Bramką dla gdynian pachniało już od początku meczu. Już w 2 minucie gospodarze mogli prowadzić po bramce Marcusa da Silvy, który znalazł się w polu karnym i oddał bardzo groźny strzał. Na posterunku jednak był Arkadiusz Malarz, który uchronił swój zespół przed szybkim golem. ŁKS w pierwszej połowie rozgrywał fatalne zawody w defensywie. Maciej Wolski i Adrian Klimczak zostawiali mnóstwo przestrzeni po obu stronach boiska, z których korzystali Adam Marciniak i Damian Zbozień, którzy raz za razem wchodzili w wolne strefy i stwarzali zagrożenie pod bramką Arkadiusza Malarza. Jedna z takich sytuacji zakończyła się bramką dla Arki w 19 minucie. Marciniak z lewej strony idealnym podaniem obsłużył Marcusa da Silvę, który zupełnie niepilnowany w polu karnym, pokonał bramkarza ŁKS-u uderzeniem głową.
!reklama!
W 32 minucie blisko podwyższenia wyniku był Młyński, ale piłka po jego strzale zatrzymała się na poprzeczce bramki ŁKS-u. Minutę później ponownie zespół ratował Malarz, który obronił strzał Jankowskiego, który próbował swoich sił głową po rzucie rożnym.
W następnych minutach kilka razy groźniej zrobiło się pod bramką Arki Gdynia, ale ełkaesiacy nie potrafili zrobić użytku z wypracowanych sobie sytuacji. Najgroźniejszą sytuację w pierwszej połowie, po której z resztą łodzianie oddali jedyny celny strzał w pierwszych 45 minutach, ŁKS stworzył sobie po dośrodkowaniu Ratajczyka i główce Pirulo. Strzał hiszpańskiego pomocnika Rycerzy Wiosny obronił jednak Pāvels Šteinbors.
Mogło być 1:1, a było 2:0. Kilka chwil po tej próbie Pirulo, rzut karny wywalczyła sobie Arka Gdynia. Maciej Wolski popchnął wyskakującego do piłki Marcusa da Silvę, co dostrzegł arbiter meczu i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Nalepa i pewnym uderzeniem podwyższył prowadzenie gospodarzy. Kiedy wydawało się, że do przerwy łodzianie zejdą z dwubramkowym deficytem, wtedy bramkę zdobył… Jankowski i podopieczni Wojciecha Stawowego schodzili do szatni z nie dwu, a trzybramkowym deficytem. Do przerwy Arka Gdynia demolowała fatalnie grający w obronie Łódzki Klub Sportowy 3:0.
W drugiej połowie oglądaliśmy już dużo lepszą postawę ŁKS-u. W przerwie z boiska zeszli Guima i Wróbel i już na nie nie wrócili. Drugą połowę rozpoczęli Corral i Trąbka. Pierwszy z nich stał się autorem bramki dla Łódzkiego Klubu Sportowego w 55 minucie po asyście Pirulo. ŁKS przegrywał już „tylko” 1:3 i miał jeszcze sporo czasu, aby uzyskać w tym spotkaniu korzystny rezultat.
W 78 minucie dużego pecha miał Maksymilian Rozwandowicz, który niefortunnie wybił piłkę z bramki Arki Gdynia po strzale jednego ze swoich kolegów. Mogło być wtedy już tylko 3:2 dla Arki.
Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. W 85 minucie meczu ŁKS złapał kontakt z Arką dzięki bramce Łukasza Sekulskiego, który na boisku zastąpił… Corrala, który prawdopodobnie nabawił się urazu. Dla Sekulskiego był to pierwszy gol od sierpnia 2019 roku, kiedy pokonał bramkarza Wisły Płock.
W końcówce meczu nic już się nie zmieniło. ŁKS gonił, ale nie dogonił rywali z Gdyni, przegrywając tym samym siódmy mecz z rzędu i ósmy z dziewięciu rozegranych pod wodzą trenera Stawowego.
Arka Gdynia: Šteinbors - Zbozień, Danch, Helstrup, Marciniak - Kopczyński, Nalepa, Młyński, Markiewicz (Bergqvist), Marcus da Silva (Anotnik) - Jankowski (Zawada)
ŁKS: Malarz - Wolski, Gracia, Dąbrowski, Klimczak - Rozwandowicz, Pirulo, Guima (Trąbka), Srnić, Ratajczyk - Wróbel (Corral [Sekulski])
Arka Gdynia - ŁKS 3:2 (3:0)
19’ Marcus da Silva
41’ Nalepa (k.)
45’ Jankowski
55’ Corral
85’ Sekulski
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.