ŁKS stanie w sobotę przeciwko innemu ze spadkowiczów, Arce Gdynia. Ani gospodarze, ani goście podejdą do tego meczu bez większej presji, chociaż kibice jednej i drugiej drużyny chcieliby, aby sezon zakończyć w lepszych nastrojach o ile to w ogóle możliwe:
- Chcemy ten nieudany sezon zakończyć honorowo i zgarnąć trzy punkty w meczu z Arką. Wydaje się, że ten mecz będzie miał duże znaczenie psychologiczne, ponieważ będziemy walczyli z Arką w przyszłym sezonie, aby wrócić do ekstraklasy. W jednym jak i drugim klubie będą pewnie jakieś zmiany kadrowe, ale nie zmienia to faktu, że to spotkanie będzie miało znaczenie psychologiczne. – powiedział szkoleniowiec ŁKS-u.
!reklama!
Do ŁKS-u sprowadzono już kilku młodych zawodników z myślą o przyszłości. W sobotę z Arką nie zagrają, ale świeżo sprowadzona młodzież dostałaby swoje szanse jeszcze w tym sezonie, gdyby formalnie można było ich uwzględnić w składzie meczowym:
- Są to zawodnicy, którzy zostali ściągnięci po to, aby walczyć o miejsce w podstawowej jedenastce. Te mecze służą też temu, aby zawodników sprawdzać, więc na pewno dostaliby swoje szanse.
Łódzki Klub Sportowy rozegrał pod wodzą Wojciecha Stawowego osiem spotkań. Jak swoją pracę na przestrzeni tego okresu ocenia sam trener?
- Z przykrością muszę stwierdzić, że nie widzę takiego progresu, jaki bym chciał zobaczyć. Powtarzałem wielokrotnie już, na treningach widzę bardzo duży progres zarówno w grze defensywnej, jak i ofensywnej. Teraz cały problem polega na tym, aby przenieść to na warunki meczów mistrzowskich, bo w tych warunkach ja tego progresu nie widzę. Zdarzają się momenty, zaznaczam, momenty, gdzie naprawdę gramy dobrze, jak chociażby pierwsza połowa meczu z Wisłą Kraków, gdzie ŁKS w mojej ocenie rozegrał bardzo dobre spotkanie, ale to nie wystarczy. Uważam, że ŁKS od dawna miał problemy z wieloma elementami i te problemy niestety dalej na boisku się pojawiają. Takim głównym problemem jest kwestia zareagowania na sytuację boiskową, kiedy coś nie wychodzi.
Być może w drużynie przydałby się trener mentalny, ale Wojciech Stawowy ma na ten temat nie co inne zdanie:
- Każdy trener jest psychologiem i wydaje mi się, że najlepszym psychologiem. To jest jedna z głównych ról trenera, żeby dobrze odczytać szatnie. To jest też proces złożony. Wiadomo, że w różnych klubach są trenerzy mentalni, którzy pomagają pierwszemu trenerowi, ale ja uważam, że najważniejszym psychologiem dla zespołu jest trener. Niewątpliwie w zespole powinny być też osoby, które pełnią rolę lidera w szatni, kiedy trenera nie ma. Taką funkcję pełnią Arek Malarz, Maciej Dąbrowski, którzy starają się tym młodym zawodnikom pomóc. Nasza szatnia jest też szatnią międzynarodową i widzę tutaj duży problem w komunikacji. To też na pewno utrudniało pracę i był jednym z tych czynników, którzy nie sprzyjał temu, aby to dobrze funkcjonowało.
Dobre spotkanie rozegrał w ostatnim meczu Maksymilian Rozwandowicz, który nie grał na swojej nominalnej pozycji środkowego obrońcy, ale wystąpił w roli defensywnego pomocnika. Jakie są szansę na występ Rozwandowicza w Gdyni?
- Maks to zawodnik, który tak, jak Maciej Wolski, może wystąpić na kilku pozycjach. Bardzo dobrze w mojej ocenie na pozycji defensywnego pomocnika. Mogę powiedzieć, że jeśli nic się nie wydarzy, to Maks wyjdzie na pozycji numer 6.
Z racji tego, że ŁKS spadł już z ekstraklasy, to trener Stawowy może traktować pozostałe mecze, jak sparingi i dać szansę na pokazanie się młodzieży. Czy któryś z młodych zawodników ma szansę wyjść w sobotę na boisko i pokazać się trenerowi?
- To wszystko będzie zależało od tego, jak będzie się układał mecz. Jedzie z nami Mieszko Lorenc, Artur Sójka, więc być może, któryś z tych zawodników dostanie jeszcze szansę na występ, ale tak jak mówię, to wszystko zależy od tego, jak będzie się układał mecz. Mieszko Lorenc na wczorajszej grze wewnętrznej prezentował się najlepiej ze wszystkich środkowych obrońców, co dla wielu było sporym zaskoczeniem, ale to nie jest jeszcze wystarczający powód, aby wychodził w podstawowej jedenastce, bo trzeba pamiętać, żeby młodego zawodnika należy umiejętnie wprowadzać do zespołu.
Krążyły plotki, że po meczu z Wisłą Płock, w szatni Wojciech Stawowy powiedział, że nie wie czy wypełni swój kontrakt do końca:
- Wszystko to co w szatni, to jest tajemnica szatni. Jeśli z szatni wyciekają informację, to nie jest to dla mnie dobry sygnał i to będzie kolejny czynnik i nad którym również będę musiał popracować. Zdaję sobie sprawę, że nie cieszę się sympatią środowiska, które jest blisko ŁKS-u, mówię tutaj o naszych fanach, ale nie zamierzam pewnych rzeczy tłumaczyć, na które nie miałem wpływu. Mogę się obronić tylko swoją pracą i wynikami. Czy takie słowa padły w szatni? Różne słowa w szatni padają, ale te są totalnie przekręcone.
Koniec sezonu zbliża się wielkimi krokami. Z Łódzkim Klubem Sportowym pożegna się na pewno kilku zawodników, którzy nie pomogą klubowi w powrocie do ekstraklasy:
- Cały czas rozmawiamy i zastanawiamy się. Przede wszystkim robimy to by pomóc piłkarzom, którzy odejdą i drużynie. Na pewno będę najpierw chciał porozmawiać z piłkarzami, którzy będą mieli odejść.
Z powodu urazu w sobotnim meczu w Gdyni nie wystąpi Jan Grzesik, który narzeka na ból w okolicy przywodziciela .Nie zobaczymy także Tadeja Vidmajera. Łukasz Sekulski trenował ostatnio w masce z powodu złamanego nosa, ale decyzję o jego występie Wojciech Stawowy podejmie po konsultacji ze sztabem medycznym.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.