Dziennikarz, były rzecznik komunistycznego rządu, a przede wszystkim skandalista. Urodził się 3 sierpnia 1933 w Łodzi. Zmarł w poniedziałek, 3 października 2022. O jego śmierci poinformował "Tygodnik Nie", gdzie od 1990 roku pełnił funkcję redaktora naczelnego. Nie wiadomo, jaka była przyczyna zgonu.
Nie obchodziły go konwenanse. Krytykował nawet "swoje" środowisko
Prawdziwe nazwisko Jerzego Urbana to Urbach. Mężczyzna całe dzieciństwo spędził w Łodzi i jak się okazuje, już wtedy wyróżniał się charakterem i ciętym językiem. Efekt był taki, że w młodości musiał wielokrotnie zmieniać szkoły. Jak sam przyznał w jednym z wywiadów, wyrzucono go aż z 17 placówek, m.in. nieprzychylne opinie na temat... tychże szkół.W końcu, krótko przed maturą, przeniósł się z rodziną do Warszawy, gdzie udało mu się zdać egzamin dojrzałości. Tam też rozpoczął studia dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim. Nigdy ich jednak nie ukończył. Swoją przygodę z dziennikarstwem rozpoczął od pracy w czasopiśmie "Nowa Wieś", a następnie przeszedł do tygodnika "Po prostu". Od 1961 r. pisał dla cieszącej się wówczas niesamowitym prestiżem "Polityki". Mimo swoich korzeni w "Po prostu", skąd wywodziło się wielu działaczy opozycji, był przeciwnikiem powstałej w 1980 roku "Solidarności". Na różnych łamach notorycznie krytykował Lecha Wałęsę oraz innych działaczy i sprzymierzeńców "Solidarności", w tym zamordowanego później przez komunistów ks. Jerzego Popiełuszkę.
Goebbels stanu wojennego, pierwszy propagandzista PRL
W latach 1981-1989 pełnił funkcję rzecznika prasowego Rady Ministrów PRL. Był jednym z głównych twórców państwowej propagandy i cenzury.
Rząd się sam wyżywi
- to jego najsłynniejszy komentarz, który był odpowiedzią na sankcje gospodarcze nałożone przez Ronalda Reagana na Polskę w 1981 roku.
Od 1999 do 2004 roku należał do SLD. W 1990 roku został redaktorem naczelnym "Tygodnika Nie".
Podczas swojego życia Urban dał się poznać jako skandalista i osoba kontrowersyjna. Oskarżył m.in. Maksymiliana Kolbego o bycie w okresie międzywojennym antysemitą, natomiast Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera o zdradę lewicowych ideałów i dopuszczenie do gigantycznego poziomu korupcji w Polsce. Ponadto, Urbanowi zarzucano rozpowszechnianie pornografii, obrażanie papieża Jana Pawła II oraz uczuć religijnych. Aferą skończyła się jego wizyta w programie "Skandaliści", gdzie wystąpił w stroju biskupa i zapalił papierosa.
Po śmierci mówi się o kimś dobrze albo wcale? Nie w przypadku Urbana
Po informacji o śmierci Jerzego Ubrana w internecie pojawiły się liczne komentarze. Swoje zdanie wyrazili również politycy. Jednak w tym przypadku tylko nieliczni zastosowali się do powiedzenia "o umarłych to albo dobrze, albo wcale". Jeden z internautów zauważył, że Urban to był "człowiek wielu twarzy". Natomiast Robert Biedroń napisał "Urban znów wyciął wszystkim numer. Umarł. Żegnaj Jurku!"Janusz Kowalski z Solidarnej Polski stwierdził: "Umarł komunistyczny kolaborant Jerzy Urban. Niestety na wolności."
Bartłomiej Sienkiewicz (KO), w swoich mediach społecznościowych spuentował:
Jerzy Urban na zawsze w Polsce pozostanie figurą kłamstwa i cynizmu władzy. Nie przykryje tego nawet obecna działalność PiS o wiele bardziej w tym zaawansowana - każde pokolenia ma swoje "czarne figury".
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.