Widzew wrócił do domu
Widzew wrócił do Serca Łodzi po dwóch miesiącach przerwy. Ostatni domowy mecz łodzianie rozegrali ze Stalą Mielec i zwyciężyli wtedy 2:1. Taki rezultat marzył się wszystkim w niedzielnym spotkaniu z Cracovią. Łodzianie z “Pasam”i po powrocie do Ekstraklasy nie przegrali i chcieli podtrzymać tę serię.Mecz od początku był dość otwarty. Pierwszy zaatakował Widzew, ale już chwilę później groźnie było pod bramką Gikiewicza. Widać było, że to przyjezdni są bardziej jakościowych zespołem. Widzew za dużo “szarpał”, było sporo niedokładności. Podobać się mógł młody Nikodem Stachowicz, który debiutował w pierwszym składzie RTS-u. Mimo momentami trochę nerwowej gry z jego strony, wyglądał naprawdę nieźle.
Bramka wisiała w powietrzu, niewiadome było tylko dla kogo. W 15. minucie zaatakowali widzewiacy. Kerk zagrał w ładny sposób do Hamulicia, a w wyniku zamieszania w polu karnym, futbolówkę do własnej siatki wpakował Olafsson. Duża w tym jednak zasługa bośniackiego napastnika Widzewa, który do końca walczył o piłkę. Odpowiedź “Pasów” była jednak błyskawiczna. Goście szybko dostali się w pole karne “Gikiego”, tam rywala faulowal Hanousek i sędzia Daniel Stefański wskazał na wapno. Do piłki podszedł Kallman i mieliśmy remis.
Podopieczni Daniela Myśliwca szybko mogli wrócić na prowadzenie. Ładnie zachował się Hamulić, ale skończyło się bez trafienia Bośniaka. Pierwsza część gry nie była może porywająca, ale kibice nie mieli na co narzekać.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.