Czas absurdu…
Może trafniej byłoby napisać nawet, „czas absurdów”, bo mamy do czynienia z całym przekrojem absurdalnych wypowiedzi, aktów prawnych i nie zawsze zrozumiałych działań na wielu poziomach. Z tego właśnie powodu uznałem, że w pewnym sensie, obecny czas, to po prostu jeden wielki absurd.
Koronawirus, z koronawirusem, o koranawirusie…
Z każdej strony atakowani jesteśmy informacjami, mniej lub bardziej prawdziwymi, ale temat jest generalnie jeden – koronawirus. Dane statystyczne nie pozostawiają złudzeń. Powoli nadciągają dni jeszcze trudniejsze, a apogeum zachorowań powinno nastąpić mniej więcej w połowie kwietnia, może nieco później. Patrząc na historię rozwoju epidemii w innych krajach, czas powrotu do normalności będzie bardzo długi. W Chinach, choć już w ostatnich dniach nie notuje się prawie nowych przypadków (choć w sobotę pojawiło się jeszcze 45), zagrożenie z pewnością nadal wciąż istnieje, a przecież mija właśnie czwarty miesiąc od chwili, gdy to się zaczęło. O tym, jaki był początek i wszelkich teoriach spiskowych, ale też tych mających bardziej racjonalne podstawy, pisałem w artykule „Kto zatrzymał Świat”, dziś chciałem poruszyć kilka kwestii, które sprawiają, że nasze życie zmienia się znacznie bardziej niż by mogło i prawdopodobnie o wiele mocniej niż powinno.Dlaczego? Dobre pytanie! Sam chciałbym to wiedzieć. Zachorowań będzie przybywać, to już wiemy, choć nie znamy z pewnością, nawet w przybliżeniu, liczby faktycznie zarażonych, gdyż osoby objęte kwarantanną i ci, którzy już chorują, mogą stanowić wierzchołek góry lodowej. Nie chodzi o to, żeby rozsiewać jakieś katastroficzne wizje, ale to wynika po prostu z samej istoty koronawirusa.
Jeżeli jeden z bardziej doświadczonych epidemiologów na świecie mówi, że tylko u 5 do 15% osób bliskich zakażonego rozwija się choroba, to znaczy że bardzo wielu ludzi może po prostu nawet nie wiedzieć, że zostali zarażeni, a jeśli dodać do tego tych, u których Covid-19 przebiega bardzo łagodnie (a nawet niemal bezobjawowo – co może zdarzyć się zwłaszcza u dzieci), to przecież zakażeń mogło być znacznie więcej.
Ustawa nie wystarczy
Nie da się też wyłączyć nagle wszystkich zakładów, czy instytucji, które pracują w ruchu ciągłym i fakt, że mierzona jest pracownikom temperatura przy wejściu, nie sprawi, że wyeliminuje się wszystkich, którzy wirusa nieświadomie mogą dostarczyć innym. Oczywiście, pełna izolacja, kwarantanna i ograniczenia swobód obywatelskich w dłuższym horyzoncie czasowym mogą dać znaczne spowolnienie procesu zachorowań. To ważne zwłaszcza dla szpitali i ich personelu medycznego, bo na razie nie ma jeszcze dylematów, przed którymi stają lekarze z Włoch, kiedy muszą decydować o życiu i śmierci pacjentów, bo wszystkim pomóc się nie da z powodu braku stosownej liczby respiratorów i innych środków. Tymczasem jednak, kiedy czytam ostatni punkt opublikowanego kilka dni temu raportu Instytutu Ordo Iuris na temat walki z koronawirusem w poszczególnych krajach i dotychczasowych skutków, jakie spowodował, mam sporo wątpliwości. Punk ten brzmi: „dodatkowym czynnikiem, umożliwiającym „kupienie czasu”, jest wysoka wydolność systemu ochrony zdrowia.” Jeśli znamy możliwości naszego systemu w tzw. okresie pokoju i często opadają nam ręce i inne części ciała, to co się może zdarzyć, kiedy tę wydolność trzeba będzie mierzyć w sytuacji gdy w systemie znajdzie się nagle 20.000 dodatkowych chorych w ciągu 5 dni? Oczywiście, ktoś powie, że model włoski jest u nas wykluczony, bo przecież szybko wdrożone nowe przepisy, większa dyscyplina społeczna, działania rządu itd. To po części jest prawdą, choć nie do końca, bo w Italii ustawa i inne stosowne akty prawne pojawiły się błyskawicznie. Co więcej, nawet w niektórych regionach były zaostrzone, a jednak to nie wystarczyło. Czemu?
