikę niż o samo wejście. Trzeba się przekonać, że nic się człowiekowi nie stanie i trzeba robić to bardzo stopniowo, pierwsze wejście było takie, że tylko wszedłem do wody, zanurzyłem się i wyszedłem. Kolejny już siedziałem i byłem w wodzie minutę
- dodaje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.