W rozmowie Krzysztof Przytuła podkreślił, że w Akademii ŁKS-u bardzo duży nacisk kładziony jest na rozwój nie tylko piłkarski, ale także psychiczny każdego młodego adepta.
!reklama!
- Chcemy wychowywać tych chłopców. I nie mówię tutaj o sporcie. Prawda, szkolimy zawodników dla ŁKS, szkolimy ich dla pierwszej drużyny tego klubu, ale także po to, by w przyszłości, jeśli nawet zakończą karierę sportową, dzięki nabytym tutaj doświadczeniom zdołali jeszcze lepiej wykorzystać swoje inne zdolności w innych dziedzinach życia. Chcemy wpoić im ważne dla nas wartości. Chcemy nauczyć ich solidności, konsekwencji, zwycięstw, tego, by potrafili pogodzić się z porażką. I w końcu chcemy nauczyć ich swoistego balansu, nie może być przecież tak, że po porażce smucisz się dwie minuty, a zwycięstwo przeżywasz tydzień lub odwrotnie. To jest bardzo ważne. Współpraca ze Szkołą Marcina Gortata bardzo w tym pomaga – wyjaśnił dyrektor sportowy ŁKS-u.
Podczas trwania epidemii trenerzy i piłkarze zmuszeni zostali do pracy w domach. Praca dyrektora sportowego również została ograniczona. Na czym polegają obowiązki Przytuły w tym trudnym czasie?
- Zmieniły się dwie rzeczy. Nie mogę obserwować na żywo meczów i treningów, co nie ukrywam, bardzo mi doskwiera. Cała reszta z grubsza pozostała bez zmian. Organizuję pewne rzeczy, rozmawiam z piłkarzami i trenerami z Akademii ŁKS, zastanawiamy się nad wzmocnieniem sztabów, jestem też w kontakcie z naszymi Hiszpanami, bo w ich kraju epidemia wszystkim mocno dała się we znaki, więc staramy się dbać o ich stan emocjonalny. Co poza tym? Mogę na przykład zdradzić, że pozyskaliśmy właśnie młodego bardzo zdolnego chłopca z rocznika 2005. Moim zdaniem – jednego z najlepszych w województwie łódzkim. Oczywiście bezpośrednie kontakty ze względu na zagrożenie wynikające z epidemii są dziś niemożliwe, ale pewnych spraw nie chcę zostawiać na później – powiedział Krzysztof Przytuła.
Dyrektor sportowy odniósł się także do zarzutu, że w ŁKS-ie występuje zbyt wielu obcokrajowców, a nie prezentują oni odpowiednio wysokiej formy.
- Określiliśmy sobie w ŁKS, że w kadrze pierwszego zespołu może znaleźć się sześciu-siedmiu obcokrajowców, czyli ok. 25 proc. wszystkich piłkarzy. To natomiast, że ci obcokrajowcy są w danym momencie lepsi od innych konkurujących na tę pozycję Polaków i ostatecznie wybiegają na boisko jest decyzją sztabu trenerskiego – skomentował Przytuła i dodał - W tej chwili w ŁKS jest siedmiu obcokrajowców. Limit piłkarzy z zagranicy został więc wyczerpany.
Krzysztof Przytuła przyznaje, że nie jest zadowolony z wyników pierwszej drużyny po zimowej przerwie. 41-latek podkreśla, że piłkarze powinni zdobyć zdecydowanie więcej punktów, niż udało im się do tej pory wywalczyć.
- Wiedzieliśmy, co musieliśmy zrobić. A musieliśmy zrobić wynik i to na początku rundy rewanżowej, żeby jeszcze o czymkolwiek w tej lidze myśleć. Tego wyniku nie udało się zrobić i stąd to niezadowolenie. Do podniesienia z murawy było osiemnaście punktów. Zdobyliśmy sześć – skomentował.
Aby przejść do pełnej treści wywiadu z Krzysztofem Przytułą, kliknij TUTAJ.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.