reklama
reklama

Wojciech Stawowy: „Jedno zwycięstwo niczego nie zmienia”

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Wojciech Stawowy: „Jedno zwycięstwo niczego nie zmienia” - Zdjęcie główne

Wojciech Stawowy: „Jedno zwycięstwo niczego nie zmienia”

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Drużyna Łódzkiego Klubu Sportowego przełamała niechlubną serię siedmiu porażek z rzędu i wygrała z Rakowem Częstochowa 3:2. Dubletem w tym meczu popisał się Samuel Corral. Czy trener Stawowy może powiedzieć, że czuje ulgę po tej wygranej?
reklama

- Często niektórzy obserwatorzy denerwują się, że drużyna utrzymuje się długo przy piłce, ale dzisiaj to była właśnie nasza broń i dała nam zwycięstwo. Bardzo ważnym elementem było to, że przegrywając dwa razy, potrafiliśmy się podnieść, co świadczy o tym, że ten zespół naprawdę ma charakter. Niestety sezon kończy się, jak się kończy. Widocznie życie napisało ten scenariusz po coś, po to, aby wrócić za rok do ekstraklasy silniejszym. Chłopcy pokazali dzisiaj bardzo dobrą piłkę, zagrali bardzo dobry mecz i chcę im za to podziękować. ­– powiedział o meczu szkoleniowiec biało-czerwono-białych, Wojciech Stawowy.

!reklama!

Wygrana z Rakowem sprawiła, że piłkarze przerwali serię siedmiu porażek z rzędu. Na dodatek łodzianie wygrali dzisiaj pierwsze spotkanie pod wodzą Wojciecha Stawowego. Czy trener Rycerzy Wiosny czuje pewnego rodzaju ulgę, że drużyna godnie pożegnała swoich kibiców?

- Ulgę poczuję dopiero, jak wrócę za rok z ŁKS-em do ekstraklasy. Jedno zwycięstwo niczego nie zmienia. Przez chwilę się po prostu cieszymy, że zagraliśmy w końcu dobry mecz, wygraliśmy, ale przed nami ciężka praca. Do zrobienia jest dużo rzeczy, żeby optymalnie się przygotować do następnego sezonu. Niewątpliwie jestem zadowolony  natomiast ze swoich piłkarzy, bo ja cały czas w nich wierzę, bo to jest naprawdę fajna grupa ludzi, a to, że jest to młody zespół bez doświadczenia ekstraklasowego, to jest druga strona medalu. Wierzę w to, że wrócimy mocniejsi i bogatsi o to doświadczenie, które tutaj zdobyliśmy.

ŁKS co prawda stracił dwie bramki, ale defensorzy Łódzkiego Klubu Sportowego spisali się przyzwoicie. Na dodatek w ofensywie również drużyna zagrała dobre zawody, co potwierdziła strzeleniem trzech bramek:

- Jestem zadowolony z gry całego zespołu. Zarówno w defensywie, jak i defensywie graliśmy bardzo dobrze. Pomijam tutaj te dwie stracone bramki, które padły po stałych fragmentach gry, bo to nie było dobre w naszym wykonaniu, ale w przerwie moi zawodnicy wyciągnęli wnioski i w drugiej połowie najgroźniejsza broń rakowa, czyli te stałe fragmenty gry, w ogóle nie funkcjonowała. W ofensywie natomiast cały czas prowadziliśmy grę. Raków nie stworzył sobie praktycznie żadnych sytuacji z gry, a to świadczy o tym, że mało był przy piłce i mało miał z tej gry.

Kibice zauważyli na pewno, że nawet na ławce rezerwowych nie zmieścił się Portugalczyk, Guima:

- Guima po ostatnim meczu, który graliśmy w Gdyni ma bardzo mocno stłuczony staw kolanowy. To stłuczenie jest na tyle mocne, że prawdopodobnie nie będzie brany pod uwagę, jeśli chodzi o ostatnie spotkanie, które rozegramy w Kielcach.

Nie może pozostać niezauważone dokonanie Samuela Corrala. Hiszpan w ostatnim meczu z Arką Gdynia zagrał tylko kilkanaście minut, ale wystarczyło to do zdobycia premierowej bramki w barwach Łódzkiego Klubu Sportowego. Dzisiaj napastnik wydatnie przyczynił się do pierwszej wygranej po wznowieniu rozgrywek, bowiem Corral zanotował dublet w starciu z Rakowem Częstochowa. Czy Hiszpan powinien być podstawowym napastnikiem w układance Wojciecha Stawowego?

- Dzisiaj wyszedł w podstawowej jedenastce, bo dobrze wyglądał przez ten czas, kiedy grał w Gdyni. Dzisiaj natomiast potwierdził, że potrafi strzelać bramki, kiedy się dobrze czuje i jest dobrze przygotowany. Tego chłopaka często nękały kontuzje. Nie mógł wejść w taki normalny rytm treningowy i meczowy. Dzisiaj pokazał, że jeśli w takim rytmie się znajduje, to jest bardzo groźnym napastnikiem. W ŁKS-e mamy trzech dobrych zawodników na tej pozycji, bo oprócz Corrala mamy Kubę Wróbla i Łukasza Sekulskiego i myślę, że między tą trójką będzie toczyła się zażarta walka na pozycji numer 9.

W pierwszej połowie można było odnieść wrażenie, że drużyna nie wyciągnęła wniosków po ostatnim meczu obydwu drużyn, kiedy Raków raz za razem nękał ełkaesiaków stałymi fragmentami gry. Tym razem również podopieczni Marka Papszuna zdobyli dwie bramki po dośrodkowaniach ze stojącej piłki:

- W pierwszej połowie drużyna nie wyciągnęła wniosków. W drugiej połowie Raków miał kilka stałych fragmentów w drugiej połowie i nie zrobił z tego nic, kompletnie nic. Pierwszy mecz, który graliśmy w Bełchatowie, Raków miał mnóstwo sytuacji i my tam szczęśliwie zremisowaliśmy. Bramki, które straciliśmy, to nie były jakieś wybitne rozwiązania, tylko bardziej nasze gapiostwo. Gdy to skorygowaliśmy, to ta broń Rakowa nie funkcjonowała, ale nie dlatego, że tego nie potrafią, tylko mój zespół pokazał, że chociaż jesteśmy niżsi, to potrafimy dobrze bronić w tym elemencie gry, jeśli tylko mocno się sprężymy, skoncentrujemy i czasami w przerwie powiemy sobie po męsku, co o tym myślimy. – zakończył Wojciech Stawowy.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama