reklama
reklama

Co byli pracownicy wiedzą o tarapatach finansowych "Śródmieścia"? Sprawa upadku łódzkiej spółdzielni

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Karolina Brózda

Co byli pracownicy wiedzą o tarapatach finansowych "Śródmieścia"? Sprawa upadku łódzkiej spółdzielni - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
15
zdjęć

Jako pierwsza zeznawała Jolanta W., która w latach 1999-2013 była członkiem trzyosobowego (razem z oskarżonymi) zarządu spółdzielni. | foto Karolina Brózda

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości Łódź Kolejnych dwóch świadków przesłuchał sąd w sprawie działania na szkodę Spółdzielni Mieszkaniowej "Śródmieście". Oskarżeni o to zostali prezes Krzysztof D. (zmarł w 2022 roku) i jego zastępca Tomasz B. Na skutek ich działalności spółdzielnia miała stracić 6,3 mln zł.
reklama

Jako pierwsza zeznawała Jolanta W., która w latach 1999-2013 była członkiem trzyosobowego (razem z oskarżonymi) zarządu spółdzielni. 

- Nie pamiętam, żeby spółdzielnia zaciągała jakieś pożyczki od firm deweloperskich - mówiła przed sądem. - Na pewno były kredyty bankowe: sama podpisywałam się na umowach. Negocjacje warunków ich otrzymania przez spółdzielnię prowadził prezes D.

Świadek przyznała, że SM zmagała się z zatorami płatniczymi, powstałymi głównie na skutek zaległości czynszowych lokatorów. Jej zdaniem, trudności finansowe w spółdzielni powstały przede wszystkim z powodu przeinwestowania, tzn. angażowania się w inwestycje, które nigdy nie zostały zrealizowane.

Trudny, ale nie beznadziejny

Prokurator dociekał, czy Jolanta W. znała sprawozdania finansowe przygotowywane przez biegłych rewidentów. 

- Tak, ale stan finansowy spółdzielni był w nich przedstawiany jako, owszem, trudny, ale nie beznadziejny - wyjaśniała Jolanta W. - Tak naprawdę o faktycznym stanie finansów dowiedziałam się, kiedy już zakończyłam pracę w spółdzielni w 2013 roku.

Złotousty prezes

Pytana, czy rozmawiała z szefem o trudnościach finansowych, przyznała, że tak.

- Ale prezes D. był człowiekiem złotoustym, miał charyzmę - mówiła Jolanta W. - Nawet jeśli mijał się z prawdą, to chciało się mu wierzyć.

Była współpracownica Krzysztofa D. wspominała też o inwestycji z 1999 roku. Planowano wtedy budowę wielopoziomowych garaży, czemu sprzeciwiali się okoliczni mieszkańcy. Skutkiem protestów nie było zaniechanie inwestycji, lecz wybudowanie na jej dachu ogrodu, co tylko podwyższyło jej koszty.

Tego samego dnia zeznawała także Lidia C.

"Król Manhattanu"

Krzysztof D. był nazywany "królem Manhattanu", ponieważ należące do SM "Śródmieście" wieżowce stoją na tym łódzkim osiedlu. O jego zatrzymaniu w 2013 roku i późniejszym upadku spółdzielni było bardzo głośno.

Śledztwo w tej sprawie trwało 8 lat. W akcie oskarżenia czytamy, że gdy spółdzielnia wpadła w tarapaty finansowe, jej prezes Krzysztof D., zamiast wystąpić z wnioskiem o upadłość, zaciągał pożyczki u dewelopera, które jeszcze bardziej pogrążyły SM.

Krzysztof D. zmarł w sierpniu 2022 roku. Jego wątek w sprawie został umorzony.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama