reklama
reklama

Czy to możliwe, że jesteśmy aż tak uczciwi? (Część-2)

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Czy to możliwe, że jesteśmy aż tak uczciwi? (Część-2) - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości ŁódźW pierwszej części artykułu przedstawiłem zarys badań nad tzw. "uczciwością obywatelską", przeprowadzonych przez grupę naukowców ze Szwajcarii, w której Polska wypadła bardzo dobrze. Czy faktycznie daje to prawdziwy obraz uczciwości Polaków?
Reklama lokalna
reklama

Czy to możliwe, że jesteśmy aż tak uczciwi?  (cz. 2)

Meandry metodologii badań

Słabością metodologii mógł być, chyba nie zbadany fakt, jaki ewentualny wpływ na decyzję o zwrocie miałoby podejrzenie, że z portfela coś zginęło wcześniej. No, bo pamiętamy o tym, że testowani byli w praktyce nie znalazcy portfela, ale ci, którym taką „zgubę” podrzucono. A zatem mógł zaistnieć następujący ciąg rozumowania: „Podrzucił mi portfel, a wcześniej wyjął połowę, albo w przypadku braku gotówki, nawet wszystkie pieniądze i teraz chce mnie „wrobić” w oddawanie niekompletnej zguby. Oddam, a właściciel oskarży mnie, że sobie sam potrąciłem znaleźne, albo przynajmniej tak sobie o mnie pomyśli”. To mógłby (a może też był) jeden z powodów, że zwrócona liczba pustych portfeli była wyraźnie niższa. Oczywiście, przyczyna tutaj mogła być bardziej prozaiczna, bo jeśli w środku znajdowały się tylko jakieś notatki i lista zakupów, to komuś mogło zwyczajnie zabraknąć motywacji, żeby napisać maila, albo odsunął takie działanie w czasie jako rzecz o niskim priorytecie, a potem zwyczajnie zapomniał. Faktem jest, że czas oczekiwania na zgłoszenie badacze określili na 100 dni. To chyba sporo, jak na zwrot zguby, więc tutaj akurat trudno byłoby określić czas jako zbyt krótki.

reklama

Jednak, jak sądzę, można znaleźć inny słaby punkt w metodologii badań. Otóż, choć z jednej strony zrobiono sporo, aby właściwie dobrać miasta badań pod kątem możliwie największej reprezentatywności populacji, cóż z tego, skoro scenariusz zakładał „podrzucanie” portfeli w instytucjach i firmach prywatnych i to według podobnego scenariusza. Zatem w istocie przebadani zostali przedstawiciele pewnej klasy społecznej, czyli osoby zatrudnione (pracujące), albo będące właścicielami czy gospodarzami w danej placówce (hotel, kino, teatr, etc) – ergo, takie osoby, które raczej nie cierpią z powodu głodu czy braku podstawowych środków do życia. To nieco zmienia optykę, bo przecież trudno na tej podstawie generalizować, jak zrobiła to znakomita część dziennikarzy po publikacji badań, rzucając w przestrzeń medialną tytuły takie, jak: „Polacy wśród najuczciwszych nacji”, „Upadł mit nieuczciwego Polaka”, „Jesteśmy uczciwsi, niż nam się zdaje” itp. Przyznam, że sam poddałem się początkowo takiej manipulacji, co jest dość naturalne. Zresztą, nawet z przywoływanych badań wynika, że lubimy o sobie myśleć jak najlepiej. Nie twierdzę, że w związku z tym cały eksperyment nie miał sensu i należałoby wyniki wrzucić do śmieci. Świadomość, że wśród przebadanych osób o podobnym statusie znaleźliśmy się tak wysoko w zestawieniu, jest przecież miła. Czy jednak osoby bezrobotne, albo nawet bezdomne okazałyby się w podobnych badaniach bardziej uczciwe w naszym kraju, niż gdzie indziej? Tego się nie dowiemy. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że to margines i nie ma sensu tego badać, ale z takim twierdzeniem pozwolę sobie polemizować. Zwłaszcza, jeśli przyjąć, że średnia zamożność społeczeństwa w Polsce i np. w Indonezji, czy Ghanie, jednak się różni dość znacznie i nigdy nie będzie prostym przełożeniem dopasowanie do średniej zamożności społeczeństwa (wg PKB), średniej kwoty w portfelu. Jest jednak różnica, czy kwota kilkunastu dolarów może być „łakomym kąskiem” dla 10% populacji, czy dla 70%. Przynajmniej tak mi się wydaje, ale mogę się mylić. Chociaż średnio w badaniach uczciwości Polska zajęła miejsce szóste, to przy nałożeniu „filtra” związanego z PKB właśnie, znaleźliśmy się nawet na miejscu pierwszym (przed Serbią i Szwajcarią). Na ostatnim Zjednoczone Emiraty Arabskie, co może być pewnym zaskoczeniem. W dodatku różnica pomiędzy przedostatnią Malezją, zwłaszcza w ilości niezwróconych pustych portfeli była przytłaczająca, bo mieszkańcy ZEA nie zwracali ich niemal wcale. W tak przyjętej optyce, fatalnie wypadły też Stany Zjednoczone (4 miejsce od końca), tuż za Chinami. I tutaj miłym zaskoczeniem jest z pewnością bardzo dobra pozycja Rumunii (5), której obywatele dość rzadko, podobnie zresztą jak Polacy, posądzani są o przesadną uczciwość. Warto zauważyć, że bardzo wysoko znalazła się w wynikach Kenia (tuż za Rumunią), jako jedyny kraj afrykański w pierwszej dziesiątce. Jednak w moim przekonaniu, właśnie ze względu na ten „grzech pierworodny” badań, jakim było przeprowadzenie ich w bardzo jednak „sterylnym” środowisku ludzi posiadających zatrudnienie w określonych miejscach, które nie wszyscy obywatele, zwłaszcza uboższych krajów, odwiedzają częściej, jeśli w ogóle, wyniki mogą być w dużej mierze mylące.

reklama

Łyżeczka dziegciu

Oczywiście, kiedy bada się szereg populacji w wielu krajach wyniki mogą być w sposób nawet dość rażący rozbieżne z przekonaniami przeciętnego obywatela, zwłaszcza co do uczciwości akurat jego nacji. Może zatem warto w tym miejscu przywołać inne badanie, którego autorką jest prof. Anna Lewicka-Strzałecka, opublikowane w raporcie „Moralność finansowa Polaków” – Edycja II (2017).

We wstępie pani profesor pisze tak:

„Nieprawidłowości  występujące  w  sferze  finansów  są  trafnym  odzwierciedleniem  istotnych  cech organizacji społeczeństwa, nie tylko w kontekście wielkich afer i kryzysów powodowanych  przez instytucje  finansowe,  bezwzględnych  oszustów  czy  chciwych  menedżerów,  ale  także  z  punktu widzenia udziału, jak i w zaburzaniu funkcjonowania rynku mają zwykli obywatele. Na ów udział składają się różnego rodzaju nieetyczne zachowania, nadużycia, wykroczenia, a nawet przestępstwa, które  są  popełniane  na  szeroką  skalę  w  trakcie  codziennego  funkcjonowania  ludzi  na  rynku, w szczególności na rynku produktów finansowych. Chociaż niektóre z nich nie są nielegalne, wszystkie budzą większe lub mniejsze zastrzeżenia, z jednej strony dlatego, że stanowią sprzeniewierzenie się  dotychczas  uznawanym  wartościom  lub  normom  moralnym,  zaś  z  drugiej,  dlatego, że ich powszechność, suma przekraczająca pewien poziom, utrudnia sprawne funkcjonowanie  rynku, a nawet może doprowadzić do jego zachwiania.”

reklama

I na poparcie tezy przytacza kilka faktów, jak choćby to, że drastyczny wzrost cen ubezpieczeń OC w 2017 roku Polsce spowodowany został olbrzymią skalą wyłudzeń odszkodowań (szacowanych na 1,5 mld), a więc statystycznie co dziesiąte odszkodowanie było elementem przestępstwa. Kolejny przykład związany z moralnością finansową Polaków, to akcja promocyjna sklepów Lidl, w której zwracano pieniądze klientom niezadowolonym z jego własnych produktów. Niestety, wkrótce okazało się, że dużo osób potraktowało tę akcję, jako okazję by zarobić pieniądze i zaczęto masowo oddawać opakowania po zakupionych towarach,  co  sparaliżowało  pracę  sklepu. W  efekcie  Lidl  został zmuszony by podjąć decyzję  o  natychmiastowym zakończeniu swojej akcji promocyjnej.

Są też przykłady które pokazują swego rodzaju solidarność wobec „opresji” organów państwowych czy wierzycieli. Pracodawcy, na przykład, często podają nieprawdziwe dane o dochodach swoich pracowników, aby im pomóc w uzyskaniu kredytu, zaś sąsiedzi, czy znajomi dłużnika nie tylko nie potępiają jego nierzetelności, ale czasem celowo utrudniają wierzycielom dotarcie do niego. Jeśli się przyjrzeć zjawisku moralności finansowej bliżej, to okazuje się, że na dość stabilnym poziomie utrzymuje się przyzwolenie na płacenie gotówką po to, aby uniknąć obciążenia vat (blisko ¼ Polaków), co koresponduje też z wynikami uzyskanymi w innych 16 krajach europejskich. Za to aż niemal 30% zgadza się z sytuacją, że ktoś pracuje na czarno aby uciec przed wierzycielem. Zdziwienie? Nie do końca, bo oczywiście, jest w tym zapewne istotna, jako jeden z czynników, także niechęć do opresyjnych urzędników, wśród których akurat komornik jest postrzegany często jako wróg numer 1.  

