Widzew Łódź niezbyt długo cieszył się z czystego konta w tym meczu. Już w 5. minucie strzał na bramkę Widzewa oddał Petrov. Futbolówka odbiła się jeszcze od Dawida Błanika i wpadła do bramki bezradnego Henricha Ravasa.
Widzew grał fatalnie, a w 60. minucie mieliśmy tego kolejne potwierdzenie
Gospodarze mieli ogromne problemy z konstruowaniem akcji na połowie kielczan. To udało się w 38. minucie, gdy w polu karnym rywali podanie odebrał Patryk Stępiński, ale kapitan Widzewa został zablokowany.
Czytaj również: ŁKS awansował. Po trzech sezonach wraca do ekstraklasy
Gol w końcu padł, ale niestety patrząc z perspektywy łódzkich kibiców, nie dla Widzewa. Łodzianie przez cały mecz mieli duży problem z kryciem przy stałych fragmentach i nie inaczej było przy kolejnym strzale Piotra Malarczyka. Piłkarz Korony bez problemu uwolnił się spod krycia i oddał bardzo groźny strzał. Ten ostatecznie zatrzymał się na poprzeczce.
Trzeci gol i tak padł. Widzew grał fatalnie, a w 60. minucie mieliśmy tego kolejne potwierdzenie. Briceag popędził lewą stroną i popisał się kapitalnym podaniem między linię obrony, a bramkarza Widzewa. Akcję zamknął Jakub Łukowski, który trochę szczęśliwie, ale umieścił piłkę w siatce.
Więcej na ten temat przeczytacie w artykule Łódzkiego Sportu: Najgorszy mecz na koniec. Widzew rozbity przez Koronę
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.