reklama
reklama

Wojciech Stawowy: „Jako trener zawiodłem na całej lini”

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Wojciech Stawowy: „Jako trener zawiodłem na całej lini” - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport W środowy wieczór Łódzki Klub Sportowy został wypunktowany przez zespół Jagielloni Białystok. Sytuacja łodzian w ekstraklasie jest już w tym momencie beznadziejna. Na konferencji po meczu kibice mogli dowiedzieć się, co do powiedzenia miał trener zespołu, Wojciech Stawowy.
reklama

Wojciech Stawowy wie, jak kibice przeżywają porażki swoich ulubieńców, dlatego na początku konferencji skierował do nich przeprosiny za występ swoich piłkarzy:

- Na początek chciałem przeprosić kibiców. Nie można tego rozpocząć inaczej niż od takich słów. W dzisiejszym meczu totalnie zawiodłem na całej lini jako trener. Daliśmy się w tym meczu wypunktować jak bokser na ringu. Jagiellonia nastawiła się na kontry, czekała na nas na swojej połowie boiska. My nie potrafiliśmy się zupełnie przez ten zagęszczony blok obronny przebić, nie stwarzaliśmy też sytuacji  bramkowych, po których te gole mogłyby wpadać. Gra była za wolna. Grając w takim tępie, jak graliśmy dzisiaj, ciężko było tę obronę Jagielloni rozerwać, żeby zrobiły się tam jakieś przestrzenie na prostopadłe podania. Mało uderzeń z naszej strony i dośrodkowań, czyli tych elementów, po których mogłyby wpadać bramki. Za taką postawę, za taką grę, ja raz jeszcze mogę tylko przeprosić.

!reklama!

Szkoleniowiec Łódzkiego Klubu Sportowego określił sytuację swojego zespołu po tej kolejce jako „arcytrudną”:

- Jesteś już teraz w arcytrudnej sytuacji. Jak się przeanalizuje tę kolejkę, to nasza sytuacja zrobiła się, można powiedzieć, w pewnym stopniu beznadziejna. Chcemy jednak te rozgrywki dograć do końca. Chcemy grać tak, żeby każde spotkanie w naszym wykonaniu było zupełnie inne niż to dzisiejsze i żebyśmy po każdym spotkaniu mogli powiedzieć, że zagraliśmy honorowo i nikt nie musi się za nas wstydzić.

 Trener Stawowy odniósł się w późniejszej fazie konferencji do bramek jakie stracił jego zespół w starciu z Jagiellonią:

- Mam te bramki już przeanalizowane i to były tak naprawdę prezenty z naszej strony. Ułatwiliśmy tutaj bardzo zadanie Jagielloni. Wiadomo, że zupełnie inaczej się gra jak te bramki wpadają, a my dzisiaj na to pozwoliliśmy.

Drużyna ŁKS-u potrafi grać bardzo dobrze w piłkę po ziemi, wymieniać dużo podań na jeden, bądź dwa kontakty, ale niewiele z tego wynika, nie przekłada się to na pewno na zdobycze bramkowe. Oto jak to skomentował Wojciech Stawowy:

- Przyszedłem do ŁKS-u z jasno określonym planem i na razie tego planu kompletnie nie realizuję. Nie chcę takiej sytuacji, żeby ŁKS musiał się wstydzić. Nie chcę, żeby ŁKS był zespołem, który tak łatwo oddaje rywalowi pole w obrębie własnej bramki, nie chcę, żeby ŁKS to była drużyna, która tylko fajnie gra do przodu, nie tylko fajnie rozgrywa piłkę, ale drużyna, która też zdobywa bramki, która potrafi bronić. To jest moja praca, którą przyjechałem wykonywać, którą chcę wykonywać dalej, ale chcę po prostu widzieć efekty tego, a na razie ja tych efektów po prosu nie widzę.

Nie tak dawno trener Stawowy powiedział, że jeśli tylko drużyna będzie na meczach prezentowała się tak, jak robi to na treningach, to jest on spokojny o wynik sportowy. Ale czym tak naprawdę różni się dyspozycja piłkarzy na meczach, od tego co prezentują na boisku?