Od ogółu do szczegółu

Sprawa jest nieco bardziej złożona, bo jak pisze prof. Anna Lewicka-Strzałecka w odniesieniu do hierarchii etycznych standardów:

„Potwierdza to prawidłowość polegającą na tym, że ludzie na poziomie ogólnych i abstrakcyjnych deklaracji moralnych są bardziej restrykcyjni, niż na poziomie norm szczegółowych i konkretnych zachowań.”

W gruncie rzeczy, przecież na proste pytanie, czy można oszukiwać, większość ludzi zapewne odpowie, że nie, nawet jeśli wczoraj ktoś „zapomniał” zwrócić uwagi kasjerowi, że pomylił się na swoją niekorzyść, albo kupił coś taniej, bo bez rachunku. W tym miejscu przypomina mi się od razu stary dowcip z okresu socjalizmu, kiedy to sekretarz partii przepytywał rolnika na okoliczność przywiązania do PZPR, a dialog wyglądał mniej więcej tak:

- Oddalibyście, towarzyszu dla partii kozę?
- A czemu, nie. Dałbym
- A barana? Barana też byście oddali?
- A oddałbym.
- A konia? Dalibyście?
- Dałbym.
- No, a krowę?
- O, nie, nie! Krowy to bym nie dał! – stanowczo protestuje rolnik
- No, a niby czemu? – pyta sekretarz
- No, bo krowę, to ja mam.

Trochę tak to wygląda, również w przypadku, kiedy dojdzie do konkretów, a już zwłaszcza, gdy w sferę norm moralnych wdzierają się inne normy społeczne, czy uczucia. Bo przecież trudno powiedzieć przyjacielowi, no stary, teraz to przesadziłeś. Powinieneś jednak zapłacić ten rachunek z podatkiem vat.

Tym nie mniej badanie jest interesujące, bo pani profesor przywołuje w omawianej materii, także opinie innych naukowców, którzy piszą o swego rodzaju erozji norm. A jaka jest ich przyczyna? Posłużmy się jeszcze jednym cytatem:

"Chociaż deklaracje ludzi nie są tym samym, co ich faktyczne działania, to jak pokazują międzynarodowe porównania, dokonane w ramach Europejskiego Sondażu Społecznego,  uznanie  dla  określonego  porządku normatywnego  jest  istotną  determinantą  faktycznych  wyborów  dokonywanych na rynku (Lopes 2010). Ów porządek ufundowany jest na pewnych wartościach i zasadach moralnych, będących warunkiem funkcjonowania gospodarki rynkowej. Jednocześnie, ulega on deformacji przez ograniczanie zakresu obowiązywania tych zasad, uznawanie okoliczności, w których wartości mogą być naruszane. Postępująca deformacja kreuje klimat społecznego przyzwolenia na odstępstwa od norm i stanowi proces prowadzący do „rozmiękczania dotychczasowego sposobu zachowania” (Willgerodt 1980: 141), określany terminem moralności krańcowej (1). Jak zauważa Aniela Dylus (1992) moralność krańcowa jest ciągłą tendencją w dół, stylem bycia przeciw obowiązującemu porządkowi życia społecznego, podejmowanym najpierw przez  jednostki lub pojedyncze grupy społeczne."

(1 - Określenie to nie oznacza zachowań moralnych człowieka w sytuacjach krańcowych. Zaczerpnięte z ekonomii, wskazuje na zbliżanie się do granicy moralnie dopuszczalnego, podobnie jak w praktyce gospodarczej istnieje pewna granica, po której przekroczeniu działanie przestaje się opłacać.)

Zatem, można by napisać, że w pewien sposób sami jesteśmy sobie winni. Myślę, że dobrym przykładem takiej erozji, czy jak piszą autorzy – „rozmiękczania normy” był w PRL-u, obowiązujący zresztą nadal, absolutny zakaz jazdy w stanie wskazującym na spożycie alkoholu, nie mówiąc już o stanie nietrzeźwości. I cóż się takiego stało, że do dziś w każdy długi weekend Policja zatrzymuje setki nietrzeźwych kierowców? Ano, właśnie to rozmiękczanie, które trwało całymi latami i jazda „po kielichu”, czy „na podwójnym gazie”, jak to eufemistycznie określano, przecież jednak potencjalnych morderców, uznawana była za przestępstwo społecznie niezbyt groźne. No, bo jeśli ktoś nie przewracał się w drodze do samochodu, to mogło oznaczać, że pewnie dojedzie. W końcu łatwiej na czterech, niż na dwóch… (przepraszam za tego „suchara”). Wielu lat wymagała zmiana społecznego nastawienia, a i dziś są jeszcze środowiska, w których nie potępia się takich ekscesów.

