Widzew Łódź mierzy się z Rakowem, jeszcze aktualnym mistrzem Polski. Łodzianie są w znakomitej formie i mają na koncie cztery wygrane mecze z rzędu. Dzisiaj podopieczni Daniela Myśliwca mają teoretycznie najtrudniejsze zadanie, ale tylko teoretycznie.
Pokonać mistrza pierwszy raz od 12 lat
Raków nie jest w najwyższej formie, a nad łodzianami mają jedynie cztery punkty przewagi. Dla Widzewa jest to znakomita okazja, żeby pokonać mistrza Polski po raz pierwszy od 12 lat, gdy do w 2012 roku czerwono-biało-czerowoni pokonali Śląsk Wrocław 2:1.
Obrona Częstochowy przed… Częstochową
Widzew dobrze wszedł w mecz. Może nie udokumentował tego klarownymi sytuacjami pod bramką Kovačevicia, ale widać było optyczną przewagę drużyny Daniela Myśliwca. Szybko się to jednak zmieniło. W 15. minucie Rafał Gikiewicz “wsadził na konia” Marka Hanouska. Czech otrzymał podanie od bramkarza w momencie, gdy był otoczony graczami Rakowa. Pomocnik Widzewa zdołał oddać piłkę do kolegi z drużyny, ale po jego podaniu stopa Hanouska wylądowała na nodze gracza z Częstochowy. Po analizie VAR arbiter wyciągnął czerwony kartonik i wyrzucił Hanouska do szatni.Od tamtego momentu przeważał Raków, który zamknął Widzew w okolicy pola karnego Rafała Gikiewicza. Bramkarz Widzewa kilkukrotnie uchronił swój zespół przed stratą gola i w dużej mierze dzięki niemu Widzew nie stracił bramki w pierwszej połowie. Gikiewicz zatrzymywał kolejno: Yeboaha, Carlosa i Racovitana. Wcześniej 36-latek musiał naprawiać błąd Mateusza Żyro. Piłka trafiła wtedy jeszcze pod nogi Kochergina, ale ten nie zdołał umieścić piłki w pustej bramce strzałem z dystansu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.