Nie znamy do końca odpowiedzi. Faktem jest, że beztroska młodych ludzi sprowadziła z pewnością niebezpieczeństwo także na osoby starsze. Włochy są społeczeństwem emerytów (25% powyżej 60 roku życia) i faktycznie wśród zarażonych, dla których choroba okazała się zabójcza, była większość osób 65+, choć nie jest prawdą, że młodszych to nie dotyka, a wiele zależy od odporności i ewentualnych współistniejących chorób. System odpornościowy jest w przypadku zakażenia kwestią kluczową. W bardzo interesujący sposób opowiedział o tym biolog z Massachusetts Institute of Technology (MIT) dr Shiva:
To dlatego umierają także młodzi ludzie bez żadnych schorzeń towarzyszących. Po prostu ich odporność okazała się niewystarczająca. Być może zwykła grypa by ich nie pokonała, a Sars CoV-2 już, niestety, tak. Tym nie mniej, jednym z decydujących, jak się wydaje, problemów okazało się słabe, żeby nie powiedzieć fatalne, przygotowanie placówek do których trafiali chorzy. Dość wspomnieć, że tylko do przedwczoraj (a sytuacja jak wiemy jest dynamiczna), zmarło we Włoszech 36 lekarzy, a ponad 6200 pracowników personelu medycznego jest zakażonych. W jaki sposób utrata, z powodu choroby, kolejnych członków zespołu lekarskiego wpływa na możliwość rozszerzania, czy to diagnostyki, czy ratowania najbardziej zagrożonych osób, nie trzeba chyba tłumaczyć. Należy też uczciwie przyznać, że żaden system ochrony zdrowia na świecie nie byłby w stanie wytrzymać systematycznego wzrostu zachorowań w takiej skali. W Chinach, w samym Wuhan wybudowano 11 szpitali dodatkowo, w błyskawicznym tempie. W Polsce, jeśli mam zbyt małą wyobraźnię, to proszę mnie poprawić, same procedury zajęłyby w trybie pilnym pewnie około miesiąca, o ile nie kwartał. Na pewno potrafimy budować i mamy znakomite firmy, które są do tego przygotowane. Chociaż jeśli chodzi o konstrukcje lekkie, to nie jest to już tak oczywiste, jak w budownictwie klasycznym. Tak, czy inaczej, sama spec-ustawa nie zmienia jeszcze niczego. Dobrą informacją jest to, że rząd kupuje respiratory, że są sponsorzy, którzy też inwestują spore środki, aby liczbę tych urządzeń powiększyć. Mamy transporty z Chin. Docierają też większe ilości testów, których zaczyna się w końcu wykonywać więcej. To są akurat pozytywne informacje. Skąd zatem pomysł, że żyjemy w krainie absurdu?
A czy gdyby ktoś powiedział Ci pół roku temu, że świat się zatrzyma, a ruszy licznik zakażonych i ofiar, że odwołane zostaną wszystkie imprezy, zamkną knajpy i każą siedzieć w domu, to jaka byłaby Twoja reakcja? Przecież to jakiś absurd! Prawda? Ale, jak wspomniałem, absurdów jest więcej, zacznijmy zatem od tych mniejszych.
