600-lecie Łodzi z pewnością zapadnie w pamięć nie tylko łodzianom, ale także wielu turystom, którzy w weekend 28-30 lipca zdecydowali się zawitać do naszego pięknego miasta. Każdy urodzinowy dzień przebiegł w iście festiwalowym stylu. Każdy, kto był choć raz na muzycznych festiwalach np. w Krakowie lub Gdyni wie, że taka impreza to przede wszystkim spore wyzwanie logistyczne. Nie tylko dla organizatorów, rzecz jasna.
Pod kątem komunikacyjnym uważam, że Łódź naprawdę dała radę. Biorąc pod uwagę, że jednego dnia potrafi dojść do kilku zatrzymań tramwajów, w tym oczywiście na Zachodniej, to na trzy festiwalowe dni obyło się nawet bez wykolejenia przy nakładce na skrzyżowaniu Zachodniej z Legionów.
Chcesz lepszej Łodzi? Przyklej sobie naklejkę "jestem malkontentem"
Wielu jednak twierdzi, że rozmowa o tym, z czym borykają się tysiące podróżnych łódzkiego MPK, to niepotrzebne ataki na rządzących, a nawet pojawiają się oskarżenia o bycie malkontentem. Najczęściej pada argument, że przecież Łódź się stale rozwija, jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. I rzeczywiście, Łódź zmienia się z każdym kolejnym rokiem, ale wciąż jest sporo do zrobienia.O tym, jak zmieniło się nasze miasto na przestrzeni ostatnich lat, mogli oczywiście zobaczyć wszyscy turyści, którzy przyjechali świętować 600 lat Łodzi. Na początek oczywiście wielu pierwsze, co zwiedziło, to ogromny dworzec Fabryczny, później wyremontowaną Piotrkowską i rynek w Manufakturze. Łódź to jednak nie tylko te trzy miejsca, a trudno oceniać życie w mieście, które zwiedza się, odwiedzając tylko wyremontowane miejsca albo zabytkowe pałace. Tym bardziej trudno oceniać włodarzy danego miasta, szczególnie kiedy się w nim nie mieszka i nie interesuje się polityką.
Mamy naprawdę zaj****ego wiceprezydenta - twierdzi muzyk, którego nie obchodzi polityka
Wszędobylskiej polityki nie zabrakło także na zakończenie urodzinowego weekendu z okazji 600. urodzin Łodzi. Trudno inaczej nazwać reklamę jednego z najbardziej rozpoznawalnych łódzkich polityków i to prosto z ust muzyka, który sam nie ukrywa, że polityka go nie obchodzi. Czy warto więc wierzyć jego słowom?Czy warto było przeznaczyć kwotę 80 milionów złotych, o której nieoficjalnie się mówi m.in. na tak huczny start kampanii wyborczej? Patrząc na dziurawe łódzkie drogi, notoryczne zatrzymania tramwajów, zamknięcia ulic, przedłużające się remonty, które prędzej czy później będzie trzeba poprawiać oraz na stały przekaz, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej, to może warto przemianować nazwę naszego miasta z Łódź na Barbieland.
Kena na miarę naszych czasów już mamy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.