reklama
reklama

Łodzianin na pieszo wędruje znad morza w góry. Za nim pierwsze dni 800-kilometrowego wyzwania

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: archiwum prywatne

Łodzianin na pieszo wędruje znad morza w góry. Za nim pierwsze dni 800-kilometrowego wyzwania - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
5
zdjęć

Znajomi z fundacji odwieźli pana Damiana na Hel. | foto archiwum prywatne

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Łódź po godzinach Od ostatniej niedzieli (4 czerwca) jest w trasie Damian Szymański, wolontariusz fundacji "Dom w Łodzi". Punktem wyjścia był Hel, metą są Rysy, a całą odległość między nimi, czyli prawie 800 kilometrów, pan Damian zamierza pokonać... na nogach.
reklama

Cel tego wyzwania jest szczytny - łodzianin chce w ten sposób nagłośnić zbiórkę na rzecz dwójki podopiecznych fundacji, Julianki i Bartusia. Nie ma limitu czasowego. Jedynym warunkiem jest odbycie całej trasy w milczeniu.

Dla Julianki i Bartusia

Bo Julianka i Bartek nie mówią, lecz porozumiewają się przy pomocy tzw. komunikacji alternatywnej: zdjęć i piktogramów. Na ich dalszy rozwój potrzeba około 40 tys. zł. I dlatego Damian Szymański po drodze też nie będzie porozumiewał się inaczej niż przez przygotowane przez siebie znaki bądź pisząc.

Wyprawa rozpoczęła się bez najmniejszych przeszkód. Znajomi z fundacji pojechali z panem Damianem na Hel.

- Przeszliśmy się chwilę w milczeniu brzegiem morza, a potem skręciliśmy na właściwą drogę, żeby rozpocząć wędrówkę - relacjonuje wolontariusz.

Wsparcie przyjaciół i... nieznajomych

Przyjaciele z Trójmiasta, Artur i Piotr, odprowadzili pana Damiana do Jastarni. Potem rozpoczął się już samotny marsz.

- Pierwszy dzień okazał się być trudniejszy niż myślałem - mówi łodzianin. - Dopiero późnym wieczorem, około godz. 23.40, dotarłem do mojego ostatniego punktu, czyli Władysławowa.

Podczas marszu, między Kuźnicą a Chałupami, Damian Szymański spotkał pana Jarka. Podjechał na rowerze, zatrzymał się i... zaproponował nocleg w swoim domu. 

- To niesamowite, że pojawiają się takie osoby, tak jakby to było jakoś zaplanowane, akurat wtedy, gdy ich potrzebuję - opowiada pan Damian. - To było cudowne i bardzo dziękuję za ten gest.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama