Widzew swoją wygraną zawdzięcza przede wszystkim bardzo dobrej grze w pierwszej połowie, którą gospodynie dzisiejszego meczu wygrały 48:30.
- Dzisiaj chcieliśmy jeszcze parę rzeczy przećwiczyć. To był mecz, w którym mieliśmy przekonać się jakie rzeczy funkcjonują, a jakie nie. Wciąż mamy sporo do poprawy, bo dziś bardzo słabo wyglądał powrót do obrony, a do tego brakowało komunikacji na boisku – powiedział trener Szawarski.
Druga część gry nie była już tak dobra w wykonaniu zawodniczek trenera Szawarskiego, ale mimo to łodzianki nie dały się dogonić swoim rywalkom. Niezłe wrażenie na obserwatorach wywarła Arina Bilocerkivska, która pokazała, że może być sporym wzmocnieniem ekipy Widzewa.
Cieniem na tym zwycięstwie kładzie się wziąć nieskompletowana kadra zespołu. Mimo że to startu sezonu został tydzień, to w Widzewie wciąż brakuje dwóch Amerykanek, które będą miały za zadanie wzmocnić zespół.
- W tak wąskim składzie nie możemy grać. Wystarczy, że ktoś spadł za 5 fauli, ktoś się słabiej zaprezentuje i mamy duży problem. Widzę dużo rzeczy do poprawy, ale w pewnych momentach muszę dziewczyny tłumaczyć, bo wiadomo jak się gra, kiedy brakuje już sił – skomentował szkoleniowiec Widzewa.
W tej sytuacji można się jednak doszukiwać pewnych plusów. Widzew bowiem bez wzmocnień ze Stanów Zjednoczonych pokazał dziś kilka naprawdę fajnych koszykarskich akcji. Tymczasem posiłki zza oceanu powinny tylko podnieść sportowy poziom jedynego przedstawiciela Łodzi w Basket Lidze Kobiet.
Widzew Łódź – Zagłębie Sosnowiec 77:64 (23:10, 25:20, 13:13, 16:21)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.