Wzór do naśladowania dla łódzkich juniorek i nie tylko
24-letnia Amerykanka przyznaje, że czasami czuje się, jak 80-letnia kobieta w ciele 24-latki, ale nie dlatego, że jest zmęczona życiem, absolutnie. Ona je przecież dopiero na dobre zaczyna. Mimo tego, że jest młoda, zawodniczka Grot Budowlanych zaznacza, że uwielbia chodzić wcześnie spać i spędzać czas ze starszymi osobami od niej, od których może się czegoś nauczyć. Veronica Jones-Perry to młoda siatkarka, która już może uchodzić za wzór profesjonalizmu dla siatkarek, których drzwi do zawodowego grania nie są jeszcze w pełni otwarte. Tak naprawdę podejścia do swoich obowiązków mogą się od niej uczyć również młodzi siatkarze, chociaż oni pewnie swoich idoli mają w Mariuszu Wlazłym, Bartoszu Kurku, Michale Winiarskim, czy wielu innych znakomitych siatkarzach, których w kraju znad Wisły nie brakuje.!reklama!
Łódź tysiące kilometrów od rodziny
Urodzona w West Jordan Veronica, jako mała dziewczynka uczęszczała do drużyny gimnastycznej. Uwielbiała to i kto wie, czy dzisiaj kibice mogliby oglądać jej popisy w drużynie Grot Budowlanych, gdyby nie pewna przykra sytuacja, która miała miejsce w czasach jej dzieciństwa. Debra Jones, czyli mama Veroniki straciła pracę, a rodziny Jonesów nie było już stać, aby mała Veronica dalej zajmowała się gimnastyką. Koszty uczęszczania do klubu były zbyt wysokie - czytamy w The Daily Universe. Dla 13-letniej Veroniki był to trudny okres. Amerykanka podkreśla, że jej mama to jeden z jej największych filarów, który wspiera ją od samego początku w stawianiu kolejnych kroków w swoim życiu. Jak ładnie określiła to sama siatkarka: „Moja mama to jeden z moich największych kibiców zarówno w siatkówce, jak i całym życiu”. Absolwentka Uniwersytetu Brighama Younga to bardzo rodzinna osoba, która rozmawiając dzisiaj o swojej karierze, w pierwszej kolejności na piedestał wynosi rodzinę, bez której, jak sama mówi, nigdy nie byłoby jej w miejscu, w którym aktualnie się znajduje - Relacje z członkami mojej rodziny są dla mnie niezwykle ważne i szczere. Szczerze mówiąc, moja rodzina to dla mnie najwięksi przyjaciele - powiedziała Veronica, cały czas podkreślając rolę, jaką odgrywają w jej życiu najbliżsi, chociaż aktualnie znajdują się tysiące kilometrów od niej. Dotyczy się to także jej męża - Todda Perry’ego, którego poznała jeszcze w czasach szkoły średniej. Będąc w Łodzi sama nie marnuje jednak czasu na nadmierną tęsknotę. Dojrzała i ambitna zawodniczka odnalazła w Polsce właściwy rytm i każdego dnia dowiaduje się o sobie nowych rzeczy, które sprawiają, że wciąż rośnie w siłę.
Gwiazda łódzkiej drużyny prymuską także w szkole
Wracając do wątku czysto siatkarskiego. Kilkoro przyjaciół rodziny Jonesów, po przymusowym odstawieniu na boczny tor sportu, który dotychczas pochłaniał jej czas, przekonało Veronicę i jej mamę, że gimnastyka to świetny wstęp do… siatkówki. Można zadawać sobie pytanie, czemu na grę w klubowej drużynie siatkarskiej rodzina Amerykanki mogła sobie pozwolić, a na kontynuowanie rozwoju gimnastycznego już nie? Otóż atakująca świetnie radziła sobie w szkole, co zaowocowało przyznaniem jej stypendium na grę w klubie. Krok po kroku, dzień po dniu, tydzień po tygodniu otoczenie Veroniki zaczęło zdawać sobie sprawę, że po prostu ona się do tego nadaje, to jest jej konik.