Medycyna i media
Od chwili, gdy tylko zaczęły docierać niepokojące informacje z Wuhan, aż do dziś, a z pewnością jeśli jutro się coś zmieni, to raczej na gorsze, czujemy się trochę tak, jakby nam ktoś przyłożył z obu stron głowy dwie tuby. Co więcej, postawił przed nami ekran monitora, a z tyłu, dla pewności jeszcze 60 calowy telewizor. Czyli, jak się nie obrócić i tak… itd. Ucieczki nie ma. W Italii liczba ofiar Covid-19 przekroczyła dziś 10 tysięcy, a w ciągu jednej doby zmarło 889 osób. U nas dotąd 18, więc paniki jeszcze nie widać, choć media prześcigają się w podawaniu informacji niemal wyłącznie o koronawirusie. W hipermarketach komunikaty, jak to właśnie zadbano o nasze bezpieczeństwo i że należy zachowywać co najmniej metr odległości (już nie 1,5m, bo to i tak nierealne), pomagać innym itd… Bardzo pięknie, tylko:
Absurd nr 1 – ograniczamy na bramce, a potem, jak kto chce…
Ludzie wpuszczani są do sklepu po kilka osób, w miarę, jak opuszczają go poprzedni klienci. Ograniczono też liczbę koszyków. Efekt? Czekałem 5 minut bez sensu w przedsionku, aby ktoś opróżnił koszyk. Może ochrona sklepu ma kłopoty z liczeniem w zakresie do 30, a może pracownik już ma dosyć zakładania i zdejmowania maseczki, żeby krzyknąć: „Kolejne 2 osoby proszę!”. Od takiego zakładania i zsuwania skóra może zejść z twarzy.Liczba osób przy gablotach, jak w każdą sobotę. Ludzie wpadają na siebie i nikt szczególnie się tym nie przejmuje. Przy kasach narysowano nawet linie, gdzie powinni stać kolejni klienci, ale kto by na to zwracał uwagę. Przygotowano też kasy samoobsługowe (piszę akurat o sieci z nazwą pewnego nakrapianego owada), ale będąc w sklepie blisko 30 minut, nie zauważyłem, aby ktokolwiek z nich skorzystał. Tradycja górą! Może to gorzka ironia, ale absurdem jest już samo założenie, że zmienimy nagle przyzwyczajenia ludzi w ciągu kilku dni. To się nie uda.
Absurd nr 2 – Zostań w domu!?
Za chwilę zwali się na mnie fala hejtu, bo jak można kwestionować tak pożyteczną akcję. Nic podobnego, nie zamierzam krytykować założeń, czy intencji pomysłodawców, bo oczywiście, sam pomysł oferty kulturalnej, czy naukowej, albo rozrywkowej w szerszym rozumieniu tego słowa, która ma na celu zatrzymanie ludzi w domu, jest sama w sobie dobra. Cóż z tego, kiedy ona nie może dotyczyć większości osób, które wychodzić z domu po prostu muszą, czy to w związku ze swoją pracą, czy innymi zajęciami, nawet tak prozaicznymi jak wyprowadzanie psa, zakupy, pomoc starszym rodzicom, czy przyjaciołom itd. W efekcie dotyczy tylko osób faktycznie niesamodzielnych, w podeszłym wieku i po trosze młodzieży, zwłaszcza tej z niższych klas szkoły podstawowej, którym jeszcze można „zrobić szlaban”. Inni ruszają do kolegów, czy do parku, bo zrobiło się ciepło, a znakomitą większość można spotkać też w centrum miasta (Piotrkowska dziś w południe wyglądała podobnie, a nawet bardziej kolorowo, niż przed epidemią). Czyli akcja jest generalnie fajna, pod warunkiem, że jest zimno i pada…
Absurd nr 3 – Bezpieczna komunikacja
Transport publiczny ma być bezpieczniejszy, ponieważ ograniczono liczbę pasażerów, którzy mogą zajmować miejsca co drugi fotel, czyli w wagonie tramwaju 10 osób, a w autobusie 25. To założenie, a fakty? Z jednej strony widać pojazdy z kilkoma pasażerami (w sobotę jeździły na niektórych liniach nawet z jedną osobą), ale w godzinach szczytu w niektórych miejscach pasażerowie nie przejmowali się szczególnie tym, że jest ich zbyt wielu. Obowiązek liczenia spoczął na kierowcach i motorniczych. Nie wiadomo tylko w jaki sposób mieliby go egzekwować, skoro znajdują się we własnej strefie ochronnej, której nie powinni opuszczać. Liczenie pasażerów w oparciu wyłącznie o lusterka, zwłaszcza gdy należałoby się jednak skoncentrować na włączaniu się do ruchu i bezpieczeństwie jazdy, to spore wyzwanie… W zasadzie kierowca powinien też mierzyć pasażerom przy wejściu do pojazdu temperaturę, aby eliminować potencjalnych chorych. No, bo jak tu mówić o bezpiecznej komunikacji, skoro z Janowa na Retkinię jedzie się ponad godzinę, a jeśli ktoś zarażony kichnie, to, zgodnie z obecnym stanem wiedzy, przez połowę trasy (30 min) kolejni pasażerowie będą narażeni na zakażenie, gdyż w autobusie zasięg wirusa znacznie się zwiększa (nawet do 4,5 metra). Chyba, że wszyscy założą stosowne maseczki i gogle, bo jak już wiemy, wirusem można zarazić się także przez gałki oczne, gdyż może on wnikać przez połączenie kanalików łzowych z nosem. Zatem bezpieczna komunikacja, to mit.
