Szkoleniowiec ŁKS-u, mimo przedmeczowych zapowiedzi, nie zdecydował się na większe zmiany w wyjściowym składzie. W jedenastce znalazło się miejsce dla piłkarzy, których można się było spodziewać, czyli dla Jakuba Tosika i Przemysława Sajdaka, którzy zastąpili kontuzjowanych Rozwandowicza i Gryszkiewicza.
!reklama!
Od samego początku meczu ŁKS-owi udało się narzucić swój styl gry i zepchnąć Koronę do głębokiej defensywy. Gospodarze imponowali spokojem w rozgrywaniu piłki i dokładnością, której zdecydowanie brakowało piłkarzom Korony. Na efekt nie trzeba było długo czekać.
Należy jednak przyznać, że pierwsza bramka dla Rycerzy Wiosny to głównie zasługa bramkarza zespołu z Kielc, który niepotrzebnie opuścił swoje pole karne i został uprzedzony przez Michała Trąbkę. Pomocnik ŁKS-u sprytnie obsłużył Pirulo, a Hiszpanowi wygrał pojedynek biegowy z obrońcą Korony i wbiegł z piłką do bramki gości.
Mecz mógł się podobać, bo po stracie gola przebudziła się Korona, która w końcu nieco odważniej zaatakowała. Najlepszą okazję po indywidualnej akcji miał Jacek Kiełb, ale jego uderzenie wybronił Malarz. Łodzianie także mieli okazje do zdobycia bramki, ale kilka razy zabrakło nieco dokładności przy ostatnich podaniach.
Tym samym na przerwę piłkarze obu zespołów schodzili przy wyniku 1:0.
Celem ŁKS-u na drugą połowę było szybkie strzelenie gola i przypieczętowanie wygranej. Pierwszą część planu ełkaesiakom udało się zrealizować bardzo szybko, bo już w 54. minucie meczu Samu Corral wygrał pojedynek sam na sam z Koziołem i trafił na 2:0.
Kilka minut później powinno być 3:0 i to trafienie bez wątpienia zostałoby okrzyknięte golem kolejki. Fantastyczną trójkową akcję Dominguez - Corrral - Pirulo próbował wykończyć ten ostatni, ale próba podcinki nad interweniującym Koziołem okazała się minimalnie niecelna.
W końcówce meczu nieco odważniej zaatakowała Korona, która próbowała nawiązać jeszcze kontakt z ŁKS-em, jednak obrona gospodarzy spisywała się bez zarzutów. Bliżej gola był jednak ŁKS, który w 88. minucie strzelił na 3:0, ale autor gola, którym był Tomasz Nawotka, zdaniem arbitra był na spalonym i trafienie nie zostało uznane.
Mimo niezaliczonego ostatniego gola, ŁKS odniósł kolejne bardzo pewne zwycięstwo, po raz kolejny nie stracił bramki i utrzymał miano jedynego zespołu na szczeblu centralnym, który w sezonie 2020/2021 nie doznał jeszcze porażki.
ŁKS Łódź - Korona Kielce 2:0 (1:0)
1:0 - Pirulo (14.)
2:0 - Corral (54.)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.