reklama
reklama

Czy nowi świadkowie jeszcze bardziej pogrążą byłego właściciela zakładów mięsnych "Zbyszko"? Co wyszło na jaw do tej pory?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Czy nowi świadkowie jeszcze bardziej pogrążą byłego właściciela zakładów mięsnych "Zbyszko"? Co wyszło na jaw do tej pory? - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
2
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości Łódź Na 12 września br. sędzia Piotr Wzorek wyznaczył kolejną rozprawę procesu dotyczącego afery finansowej w zakładach mięsnych "Zbyszko". Ma wtedy zostać przesłuchanych trzech nowych świadków. Czy powiedzą coś, co jeszcze bardziej pogrąży oskarżonego właściciela firmy, Zbigniewa K.? Biznesmen jest oskarżony o wielomilionowe oszustwa oraz przenoszenie majątku na członków rodziny, żeby nie płacić wierzycielom.
reklama

Do tej pory - a proces toczy się od jesieni 2022 roku - wyszło na jaw m.in. to, że Zbigniew K. wiedział o pogarszającej się kondycji finansowej prowadzonego przez siebie zakładu. Jednak, zamiast złożyć wniosek o restrukturyzację, wikłał się w kolejne zadłużenia. Niemałą sensacją były zeznania byłej księgowej Marzanny M., która powiedziała, że w jej pokoju zainstalowano podsłuch, nie potrafiła jednak stwierdzić, z jakiego powodu i z czyjej inicjatywy.

Zeznawał były dyrektor finansowy

Wezwany na świadka został również były dyrektor finansowy "Zbyszka".

- Szybko zauważyłem, że w firmie jest problem z płynnością finansową - zeznał. - Ze sprawozdań wynikało, że wszystko jest w porządku, natomiast w rzeczywistości były problemy z regulowaniem płatności.

Były dyrektor przygotował więc skorygowany bilans finansowy, który ukazywał rzetelny obraz przedsiębiorstwa. Okazało się, że przedstawia się on dużo gorzej niż wynikało z poprzedniego sprawozdania.

- Gdy rozmawiałem o tym ze Zbigniewem K., był on wyraźnie poruszony - mówił świadek. - W pewnym momencie poczuł się na tyle źle, że musiał wziąć jakieś leki. Przekonywałem, że próby pozyskania zewnętrznego dofinansowania w oparciu o nierzetelne sprawozdania finansowe po pierwsze rodzą wątpliwości prawne, a po drugie nie rozwiążą problemów. Jednak Zbigniew K. upierał się, żeby starać się o kolejne kredyty. Nie chciałem brać w tym udziału i odszedłem z firmy.

Przestał płacić za dostawy

Aferę wokół firmy Zbigniewa K. rozpętali kontrahenci, którym biznesmen przestał płacić za dostarczane do jego zakładów bydło. Okazało się, że wierzycieli (rolników, hodowców z całej Polski) jest około 400. Złożyli zawiadomienie do prokuratury, a ta wszczęła śledztwo.

Zbigniewowi K. zarzucono także przenoszenie swojego majątku na rzecz bliskich i znajomych, żeby w ten sposób uniknąć roszczeń wierzycieli. W skład tego majątku wchodziły m.in. rasowe konie ze stadniny w Wiączyniu Dolnym pod Łodzią. Według prokuratury, „doszło do przeniesienia własności 35 koni i źrebiąt o szacunkowej wartości przekraczającej 4,5 mln zł”.

Na Zbigniewie K. ciąży również zarzut oszustwa na ponad 2 mln zł na szkodę kontrahenta z Izraela. Chodzi o zawarcie umowy uboju rytualnego zwierząt i dostawy mięsa. Firma z Izraela przelała na konto firmy Zbigniewa K. 500 tys. euro. Pieniądze miały zostać przeznaczone na zaliczki dla dostawców bydła, a wykorzystano je do innych celów, czyli - jak zaznacza prokuratura - zostały zdefraudowane.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama