W środę w programie TVN "Uwaga" podano więcej informacji na temat rodziny, w której doszło do pobicia małego chłopczyka w Tomaszowie Mazowieckim. 9-miesięczny Nikoś ze śladami pobicia trafił do szpitala. Zarzuty znęcania się usłyszeli rodzice dziewięciomiesięcznego chłopca 35-letnia matka Dagmara Ł. i 38-letni ojciec Sebastian W. W reportażu podano, kto poinformował służby i prawdopodobnie uratował życie tego maleństwa.
Zauważyła siniaki na ciele bratanka. Wezwała policję. Matka dziecka miała do niej pretensje
To pani Emilia, siostra ojca chłopczyka powiadomiła służby o zasinieniach na jego ciele. Jak opowiadała, sama jest matką i nie mogłaby spokojnie spać, wiedząc, że jej bratankowi dzieje się krzywda. Tym bardziej, jak opowiadała dziennikarce TVN, krótko przed tym, płakała nad losem bestialsko zamordowanego przez ojczyma 8-letniego Kamilka z Częstochowy.Kobieta przyznała, że kiedy policja pojawiła się w domu jej brata, Dagmara Ł. miała do niej pretensje i była w stosunku do niej agresywna.
Policja wyprosiła mnie z domu. Ona zaczęła mnie wyzywać, że to wszystko moja wina, że odbiorą jej dzieci. Powiedziałam jej: „Jaką ty jesteś matką, dziewczyno? Ty śmiesz jeszcze mnie osądzać? Może ratuje życie twojemu dziecku. Jak ty mogłaś patrzeć na jego krzywdę
- opowiadała ciotka Nikosia. Przyznała ona, że wciąż myśli o chłopcu, a przed oczami ma obraz jego pobitej twarzyczki. Pani Emilia odwiedziła malca w szpitalu
Najgorszy moment był wtedy, gdy wychodziłam i przytuliłam go tak mocno do siebie, a on był odwrócony twarzyczką do mojej piersi i tak mnie trzymał, jakby nie chciał, żebym wychodziła. Powiedziałam pielęgniarce, że zostanę, dopóki on nie zaśnie, bo ja nie dam rady wyjść i go zostawić
- mówiła w reportażu programu "Uwaga".
Pobity chłopiec. Matka miała nie zauważyć obrażeń syna. Twierdziła, że powstały, gdzie dzieci zostały z ojcem
Tomaszowska policja zgłoszenie, że w jednym mieszkaniu w centrum Tomaszowa Mazowieckiego może dochodzić do znęcania się nad dzieckiem, otrzymała 14 maja. Jak już wcześniej informowaliśmy na portalu Tu Łódź, funkcjonariusze, którzy przyjęli zgłoszenie na miejscu zastali 35-letnią kobietę oraz 1,5 roczną dziewczynkę i 9-miesięcznego chłopca. Kobieta była trzeźwa. Na twarzy i szyi dziecka, policjanci zauważyli otarcia i siniaki. Matka dziecka stwierdziła, że ślady zauważyła dopiero rano, a dzień wcześniej zostawiła dzieci na czas wizyty w sklepie, z ich ojcem. Nie wiedziała jednak, gdzie on teraz się znajduje.Mundurowi wezwali na miejsce karetkę. U dziewczynki nie stwierdzono obrażeń, ale na ciele chłopca, było wiele zadrapań i siniaków. Chłopca przewieziono do szpitala na dalsze badanie.
Kryminalni znaleźli Sebastiana W. go w jednej z komórek znajdujących się niedaleko miejsca interwencji, zamkniętego w jej wnętrzu od środka i ukrywającego się przed policjantami. 15 maja ojciec dziewięciomiesięcznego chłopca usłyszał zarzuty. 38-latkowi grozi kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności. Matka chłopca odpowie za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi kara do 5 lat więzienia.
Mężczyzna przebywa w areszcie, natomiast matka ma dozór policyjny.
Zareagowała, choć jej brat wylądował w areszcie. Nie żałuje
Zdaniem pani Emilii Dagmara Ł. również powinna trafić za kratki. Jak tłumaczy w reportażu, to, że w chwili zatrzymania była trzeźwa, nie znaczy, że nie była pod wpływem alkoholu. Ciocia chłopca przyznała, że rodzina Nikosia ma problem z piciem, a jej brat bywał agresywny. Jednak jej zdaniem, w domu dochodziło do sytuacji, że to on uciekał przed kobietą. Dlatego jej zdaniem, to właśnie ona może być odpowiedzialna za pobicie chłopca.
Ja jestem rodziną i reagowałam, reagowałam w każdy możliwy sposób. Teraz skończyło się na posiniaczeniach, a następnym razem mogło się skończyć o wiele gorzej
- tłumaczyła.
Czytaj również: Bili, przypalali papierosem, zamykali w tapczanie, wiązali i podtapiali. Sąd w Łodzi posłał katów dziecka do więzienia
Dziennikarz Uwagi poinformował, że Dagmara Ł. nie skończyła szkoły zawodowej, bo wcześnie została matką. Obecnie ma ośmioro dzieci. Dwoje najstarszych dzieci wychowuje ich ojciec. Czworo kolejnych trafiło do rodziny zastępczej. Zanim kobieta urodziła kolejne dwoje dzieci, sąd ograniczył jej prawa rodzicielskie co do sześciorga starszych, ze względu na jej uzależnienie od alkoholu.
Sędzia Jacek Gmaj, prezes Sądu Rejonowego w Tomaszowie Mazowieckim, tłumaczył w reportażu, dlaczego kobiecie nie zabrano pozostałych dzieci.
Widocznie to sytuacja związana z ciążą matki, bo one były bliskie czasowo, spowodowała, że na pewien okres sytuacja w tej rodzinie uległa poprawie
– mówi. Rodzinę dzień przed interwencją policji odwiedził pracownik MOPS-u. Pracownik miała tam bywać wielokrotnie również bez zapowiedzi.
Pracownik podczas wizyt każdorazowo, stwierdzał, że w mieszkaniu jest czysto i jest porządek, że dzieci są czysto ubrane
- przyznała Jolanta Szustorowska, dyrektor MOPS w Tomaszowie Mazowieckim.
Chłopiec przebywa w szpitalu. Zdaniem lekarzy, obrażenia nie zagrażają jego życiu. Nie wiadomo jednak, czy pobicie nie będzie skutkowało problemami zdrowotnymi w przyszłości.
Cały reportaż do obejrzenia na stronie Uwaga TVN.
Czytaj także: Kamilek z Częstochowy, Nikodem z Włocławka, Zuzia z Łodzi. Które z dzieci będzie następne? [KOMENTARZ]
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.