Absurd nr 4 – Hipermarket i autobus bezpieczne – kościół nie…
Wprowadzone ograniczenia dla komunikacji miejskiej i sklepów wielkopowierzchniowych to od 10 do kilkudziesięciu osób, podczas gdy sama powierzchnia średniej wielkości świątyni, o kubaturze już nie wspominając, jest od kilku, do kilkunastu razy większa niż w pojeździe, czy sklepie wielu znanych sieci. Tymczasem w kościele może być na mszy do pięciu wiernych + kapłan i ewentualnie służba liturgiczna, czyli w praktyce 7 osób. Czy widać w tym jakąś logikę?
Absurd nr 5 – Przyjazna służba zdrowia
„Przyjazność” polega na tym, że pozamykano gabinety i większość badań diagnostycznych (z wyjątkiem badań pilnych), czy zabiegów rehabilitacyjnych, na które chorzy czekali niejednokrotnie wiele miesięcy, została odłożona na „nie wiadomo kiedy”. Zatem gabinety są, owszem, przyjazne, bo nie można się w nich zarazić koronawirusem. Dodałbym nawet, że w tej sytuacji są nawet jeszcze o wiele bardziej przyjazne, bo w zamkniętym gabinecie trudno się zarazić jakimkolwiek wirusem, czy bakterią (o ile oczywiście nie zostały nieopatrznie zamknięte z pacjentem w środku). Bardzo chciałbym zobaczyć w maju statystyki umieralności w Polsce za marzec i kwiecień. Intuicja podpowiada mi, że ofiar będzie znacznie więcej niż zwykle, ale bynajmniej nie z powodu epidemii. To znaczny ściślej rzecz ujmując, koronawirus będzie przyczyną pośrednią i wcale nie trzeba się nim zarazić, żeby z jego powodu umrzeć, bo wielu pacjentów po prostu przez te chore procedury, nie otrzyma pomocy.
Absurd nr 6 – Diagnostyka Sars-CoV-2 w natarciu!
Mamy coraz więcej testów. Znakomicie, ale, opisując chiński model walki z koronawirusem, wspominałem o jednej z kluczowych procedur medycznych, które zostały tam wdrożone. Szybkie skanowanie CT płuc, czyli użycie na szeroką skalę wszystkich dostępnych urządzeń tomografii komputerowej i 5-10-minutowe sprawdzanie pacjentów z nawet lekkimi objawami płuco-oskrzelowymi, które mogłyby sugerować Covid-19. Efektem było zbadanie do 200 pacjentów dziennie na jednym tylko urządzeniu i dzięki temu z jednej strony możliwa natychmiastowa pomoc osobom chorym, zaś z drugiej, znaczne ograniczenie zakażeń, bo pacjenci z objawami byli w ten sposób od razu izolowani zanim wykonano test, ale także w przypadku testów błędnych. Warto wspomnieć przy okazji, że część testów daje często wadliwe wyniki. Reklamowali je już np. Czesi, a trudno zakładać, że te, które kupiliśmy w Polsce wszystkie zadziałają w 100%. Dlatego takie badania byłyby prostym i skutecznym rozwiązaniem. Problem jest tylko jeden, że tych urządzeń się nie wykorzystuje, ponieważ… (patrz Absurd nr 5). Tymczasem NFZ powinien, skoro rząd przeznacza dodatkowe środki na walkę z koronawirusem, zakontraktować nie tylko skany CT w placówkach współpracujących z NFZ, ale nawet nowe, gdzie badania są wykonywane wyłącznie komercyjnie. Chodzi (podobno) o zdrowie Polaków, ale czy aby na pewno?
Absurd nr 7 – Tarcza Antykryzysowa, czyli koło w czoło
Miłościwie nam panujący Rząd RP właśnie kieruje do Senatu pakiet aktów prawnych zwany potocznie tarczą antykryzysową dla przedsiębiorców. Może jest to jakaś tarcza. Może nawet i jest „anty”, ale z całą pewnością nie pomoże przedsiębiorcom, a ściślej, nie pomoże znakomitej większości przedsiębiorców. Pakiet uzależnia np. możliwość ulg w ZUS-ie od liczby zatrudnionych pracowników i tak jeśli firma zatrudnia do 9 osób, to otrzyma ulgę, a jeśli ma 10 pracowników, to już nie. Podobnie w przypadku wielkości przychodów. Do 16 tysięcy pomoc jest, a powyżej już nie ma. Fakt, że rodzaj działalności implikuje wielkość obrotów, co z dochodem może nie mieć kompletnie nic wspólnego, nie robi wrażenia na rządzie, który zachowuje się tak, jakby Ministerstwo Finansów nie rozróżniało kategorii przychodu i dochodu. To, że ktoś sprzedaje drogi produkt pracując na kilkuprocentowej marży i jego dochody mogą być śmiesznie niskie, już nikogo nie zainteresowało. W ten sposób przedsiębiorcy w swej większości, a przynajmniej ci, którzy tworzą więcej miejsc pracy, znajdą się za chwilę „pod wodą”, a pracownicy na bruku. No i co z tego? Można będzie się pochwalić, że rząd daje zasiłki i dba o zwolnionych. A zawsze to lepiej mieć w wyborach 15 głosów, „wyrwanych” ze szponów krwiożerczego kapitalisty, pracowników, niż głos jednego zadowolonego przedsiębiorcy, prawda? A, jeśli braknie kasy, to się coś dodrukuje, albo pożyczy od bankierskiej międzynarodówki i będzie, i wilk syty i owca w ciąży.
Absurd nr 8 – Niczego nie przekładamy!
Wydawać by się mogło, że imprezy nie tylko kulturalne, koncerty, premiery wydawnictw płytowych itd., są przesuwane z przyczyn dość oczywistych. Do niedawna jeszcze niektóre federacje i związki sportowe zachowywały się dość dziwnie, prezentując myślenie życzeniowe (a może coś dogramy, albo przesuniemy o miesiąc), ale już wiadomo, że znakomita część rozgrywek została albo zakończona, albo w jakiejś formie odbędą się najwcześniej latem. Ostatnio głos rozsądku zaprezentowali w końcu organizatorzy Olimpiady Tokyo 2020 przekładając całą imprezę o rok.Natomiast prócz zawodów są jeszcze sprawy nie mniej istotne, przynajmniej z punktu widzenia polskich uczniów, ich rodziców, czy też w optyce wyborców. Zbliżają się powoli matury i inne egzaminy, tymczasem wciąż nie ma żadnej informacji ze strony rządu, co się ma wydarzyć. Władze idą w zaparte i nie przekładają ani matur, ani wyborów. Może uważają, że można będzie na kilka dni odwołać stan zagrożenia, przeprowadzić szybko matury i Wybory Prezydenta RP, a potem wrócić do poprzednich restrykcji. W międzyczasie wirus będzie uprzejmy i ogłosi rozejm. No, kto wie… Negocjacje z wirusem pewnie już się w tej sprawie rozpoczęły.
