Kierowca łódzkiego MPK opisał problem braku przerw w pracy
Kierowca łódzkiego autobusu poprosił administratorów strony LDZ Zmotoryzowani Łodzianie o udostępnienie jego wypowiedzi.
- Prosiłbym żebyście puścili. To w sumie nic nadzwyczajnego. Zdjęcie ze sterownika pokazuje jak bardzo jesteśmy jako pracownicy "doceniani" przez MPK i to za 22-23 brutto (zdecydowana większość) Linia 96 to jedna z najdłuższych tras. Prowadzi przez całe miasto z Janowa na Teo. Jej pokonanie zajmuje ponad 1,5 godziny. W godzinach szczytu normą są finalne opoźnienia w granicach 15-20 minut. Nie ma możliwości zmieszczenia się w czasie i odbycia tej skromnej 10 minutowej przerwy. W efekcie czego kierowca jest zmuszony do odbycia kolejnego kursu. To sprawia że łącznie po ponad 2,5 godz jazdy i przejechaniu 80 przystanków prowadzący uzyskuje możliwość jedynie (albo aż) kilkuminutowego odpoczynku - napisał kierowca.
Mężczyzna winą za brak przerw obarcza Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi oraz zarząd spółki łódzkiego MPK.
- Należy dodać że takie fake przerwy są robione przez Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi celowo, bowiem zwiększenie czasu przerwy wiązałoby się z konkecznością dołożenia kolejnej brygady na linii. Jesteśmy więc w żywe oczy rąbani przez ZDiT do spółki z MPK-Łódź Sp. z o.o. - opisuje kierowca.
Kierowca załączył także zdjęcie pulpitu, na którym widać, że autobus znajduje się na przystanku „0”, czyli krańcówce. Kierujący ma 15 minut do odjazdu z przystanku i "10 minut przerwy" – jednak te 10 minut, które widnieje na górze, to czas przerwy czekający dopiero na kolejnej krańcówce, po przejechaniu 44 przystanków.
Fot. Strona LDZ Zmotoryzowani Łodzianie na Facebooku.
Motorniczy łódzkiego tramwaju potwierdza problemy z przerwami w pracy
Pracownik łódzkiego MPK opowiedział mi od czego zależy czas przerwy w pracy. Motorniczy potwierdza jednak, że zdarza się, że przerwy nie ma wcale.
- Takie sytuacje mają miejsce, natomiast widoczne są one głównie w szczycie ruchu i dotyczą torowisk dzielonych z drogą dla samochodów, czyli - Limanowskiego, Pomorska, Rzgowska, Narutowicza - opowiada.
Motorniczy tłumaczy, że problemem jest sztywny rozkład jazdy, którego kierowca nie może zlekceważyć.
- [...] Wszystko zależy - od dnia, godziny, trasy, czasami jest taki dzień, że nie ma problemu z realizacją rozkładu, natomiast czasami są takie utrudnienia na drodze, że 3 kursy robione się praktycznie ciągiem. Niby nikt nie pogania, ale też nikt nie zaprzecza, że miło by było jakbyśmy wyjeżdżali mimo wszystko zgodnie z rozkładem. Problemem jest sztywny rozkład jazdy. On nie zależy od czasu przyjazdu na pętle tylko z góry jest napisane, o której godzinie ja mam wyjechać i kropka. Oczywiście muszę też wspomnieć, że duże opóźnienia związane z poważnymi utrudnieniami typu wypadek lub brak prądu w sieci są wyrównywane, ale o te mniejsze (czyli długości mniej więcej czasu przerwy) nikt nie dba - mówi motorniczy.
Jeśli kierowcy nie mogą odbyć przerwy - kontaktują się z centralą. Nie zawsze jest to jednak idealne rozwiązanie.
- O rezygnacji z przerwy nikt nikogo nie informuje, bo w zasadzie takie mamy wytyczne co do przerw - one oprócz odpoczynku (i jednej regulowanej przez prawo) służą właśnie do wyrównywania opóźnień, natomiast są momenty w szczycie ruchu, że jeździ się od pętli do pętli bez całej, lub części przerwy. Kontakt z centralą następuje dopiero wtedy, kiedy rzeczywiście zbliża się przerwa, którą zapewnia nam prawo pracy, a ze względu na opóźnienie się ona nie odbędzie. Wtedy kombinują gdzie i jak nam te przerwę dać - tłumaczy motorniczy z Łodzi.
Zapytałam także, z czym wiąże się dla kierowców i motorniczych brak przerwy.
- Brak przerwy to na pewno spadek koncentracji, nie można pójść rozruszać mięśni, trochę się ożywić, człowiek wpada w taką rutynę. Na pętli pójście do punktu socjalnego musi być robione w pośpiechu. To jest najmniej przyjemne, bo jednak i tak staram się wyjechać o czasie, aby chociaż następna przerwa była dla mnie w całości - dodaje.
Motorniczy podkreślił także, że kierowcy autobusów są w znacznie gorszej sytuacji, ponieważ w przeciwieństwie do tramwajów - nie zawsze mają wydzielone miejsce na drodze.
Łodzianie oburzeni brakiem przerw kierowców MPK w Łodzi
Pod postem, zamieszczonym przez profil LDZ Zmotoryzowani Łodzianie, użytkownicy zamieszczali komentarze – wszystkie odnosiły się krytycznie do braku przerw kierowców.
- Taka prawda. Dodatkowo pasażerowie mają pretensję że na nich nie czekamy i zamykamy drzwi przed nosem . Niestety przy takich przerwach nie ma opcji żeby czekać na dobiegających – skomentowała motornicza łódzkiego MPK.
- Przerwa w pracy to rzecz święta. Czy się pali czy się wali, nogi w górę i odpoczynek. Podczas wypadku nie powiesz, że Ci przerwę zabrali i nie odpoczales – skomentował użytkownik.
- A kto zmusza kierowcę? Robić swój postój tyle ile jest w rozkładzie i już - napisał jeden z komentujących.
- Dla mnie to wstyd żeby człowiek po trasie nie mógł odpocząć w końcu będą z tego wypadki. No już raz strajkowali to był niezły bałagan.. Może pora na powtórkę.. - skomentował użytkownik.
- Smutna rzeczywistość – napisała internautka.
CZYTAJ TAKŻE: Łódzki tramwaj po tuningu! Niebawem wróci na tory
Co sądzicie o tej sytutacji? Czy kierowcy mają z niej jakieś wyjście?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.