ŁKS Z NAJGORSZĄ DEFENSYWĄ W PKO EKSTRAKLASIE
!reklama!Łódzki Klub Sportowy stracił w tym sezonie już 59 bramek i z całą pewnością, licznik wpuszczonych goli na tym wyniku nagle się nie zatrzyma. Nie ulega wątpliwości, że Rycerze Wiosny dysponują najgorszą obroną w tym sezonie PKO Ekstraklasy. Defensywa zespołu z al. Unii Lubelskiej 2 była w trakcie rozgrywek wielokrotnie zmieniana, ale rzadko kiedy roszady personalne przynosiły zamierzone skutki. Zimą ściągnięto do zespołu trzech defensorów, którzy mieli dać nową jakość tej formacji i zapobiec nagminnych błędów w obronie. Jak to się skończyło, wszyscy fani ŁKS-u doskonale wiedzą. Maciej Dąbrowski, Carlos Moros i Tadej Vidmajer w większości spotkań zamiast ciągnąć młodszych kolegów, to zawiedli na całej linii i często to po ich tragicznych boiskowych zachowaniach, łodzianie ponosili kolejne, dotkliwe porażki. A pomyśleć, że jeszcze rok temu, ŁKS dysponował drugą najlepszą obroną w Fortuna 1 Lidze.
ZA STAWOWEGO… STOPERZY ZALICZAJĄ WPADKI NA CAŁEGO
O ile trzej wymienieni wcześniej defensorzy za kadencji Kazimierza Moskala radzili sobie na najwyższym szczeblu nie najgorzej (sześć bramek straconych w pierwszych sześciu meczach po przerwie zimowej, dwa razy zachowane czyste konto), o tyle od momentu przejęcia sterów przez Wojciecha Stawowego, ich gra kompletnie się posypała. Skupmy się teraz głównie na duecie stoperów. W siedmiu dotychczasowych spotkaniach pod wodzą nowego trenera, łodzianie ani razu nie zdołali zachować czystego konta. Aż w pięciu meczach na środku obrony występowali Carlos Moros i Maciej Dąbrowski. Obaj obrońcy opuścili tylko po jednym meczu. Hiszpan zasiadł na ławce rezerwowych w starciu ze Śląskiem Wrocław, a 33-latek pauzował w pojedynku z Jagiellonią Białystok za nadmiar żółtych kartek.Od wznowienia rozgrywek, ełkaesiacy stracili łącznie piętnaście bramek, strzelając ich zaledwie dwie, co jest wynikiem po prostu kompromitującym. Co gorsza, większość tych goli nie była dziełem spektakularnych akcji przeciwników, tylko szkolnych błędów w defensywie. Ileż to razy Dąbrowski czy Carlos Moros podali wprost pod nogi rywali, źle się ustawili, albo przegrali pojedynek szybkościowy? Oczywiście, nie inaczej było w sobotnim meczu z Wisłą Płock, przegranym przez łodzian 0:2 , kiedy ŁKS stracił obie bramki na własne życzenie.
WOŁĄKIEWICZ-TANŻYNA? TEN DUET ZNÓW ZACZYNA!
Wcale nie lepsi są obrońcy po drugiej stronie Łodzi. Owszem, Widzew stracił do tej pory 30 bramek i jest to trzeci najlepszy wynik w całej lidze, jednak od momentu powrotu do rozgrywek po przerwie wywołanej przez pandemię koronawirusa, defensorzy lidera spisują się zdecydowanie poniżej oczekiwań. W sześciu ostatnich meczach, łodzianie stracili aż jedenaście bramek, przy czym dwukrotnie wygrali, raz zremisowali i trzykrotnie schodzili z murawy pokonani. Ciężko zrozumieć tych, którzy twierdzą, że blok obronny Widzewa przeplata dobre mecze z kiepskimi. Nie zgadzam się. Doświadczona obrona łódzkiego drugoligowca, od momentu wznowienia rozgrywek, gra po prostu tragicznie w każdym meczu i w niektórych starciach widać to bardziej (Skra, Legionovia, Lech II, Górnik), a w niektórych mniej (Stal, Garbarnia), ale taka postawa zdecydowanie nie przystoi zawodnikom lidera rozgrywek.Praktycznie przy wszystkich straconych bramkach, podobnie jak w przypadku ŁKS-u, winnych trzeba doszukiwać się w duecie stoperów Hubert Wołąkiewicz – Daniel Tanżyna. Obaj obrońcy zagrali ze sobą we wszystkich sześciu ostatnich spotkaniach i w każdym z nich przytrafiały im się błędy, których powinni się wstydzić popełniać na centralnym poziomie rozgrywkowym, a oni cały czas zaczynają każdy kolejny mecz w podstawowym składzie. Kwintesencją ich gry były stracone bramki w niedzielnym meczu z Górnikiem Polkowice, przegranym przez kandydata do awansu 3:4. Lider dał sobie wbić cztery bramki ligowemu średniakowi, jak tu nie łapać się za głowę…
DOŚWIADCZENIE NIE IDZIE W PARZE Z JAKOŚCIĄ
Powyższe stwierdzenie jest idealnym podsumowaniem gry obrońców zarówno ŁKS-u, jak i Widzewa. Zestawmy ze sobą Wołąkiewicza i Dąbrowskiego. Pierwszy ma na karku 34-lata, drugi jest rok młodszy, widzewiak rozegrał 230 meczów na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, a ełkaesiak ma w tym momencie na swoim ekstraklasowym liczniku 176 gier. Obaj zasilili swoje kluby zimą i obaj mieli wzmocnić defensywę. Niestety, do tej pory zdecydowanie zawodzą. Oczywiście, linie obronne tworzą też boczni defensorzy i oni również przyczynili się do utraty bramek przez łódzkie zespoły, ale postanowiłem w tym wywodzie skupić się głównie na stoperach, którzy na papierze powinni gwarantować jakość. Panowie trenerzy, może pora dać pograć młodszym piłkarzom na środku obrony, którzy raczej nie zaprezentują się gorzej niż ich starsi koledzy? Rudol, Sobociński, Rozwandowicz trzymam za was kciuki! Gorzej przecież już chyba być nie może.*Dochodzą mnie słuchy, że Hubert Wołąkiewicz nabawił się w niedzielę urazu i dlatego upuścił przedwcześnie plac gry. Czyżby moje modły miały zostać niebawem wysłuchane?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.