Amerykańska trenerka BYU mentorką dla łódzkiej atakującej
Kiedy nadszedł czas wyboru szkoły, Jones-Perry kierowała się względami siatkarskimi. Veronica wybrała wspomniany już wcześniej Uniwersytet Brighama Younga. Był to bardzo ważny krok, bowiem tam jej kariera nabrała jeszcze większego tempa. Veronica chciała dołączyć do drużyny, która będzie potrafiła ciężko pracować i skupiać się na właściwych rzeczach i to dostrzegła w BYU. Reprezentując swoją uczelnie Amerykanka została najpierw kapitanem drużyny juniorskiej, a wkrótce jako kapitan prowadziła także zespół seniorski. Wybór uczelni w karierze przyjmującej Grot Budowlanych miał decydujące znaczenie również z innego powodu. Trenerką kobiecej drużyny siatkarskiej na BYU była niejaka Heather Olmstead, która w 2018 roku mogła poszczycić się tytułem Trenera Roku Amerykańskiego Stowarzyszenia Trenerów Siatkówki. Z ciekawostek warto dodać, że szkoleniowcem męskiej drużyny siatkówki na Uniwersytecie Brighama Younga jest… brat Heather, Shawn Olmstead. Nie trudno zatem o wniosek, że rodzina mentorki Veroniki zna się na rzeczy. Co sama siatkarka Grot Budowlanych ma do powiedzenia o amerykańskiej trenerce? - Heather Olmstead miała ogromny wpływ na mnie i na siatkarkę, którą jestem dzisiaj. Ona i cały personel BYU codziennie zmuszali mnie do utrzymywania się na wyższym poziomie, niż miałoby to miejsce bez nich - akurat nie podejrzewamy, aby ktoś musiał specjalnie motywować Jones-Perry do ciężkiej pracy, chociaż pewnie, jak każdy, miała ona swoje gorsze momenty, a wtedy do akcji wkraczała właśnie Heather Olmstead. Sama trenerka mówiła, że nigdy nie miała wątpliwości, co do talentu Roni. Istotną rolę odegrali też Davy Hyte i Jonny Neeley, którzy pomagali 24-latce w siatkarskim rozwoju, w czasie jej pobytu na uczelni.
Do Łodzi przez Włochy i Radom
Po świetnym okresie w Stanach Zjednoczonych, Veronica Jones-Perry przeniosła się do Europy, gdzie w sezonie 2019/2020 zaczęła rywalizację w drużynie Banci Valsabbina Millenium Brescia. W lidze włoskiej spędziła jednak tylko pół roku. Powodem była oferta z E. Leclerc Radomki Radom. Veronica wraz ze swoim agentem doszli do wniosku, że zmiana otoczenia i przenosiny do Radomia to będzie odpowiedni krok w dalszej karierze Amerykanki, chociaż ona sama niewiele wiedziała o siatkówce w kraju znad Wisły. Atakująca, która wcześniej grała jednak na pozycji przyjmującej, szybko się uczy. Nie inaczej było w przypadku stylu gry i kultury w Polsce. Veronica Jones-Perry w ekspresowym tempie zaadoptowała się w nowym miejscu. Do zespołu Radomki weszła prawdziwym przebojem. W dziewięciu spotkaniach Amerykanka zdobyła aż 179 punktów! Nic więc dziwnego, że pół roku później prezes Grot Budowlanych, Marcin Chudzik budując zupełnie nowy zespół oparty na młodych, perspektywicznych Polkach, postanowił zrobić wyjątek dla Veroniki Jones-Perry. Urodzona w West Jordan absolwentka BYU po podpisaniu kontraktu w drużynie z Łodzi jest dzisiaj jedyną zawodniczką w kadrze Błażeja Krzyształowicza, która nie posiada polskiego paszportu. W barwach drużyny Riccardo Marchesiego Roni spędziła zaledwie kilka miesięcy, ale podkreśla, że ten okres wiele jej pomógł i na pewno zaprocentuje w przyszłości. Teraz jednak nadszedł czas na nowe wyzwania w koszulce z betką na piersi.
Imponujące liczby w barwach Grot Budowlanych Łódź
W barwach Grot Budowlanych Łódź początek nie był łatwy. Łodzianki przegrały pierwsze trzy spotkania, ale sama Veronica pokazywała już zalążek tego co miało dopiero nadejść z jej strony. W debiucie w barwach Budowlanych Amerykanka zdobyła 11 punktów. W kolejnych dwóch spotkaniach przeciwko wicemistrzyniom Polski z Rzeszowa i Legionovii odpowiednio 20 i 21. Następne miesiące to prawdziwy amerykański sen ekipy Błażeja Krzyształowicza. Łodzianki kroczyły od zwycięstwa do zwycięstwa, a codziennością stało się odbieranie przez Roni nagrody dla najlepszej zawodniczki danego spotkania. Łącznie była zawodnicza Radomki ma ich na koncie w bieżących rozgrywkach aż osiem! Jak na 16 rozegranych spotkań jest to wręcz imponujący wynik. Grot Budowlani zaliczyli imponującą serię 11 kolejnych zwycięstw z rzędu. Dorzucając do tego spotkanie o