Wojciech Stawowy był zadowolony z wyniku niedzielnego meczu, ale zdawał sobie sprawę, że w grze jest jeszcze nad czym pracować. Trener jednak zaznacza, że jego koncentracja jest już na następnym rywalu ełkaesiaków, z którym zmierzą się już w środę:
!reklama!
-Wynik mógłby wskazywać, że mecz był łatwy, ale tak nie było. Dowodem na to jest fakt, że bramkę strzeliliśmy dopiero pod koniec pierwszej połowy. Wynik cieszy, gra w wielu fragmentach też, ale ja uwagę skupiam już na następnym spotkaniu, bo już w środę gramy mecz w Bełchatowie - powiedział Wojciech Stawowy.
Zaskakujące w meczu przeciwko Sandecji były późne zmiany dokonane przez szkoleniowca łódzkiej drużyny. Trener Stawowy pierwszych piłkarzy z ławki wpuścił dopiero w 79 minucie spotkania:
- Wiem, że zespół jest przygotowany pod względem fizycznym bardzo dobrze. Po drugie mi cały czas zależy, żeby drużyna się ze sobą zgrywała. Jeśli coś funkcjonuje na boisku, to nie chcę w tym mieszać. Każdy zawodnik jest mi bardzo potrzebny, kadra jest szeroka i wyrównana i każdy będzie miał okazję się pokazać. Najlepszym przykładem jest Sekulski, który nie grał od początku, a dzisiaj zagrał od pierwszej minuty, strzelił hat-tricka i zagrał naprawdę bardzo dobre spotkanie. Każdy zawodnik jest przygotowany, żeby wejść i dobrze w meczu zagrać - skomentował trener Stawowy.
Łódzki Klub Sportowy wygrał bardzo wysoko, ale trener Stawowy nie chciał jednoznacznie stwierdzić, czy jest do końca zadowolony z tego meczu w wykonaniu jego piłkarzy:
- Nigdy nie można być do końca zadowolonym, bo do tego, żeby być perfekcyjnym zawsze będzie brakowało. Człowiek cały czas się musi uczyć, każdy musi mieć w sobie pokorę i chęć do nauki, żeby cały czas iść do przodu. Gratuluję swoim piłkarzom dobrej gry i kolejnego zwycięstwa, ale droga przed nami jest jeszcze bardzo daleka - powiedział trener Stawowy.
W meczu z Sandecją Łukasz Sekulski pierwszy raz w tym sezonie rozpoczął spotkanie od pierwszej minuty i od razu ustrzelił hat-tricka. Ale co tak naprawdę jest powodem posadzenia na ławce etatowego w obecnych rozgrywkach napastnika ŁKS-u, Samuela Corrala?
- Wszyscy zawodnicy są bardzo dobrze przygotowani pod względem fizycznym, jak również wszyscy są zdrowi. Samu był w pełni zdrowy i praktycznie cały czas gra. Trzeba mu dać odpocząć. Dzisiaj wszedł Sekul i pokazał, że jest równie wartościowym zawodnikiem i to mnie bardzo cieszy, bo mogę polegać zarówno na jednym, jak i na drugim z naszych napastników - zdradza trener ŁKS-u.
Na placu gry pojawił się także Kelechukwu Ebenezer Ibe-Torti, dla którego były to pierwsze minuty w trwającym sezonie Fortuna 1 Ligi:
- To jest młody chłopak. Dla niego to są wszystko nowe rzeczy. Takiego piłkarza trzeba umiejętnie wprowadzać zarówno w proces treningu w zespole seniorskim, bo nigdy wcześniej w takim zespole nie pracował, jak i w występy ligowe. On się pali do gry, ale ktoś musi mieć chłodną głowę, żeby temu chłopakowi nie zaszkodzić - zdradza szkoleniowiec.
W pierwszej połowie ŁKS długo męczył się z głęboko cofniętym zespołem z Nowego Sącza, ale ich autobus przeparkował w końcu Łukasz Sekulski, który najpierw wpakował futbolówkę do pustej bramki, a w ostatniej akcji pierwszej odsłony piękny, technicznym uderzeniem z rzutu wolnego podwyższył na 2:0:
- Do strzelenia pierwszej bramki mieliśmy cały czas kontrolę nad tym spotkaniem. Jestem zwolennikiem utrzymywania się przy piłce i cierpliwej gry, ale tak, żeby zdobywać teren i stwarzać sytuacje bramkowe, a my tych sytuacji stwarzaliśmy bardzo niewiele. Było sporo takiej gry, która zwalniała akcje, nie było tego przyspieszenia. Przyznam, że troszkę mnie to denerwowało, ale później to skorygowaliśmy i wyglądało to lepiej. Z reguły w takich meczach ważny jest początek, aby strzelić tę pierwszą bramkę. Im szybciej tym lepiej. Kiedy przeciwnik broni się całym zespołem to nie gra się łatwo, nie tylko ŁKS-owi, ale też najlepszym drużynom na świecie. Atak pozycyjny jest trudnym elementem. Czasami to wygląda sennie i powolnie, ale ona czasami taka musi być, żeby zmęczyć rywala. Gorzej jest biegać za piłką, lepiej ją po prostu mieć - stwierdził Wojciech Stawowy.
W miejsce Adama Ratajczyka na boisku pojawił się dzisiaj w wyjściowym składzie inny młodzieżowiec, Piotr Gryszkiewicz. Trener będzie musiał załatać dziurę po Ratajczyku, a Gryszkiewicz jest jedną z opcji, którą ma pod ręką trener ŁKS-u:
- Walka o miejsce w składzie będzie toczyła się tak samo między innymi młodzieżowcami, jak i zawodnikami, którzy już nimi nie są. Trudno mi odpowiedzieć na pytanie, czy to Gryszkiewicz będzie tym, który zastąpi Adama Ratajczyka, bo znaczyłoby to, że inni nie mają szans, a mamy w szerokiej kadrze wielu zawodników, którzy mogą zająć miejsce Adama Ratajczyka w pierwszym składzie - oznajmił trener Stawowy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.