Łodzianki przybliżają świat niewidomych
Niewidomych rzadko spotkamy na ulicy, a szkoda, to ludzie tacy jak każdy. Mają swoje pasje, kochają muzykę, filmy, teatr. Problem polega na tym, że świat się do nich nie przystosował.
- Nie oczekuję wyjątkowego traktowania i czerwonych dywanów. Chcę żyć tak jak wszyscy - mówi Monika Zaręba, managerka Black World, osoba niewidoma. - Traktujcie mnie normalnie, żebym mogła uczestniczyć w każdym etapie życia, pójść na przykład do kina, do teatru, do kawiarni, na piwo ze znajomymi, żebym miała jak najmniej barier. Mam za sobą wiele lat pracy, Black World to kolejny mój etap. Byłam szefem fundacji dla niewidomych, przypadek sprawił, że trafiłam tutaj. Ważne jest, żeby uświadomić pracodawcom, że niewidomy może być wydajnym pracownikiem. Osoby, które nie widzą, są wykształcone, potrafią świetnie pracować - dodaje kobieta.
Pani Monika kiedyś widziała, jako osoba niewidząca jest w stanie sobie coś wyobrazić, przypomnieć, jak to wyglądało. Anna Chojnacka, przewodnik Black World nie widzi od urodzenia.
- To moja pierwsza poważna praca. Nie było mi trudno, lubię kontakt z ludźmi - mówi pani Ania. - Postrzeganie świata od początku opierało się w moim przypadku na 4 zmysłach. Staram się być aktywna, od początku byłam mobilizowana do różnych rzeczy. Niestety wiele osób niewidomych w ogóle nie wychodzi z domu. Mam to szczęście, że moja rodzina od początku zaakceptowała to, jaka jestem. Nie wstydziła się mnie, a znam takie historia. Zdarzyło mi się, że grałam parę lat w teatrze, brałam udział w różnych konkursach. Byłam traktowana tak jakbym widziała. Nie mam problemów z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi. Choć zdaję sobie sprawę, że jako niewidomi społecznie wypadamy gorzej.
- Nie dostrzegamy reakcji. Wydaje się nam, że jak nie widzimy, to że nas nie widzą. To jest podświadome, nie robimy tego złośliwie, więc możemy popełnić fopaux - dodaje pani Monika.
Black World w Łodzi przybliża świat niewidomych. Przez minimum godzinę możemy poczuć, jak on wygląda. Jak mówią panie Monika i Ania, to dobra zabawa, ale przede wszystkim edukacja.
- Na początku przeważnie jest trochę strachu, niepewności, ale moim zadaniem jest tę niepewność zlikwidować - wyjaśnia Anna Chojnacka. - Po wyjściu wszyscy jesteśmy uśmiechnięci. Staram się w ciemności integrować z ludźmi.
- Może to nie jest do końca strach, ale emocje przed nieznanym. Ludzie nie do końca wiedzą, co ich czeka - dodaje Monika Zaręba. - Później nas ściskają, mówią, że to nie jest nic strasznego nie widzieć, niewiele trzeba, abyśmy żyli normalnie - podsumowuje kobieta.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.