Absurd nr 9 – Podatki wydobędą przedsiębiorców z kryzysu
Przedsiębiorcy, ekonomiści i partie opozycyjne sugerowały rządowi zamrożenie nowych ustaw podatkowych, szybki zwrot vat oraz automatyczne zwolnienie przedsiębiorców z należnych składek ZUS przynajmniej na 3 miesiące. I co? Koncepcja jest inna. Wprowadza się właśnie 24 nowe procedury. Brawo! Będą etaty dla urzędników, co zmniejszy bezrobocie. Podatki z kolei, jak widać, mają pomóc firmom, więc np. ten od słodkości właśnie będzie wchodził w życie.Parafrazując tekst piosenki z lat 70-tych, nieodżałowanego Jana Kaczmarka: „Bo bez nawozów i bez opału rolnik potrafi wyżywić naród. Jak go się takim hasłem przyciśnie, to wyżywi i nie piśnie”. Współczesna wersja mogłaby wyglądać np. tak:
„Już bez zamówień i bez pieniędzy
Firma ratuje swój kraj od nędzy”
Jak się ją takim hasłem przyciśnie
Uratuje i nie piśnie…
Absurd nr 10 – Straszymy jak się da…
Jak wspomniałem wcześniej, katastroficzny przekaz medialny, od czego przecież, uczciwie przyznaję, nasz portal także nie jest wolny, jest już wszechobecny i przytłaczający. Ale wszystko ma swoje granice. Być może właśnie dlatego ludzie powoli zaczynają mieć tego dość, co znajduje odbicie w ich zachowaniu. Wprawdzie doniesienia z Włoch, czy Hiszpanii albo USA optymizmu i nadziei w serca raczej nie wlewają, ale zaczyna działać powoli mechanizm wypierania zagrożenia. Trochę tak, jak w krajach będących w stanie wojny, gdzie przed nalotem należy się schować, a poza tym można starać się prowadzić normalne życie. Tu jest o tyle gorzej, że przeciwnika nie widać. Nie jest też łatwo wytrzymać w domu, zwłaszcza z gromadką pociech w różnym wieku, którym trzeba zapewnić atrakcyjne zajęcia, a nie każda rodzina ma 5 komputerów, czy tabletów. Zresztą, nie o takie zajęcia w gruncie rzeczy chodzi.Absurdów, jak wspomniałem jest znacznie więcej, można by jeszcze pisać o "zabawnej" reakcji organów UE w obliczu tragedii, o kolejkach przed aptekami, w których łatwiej by pewnie było zarazić się nie tylko koronawirusem, o "czyszczeniu" sklepowych półek w hipermarketach, jak w obliczu wojny, czy o słynnym płynie antybakteryjnym Orlenu, który niczym Yeti, niby był, ale nikt go nie widział, itd... ale może lepiej choć na chwilę oderwać się od negatywów.
Pozytywne aspekty tej niecodziennej sytuacji
Rozmawiam z osobami, które przyznają, że zacieśniły więzy rodzinne. Że dzieci zaczęły ze sobą normalnie rozmawiać, zamiast na siebie warczeć, że czasem dotyczy to również starszych, którzy mają kłopot z wybaczaniem. Teraz pojawiła się okazja, a czasem konieczność, aby sobie pewne rzeczy nieco lepiej poukładać. Niektórzy wreszcie dokończyli odłożone na półkę, niedoczytane książki, albo prace, na które nigdy nie było czasu. Obejrzeli kilka zaległych filmów, albo posprzątali pomieszczenie, które od kilku lat było graciarnią.Minusem może być z kolei spora atomizacja społeczeństwa, bo część osób izoluje się niemal całkowicie. Mówią, że po epidemii nic już nie będzie wyglądało tak samo. Być może, ale stan zagrożenia dał też Polakom możliwość zrobienia wielu rzeczy dobrych, uruchomił kreatywność, sprawił, że pomoc innym stała się jakby codziennością. Nawiązały się czasem zupełnie nowe relacje. Czasem płytkie, bo tylko przez internet, ale kiedy to się skończy będzie można je pogłębić.
Jest też jeszcze jeden pozytyw. Być może nadejdzie wyż demograficzny. No, ale do tego rząd powinien nam jeszcze wyłączyć prąd… Chociaż, jeśli nie zapłacimy kolejnych rachunków, to sytuacja pewnie rozwiąże się sama… Kto wie? ;D
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.