superpuchar, tych meczów, w których drużyna przeciwna nie mogła znaleźć recepty na zawodniczki w niebiesko-biało-czerwonych barwach. W czasie trwania tej fenomenalnej serii podopieczne trenera Krzyształowicza pokonały dwukrotnie mistrzynie kraju z Polic i dość gładko poradziły sobie w derbowym starciu z ŁKS-em Commercecon. Imponująco we wszystkich tych spotkaniach wyglądała amerykańska atakująca. W pierwszym spotkaniu w 2021 roku niestety dla fanów Budowlanych, seria zwycięstw dobiegła końca. Pierwszymi śmiałkami, którzy odważyli się zatrzymać łodzianki została była drużyna Jones-Perry, E. Leclerc Moya Radomka Radom. Drużyna przegrała, ale sama Roni mogła być z siebie na pewno zadowolona, gdyż pobiła swój rekord zdobytych punktów w jednym spotkaniu i ustanowiła na razie najlepszy wynik w całym sezonie TAURONLigi. 24-letnia atakująca w wyjazdowym starciu z Radomką punktowała aż 38 razy! Poprzedni raz, kiedy Veronica biła rekord miał miejsce w czasach jej gry w Stanach Zjednoczonych. Wtedy Veronica zdobyła 34 punkty w konfrontacji z Layola Marymount. Nie sposób nie wspomnieć o innych statystykach, które potwierdzają tylko, jaką dobrą zawodniczką jest Roni. O rankingu MVP była już wzmianka. Jones-Perry w 16 spotkaniach aż ośmiokrotnie zgarniała nagrodę MVP. Durga w tej klasyfikacji Olivia Różański z Legionovii ma takowych pięć. W ubiegłym sezonie najlepsza w tej klasyfikacji była zawodniczka ŁKS-u Commercecon, Katarzyna Zaroślińska-Król, która w 22 spotkaniach przed zamrożeniem rozgrywek ośmiokrotnie mogła pochwalić się mianem najlepszej zawodniczki meczu. Jeśli urodzona w stanie Utah zawodniczka utrzyma swój poziom to nie powinno być problemu z przeskoczeniem już wkrótce rywalki zza miedzy. Poważnie zagrożony jest także inny rekord. Przed paroma laty, w sezonie 2016/17 najwięcej nagród dla najlepszej zawodniczki meczu w jednym sezonie zdobyła… była zawodniczka Grot Budowlanych, Kaja Grobelna. Atakująca okrzyknięta została wówczas MVP aż dwunastokrotnie. Belgijka z polskimi korzeniami ustanowiła wówczas nowy rekord detronizując siatkarkę Bank BPS Muszynianki Fakro Muszyna, Australijkę Rachel Rourke, która w sezonie 2011/2012 miała 11 tytułów MVP. Gdyby Grot Budowlanym udało się wygrać niedawne starcie z drużyną Riccardo Marchesiego, to Roni już teraz miałaby na koncie dziewięć tytułów MVP. Nikt nie wyobraża sobie chyba innego werdyktu obserwatorów. Ponad to amerykańska zawodniczka Grot Budowlanych jest już pierwszą postacią całej ligi, jeśli chodzi o ranking punktujących. Veronica z 346 punktami wyprzedziła niedawno atakującą Radomki, którą jest Bruna Honorio Marques. Brazylijka ma na koncie 318 oczek. To co nie udało się w starciu z Radomką, bohaterka tego tekstu odbiła sobie w pucharowym starciu z Pałacem Bydgoszcz. Roni otrzymała nagrodę MVP, a jej zespół zameldował się w ćwierćfinale Pucharu Polski Kobiet. Parę dni później zawodniczki prowadzone przez Błażeja Krzyształowicza wróciły także na zwycięską ścieżkę w lidze, gdzie pokonały w wyjazdowym spotkaniu niebezpieczny zespół BKS-u Bostik Bielsko-Biała. Jako najlepszą siatkarkę pojedynku na Śląsku wybrano oczywiście Veronicę Jones-Perry, która zdobyła 37 punktów.
Ciężka praca nad produktem, który chce pokazać łódzkim kibicom
Do końca obecnego sezonu pozostało jeszcze sporo czasu i spotkań do rozegrania, a sama Veronica jedyny cel jaki sobie stawia na resztę rozgrywek to utrzymanie formy i dalsza praca na siłowni nad produktem, jak to określiła Jones-Perry, który pokazuje później w meczach. Cel jest zrealizowany jedynie wtedy, gdy zawodniczka z przygotowanego przez siebie produktu jest dumna - Bycie częścią tej grupy i obserwowanie, jak rozwinęła się każda zawodniczka i jak rozwinęliśmy się jako zespół, było naprawdę wyjątkowe. Myślę, że możemy dalej się rozwijać i nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, jak dobre możemy się jeszcze stać - spuentowała Veronica Jones-Perry. Tutaj ważna uwaga dla przeciwniczek zespołu prowadzonego przez trenera Krzyształowicza. Jeśli spełni się to, na co liczy Veronica, to Grot Budowlani mogą być jeszcze większym utrapieniem dla ligowych rywali.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.