Jak widnieje w dokumentach, czarno na białym - Widzew w 2019 roku miał przychodów w wysokości dokładnie 17 465 mln złotych. To wynik bezapelacyjnie oscylujący w czołówkę nawet nie Fortuna 1 Ligi, a zdecydowanie PKO Ekstraklasy. W skutek licznych działań klub musiał wydać aż 17 405 mln zł. To oznacza, że w klubowej skarbonce zostało zaledwie 61 tys. z całej sumy.
!reklama!
Na co więc Widzew wydawał ochoczo tak duże kwoty? Oczywiście, przede wszystkim na pensje piłkarzy i sztabu szkoleniowego. Sporą sumę pochłonęła także organizacja spotkań na obiekcie przy al. Piłsudskiego. Głównym sponsorem łódzkiego klubu po raz kolejny okazali się jego wierni fani. Dzięki kibicom, a dokładniej za sprawą zakupionych karnetów i biletów, do Widzewa wpłynęło prawie 6 mln zł, co stanowi 1/3 całego budżetu!
Piłkarze (obecni i byli) mogą być najbardziej zadowoleni w obecnej sytuacji, bowiem to w ich ręce trafiły największe sumy. Łączna kwota, która została przeznaczona na pensje dla zawodników Widzewa wynosi blisko 5.5 mln zł. Z kolei na organizację imprez masowych przeznaczono o trzy miliony mniej. Jak wyżej wspominaliśmy, budżet pochłonął również okazałą pensję dla sztabu szkoleniowego – prawie milion złotych.
Ten wynik finansowy nie stawia czterokrotnego mistrza Polski w korzystnej sytuacji. Owszem, łodzianie posiadali ogromny budżet, jednak zaoszczędzili z niego bardzo małe kwoty. Z czego to wynika? Nie ma co się oszukiwać, głównym powodem, dlaczego Widzew był po roku 2019 tak mało „na plusie” powinien nasunąć się sam każdemu, nawet średnio zorientowanemu w realiach łódzkiego klubu kibicowi. Czerwono-Biało-Czerwoni wydawali ogromne pieniądze na pensje zawodników.
Ktoś mógłby powiedzieć, że ten ruch się zwrócił, albo niebawem się zwróci, ponieważ Widzew wywalczył upragniony awans na zaplecze PKO Ekstraklasy. To prawda, jednak należy zadać sobie pytanie, jakim kosztem i przede wszystkim w jakim stylu został zrealizowany ten cel? Czy podopieczni trenera Marcina Kaczmarka prezentowali należyty poziom adekwatny do kosmicznych zarobków?
Miejmy nadzieję, że włodarze beniaminka Fortuna 1 Ligi, a przede wszystkim prezes Martyna Pajączek i wiceprezes Piotr Szor, wyciągną wnioski na przyszłość z tej mądrej, ale jednocześnie bolesnej lekcji zarządzania finansami klubu piłkarskiego.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.