- Ktoś, kto mnie słucha, widzi, że potrafię zacząć krytykę od własnej osoby. Nie chcę się bawić w żadną dyplomację, treningi wyglądają naprawdę obiecująco, ja nawet w najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że my tutaj dzisiaj z Jagiellonią przegramy 0:3 i te słowa, które wypowiedziałem na konferencji, że chciałbym zobaczyć drużynę grającą w meczu, tak jak trenuje na codzień nie były pozbawione sensu i logiki. Będę na to czekał, bo te zajęcia treningowe naprawdę wyglądają zupełnie inaczej. Nie wiem czy bierze się to z tego, że na treningu nie ma presji, ale z presją piłkarz zawodowy i trener musi sobie umieć poradzić. 

Niektórzy uważają, że dla Wojciecha Stawowego mecz z Jagiellonią był tym samym, czym dla Kaziemierza Moskala okazał się mecz z Koroną. Były trener ŁKS-u powiedział, że nie miał pojęcia, że jego zawodnicy mogą grać, aż tak źle:

- Juz powiedziałem, że w najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że przegramy tutaj 0:3 i będziemy mieli taki problem, żeby stwarzać sytuację bramkowe. Ja nie użyję natomiast takiego sformułowania, że nie wiedziałem, że chłopcy potrafią tak słabo grać. Dla mnie ci chłopcy potrafią grać w piłkę, tylko nie przekłada się to na ten najważniejszy moment, jakim jest mecz mistrzowski, a skoro nie przekłada się to na mecze, to powtarzam to raz jeszcze i będę to powtarzał z uporem maniaka, że to nie jest wina chłopaków, tylko to jest wina szkoleniowca. Ja tutaj najpierw siebie muszę uderzyć w pierś. Skoro nie potrafię na nich wymóc tego, żeby oni zajęcia treningowe przełożyli na mecz mistrzowski, to być może w mojej osobie tkwi jakaś rezerwa, którą muszę odnaleźć. Muszę w nich zaszczepić to, żeby mecze pokrywały się z tym co robimy na treningach, wtedy w mojej ocenie będzie bardzo dobrze.

Poruszona została również kwestia Antonio Domíngueza, którego wielu widziałoby na pozycji numer 10:

- O tym kto wychodzi na jakiej pozycji decyduje forma z ostatniego meczu. Antonio do tej pory nie rozegrał tych meczów zbyt wiele. Zmieniłem go w przerwie, bo miał żółtą kartkę. Wielu zapyta dlaczego nie zmieniłem Drago Srnicia, który też miał żółtą kartkę. Drago grał na mniejszym ryzyku. Antonio widziałem, że bardzo chce pokazać, że to miejsce w składzie mu się należy i nie chciałem narażać i jego i zespołu. Antonio jest dla mnie zawodnikiem bardzo dobrym, kreatywnym i czy zagra na dziesiątce, czy na skrzydle, to będzie w stanie tą kreatywność dobrze sprzedać. To jest dobry zawodnik i myślę, że każdy kto zna się na piłce, doskonale o tym wie.

Samuel Corral to zwodnik, który miał być gotowy do gry już na mecz z Jagiellonią, ale po raz kolejny nie było go nawet na ławce rezerwowych:

- Mówiłem już sytuacji Samuela. Samuel jest w takim reżimie treningowym, dwutygodniowym. Ja dzisiaj z nim  rozmawiałem i doszliśmy do wniosku, że nie jest jeszcze na tyle gotowy, aby wychodzić w meczu, czy to w podstawowej jedenastce, czy zasiadać na ławce rezerwowych.

Swoją wypowiedź po meczu z Jagiellonią, trener Stawowy zakończył przedstawieniem listy rzeczy, które zrobił, aby włączyć ŁKS do walki o utrzymanie:

Przez ostatnie tygodnie staraliśmy się  podnieść kwestię mentalne, chcieliśmy dopracować elementy związane z atakiem pozycyjnym, kontratakiem, grą w defensywie. Mecz z Rakowem pokazał, że gdzieś idzie to w dobrym kierunku, natomiast mecz z Jagiellonią wszystko to zeruje i sprowadza do punktu wyjściowego. Ja nie mogę zawodnikom odmówić chęci, ambicji. W procesie treningowym wygląda to bardzo dobrze. W meczu wyglądało tak, że trudno tu cokolwiek powiedzieć na swoje usprawiedliwienie i takiego usprawiedliwienia absolutnie nie szukam - zakończył trener Wojciech Stawowy.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama