Giganci nie płacą!
Tylko w ubiegłym roku aż 60 firm z listy Fortune 500 nie płaciło podatków w Stanach Zjednoczonych
– Giganci technologiczni, który działają w oparciu o cyfrowe modele biznesowe, monopolizują rynek. Prowadzą działalność, która wyklucza skutecznie pojawianie się innowacyjnych rozwiązań – podkreśla Katarzyna Królak-Wyszyńska, prezes Innovatika.
Tylko w ubiegłym roku aż 60 firm z listy Fortune 500 nie płaciło podatków w Stanach Zjednoczonych. Raje podatkowe, jak wiemy, istnieją także w Unii Europejskiej, to m.in. Cypr czy Malta. Istnieją też przepisy w Belgii i Irlandii, które sprzyjają międzynarodowym firmom w unikaniu płacenia podatków. Wprowadzenie podatku cyfrowego dla m.in. Apple’a, Google’a, Facebooka i Amazona ma zmienić tę sytuację.
– Giganci technologiczni wykupują swoich konkurentów i starają się wszystko mieć pod kontrolą, a to powoduje spore ryzyka. Taki monopolista ma więcej niż tylko siłę rynkową i biznesową, ma siłę równoważną z siłą rządu państwa – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Innowacje Katarzyna Królak-Wyszyńska, prezes Innovatika.
W USA w 2018 roku co najmniej 60 firm z listy Fortune 500 zgłosiło, że od dochodów uzyskanych w USA nie zapłaciło nawet dolara (analiza opublikowana została przez Institute on Taxation and Economic Policy, think tank z siedzibą w Waszyngtonie). Do wymienionych w niej firm należą m.in. gigant technologiczny Amazon, serwis streamingowy Netflix czy naftowy Chevron Corp., ale też producent farmaceutyczny Eli Lilly & Co. oraz producent sprzętu rolniczego i handlowego Deere & Co. Firmy, w tym właśnie giganci technologiczni, jak Amazon czy Netflix, powinny zapłacić 16,4 mld dol. podatku. Zamiast tego otrzymały ulgę podatkową (ponad 4 mld dol.).
– Regulacje podatkowe dotyczą granic geograficznych, natomiast działania biznesów cyfrowych wymykają się poza te granice. Dlatego jeżeli giganci technologiczni, jak Google, Amazon, Facebook, Netflix, Spotify czy Apple, są zarejestrowani w kraju, który jest rajem podatkowym, albo w kraju, gdzie jest im wygodnie prowadzić jakąś działalność, i tam mają swoją główną siedzibę, płacą podatki według stawek, które obowiązują w tych właśnie krajach. Natomiast większość ich przychodów generowana jest dzięki działaniom na zupełnie innych terytoriach – tłumaczy Katarzyna Królak-Wyszyńska.
Raje podatkowe to wbrew pozorom nie tylko egzotyczne kraje, istnieją także w Unii Europejskiej. Komisja Europejska i OECD określa np. Maltę, Cypr, a od niedawna także Belgię czy Irlandię, jako te kraje, które pomagają największym firmom w unikaniu płacenia podatków. Tylko w 2016 roku Komisja Europejska nakazała Belgii odzyskać 700 mln euro od przedsiębiorstw, które skorzystały z ulg, m.in. Cellio, BASF, czy obecny Proximus, a Luksemburgowi – 250 mln euro od Amazona. Wprowadzenie podatku cyfrowego w wysokości 3 proc. dla największych firm technologicznych miałoby raczej symboliczne działanie, ale byłoby pierwszym krokiem do uporządkowania sytuacji.
– Wielkie firmy technologiczne niespecjalnie odczują ciężar tego podatku. Po pierwsze, jego wysokość jest dosyć symboliczna – 3 proc., po drugie, w standardzie każdego biznesu jest przerzucać wszelkie koszty na swoich klientów. W przypadku bigtechów to jesteśmy my, konsumenci, więc jeżeli już ktoś poczuje ciężar, to prawdopodobnie my będziemy płacić trochę więcej za usługi – ocenia ekspertka.
Komisja Europejska zapowiedziała, że 150 największych firm internetowych (głównie amerykańskich) o globalnych przychodach wyższych niż 750 mln euro i te firmy europejskie, które mają przychody wyższe niż 50 mln euro miałyby zapłacić w całej UE 3-proc. podatek od przychodów ze sprzedaży przestrzeni reklamowej w sieci, sprzedaży danych wygenerowanych dzięki informacjom o użytkownikach ora od przychodów internetowych pośredników. Jednak wprowadzenie unijnej daniny znacznie się wydłuża. Wiadomo już, że na decyzję KE nie czekały Austria, Francja, Hiszpania, Wielka Brytania, Włochy i Czechy. Własny podatek cyfrowy zamierza też wprowadzić Polska, która jeszcze czeka na unijną zgodę.
– Ponieważ dyrektywa unijna nie została przyjęta, to poszczególne kraje mogą myśleć o wprowadzeniu pewnych działań czy podatków na swoim terytorium lokalnie. To zrobiła już Francja i zamierza zrobić Polska. Ministerstwo Finansów pracuje nad podatkiem cyfrowym, który ma mieć konstrukcję podobną do tej zaproponowanej przez Komisję Europejską. Plany są takie, żeby od początku 2020 roku obowiązywał 3-proc. podatek – przypomina Katarzyna Królak-Wyszyńska.
Źródło: Newseria.pl
Należy tylko obawiać się, że rząd wykorzysta każdą okazję, aby wprowadzany podatek był jak najbardziej efektywny. To z kolei może oznaczać, że prócz gigantów technologicznych, zapłacą go po prostu wszystkie nieco większe firmy technologiczne. Oby nie zabiło to do końca naszych startup-ów, także łódzkich, które nieśmiało zaczęły już zarabiać. Śmiem wątpić, że firmy amerykańskie zostaną w Polsce obłożone dodatkowym podatkiem, ale chciałbym się mylić…
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.