Można by sądzić, że za daleko odeszliśmy od tematu uczciwości, chociaż gdy popatrzymy na poniższą tabelkę, to stwierdzimy, że może w sumie nie jest z nami jeszcze tak źle, skoro 97% osób potępia jednak posługiwanie się cudzymi dokumentami w celu uzyskania kredytu. Tutaj akurat nic nam się „nie rozmiękczyło”.

mapa moralnego rygoryzmu

Tak więc była już łyżeczka, a może nawet łycha dziegciu, ale czy moralność finansową i permisywizm w stosunku do nieetycznych zachowań finansowych można jakoś „przyłożyć” do kwestii związanych ze zwrotem znalezionego portfela?

Przecież czym innym jest, powie ktoś, małe oszustwo podatkowe, bo wtedy wprawdzie oszukujemy, ale nie konkretną osobę… (Tylko wszystkich i to ma być usprawiedliwienie? – zauważy rezolutnie ktoś inny). A jednak! Społeczny odbiór takich zachowań jest inny. Może właśnie dlatego ludzie nie zauważają również i tego, że państwo przekupuje ich ich własnymi pieniędzmi. To są zwykle jakieś „mityczne pieniądze”, które nie wiadomo skąd się wzięły, jakby rząd je sam wyprodukował (co czasem w skrajnych wypadkach też jest po części prawdą, kiedy np. są dodrukowane powiększając inflację). Ale jednak czym innym jest oszukanie konkretnego Kowalskiego, nawet jeśli go nie znamy. No, przecież sami też moglibyśmy zgubić portfel i co wtedy? I na tym poziomie włącza się często empatia.

Empatia ma znaczenie

Wróćmy zatem jeszcze na chwilę do badań  André Maréchal-a i zespołu. Okazuje się bowiem, że znacznie częściej zwracane były te portfele, w których znajdował się klucz. Dlaczego? To chyba dość oczywiste. Większość osób (i to nie tylko kobiet, z natury bardziej empatycznych, bo w tej grupie różnica stanowiła na ich korzyść zaledwie około 2%) od razu stawiała się w sytuacji poszkodowanego. Brak możliwości wejścia do mieszkania, to przecież często znacznie większy problem niż zgubienie nawet dość istotnej sumy pieniędzy. Co ciekawe, rozumowanie mogło pójść nawet takim tropem, w którym poszkodowany odzyskał portfel z niewielką sumą pieniędzy właśnie dlatego, że był tam klucz! No, bo odbierający mógł przeprowadzić hipotetycznie następującą analizę: „Nie będę szukał gościa, żeby mu oddać 19 zł, bo jak ktoś jest gapa, to kara musi być. Ale ten klucz? Jeśli mu nie oddam, to może mieć kłopot. A jeśli to wynajęte mieszkanie? Do swojego przeważnie mamy dwa klucze. A co jeżeli właściciel mieszka daleko, albo wyjechał, a są wakacje? To chyba jednak trzeba mu oddać ten portfel. No, ale jak oddać bez pieniędzy? Jakoś głupio…”

Oczywiście, wiele osób zapewne nie musiało przeprowadzać żadnej analizy, bo zgubę trzeba oddać i tyle. A część wyznająca zasadę „znalezione nie kradzione” też nie miała podobnych dylematów. Faktem jest, że nie tylko obecność klucza w zwróconym portfelu świadczy o empatii, bo przecież należy podkreślić, że średnia zwrotów wzrosła aż o 11% (do 72) w przypadku portfeli z większą gotówką. Czy zatem empatia ma narodowość? Na pewno nie, bo w każdej nacji znajdą się ludzie mniej lub bardziej empatyczni.

Spodziewana nagroda czy strach przed karą?

Autorzy przeanalizowali także te dwa elementy i okazało się, że to czy w danym kraju tzw „znaleźne” jest usankcjonowane prawnie czy zwyczajowo, czy też znalazca nie ma roszczenia tego typu w przypadku zwrotu rzeczy (np. w Polsce jest to 10% wartości przedmiotu),  nie miało wpływu na uzyskane wyniki. Minimalna różnica nieznacznie podnosząca wskaźnik liczby zwrotów portfeli mogła być, jak piszą autorzy, związana ze spodziewaną karą za przywłaszczenie sobie cudzej własności. Także obawa przed jakimś ostracyzmem, albo karą właśnie, mogła mieć też znaczenie tam, gdzie był pełny monitoring i „obdarowany” portfelem wiedział, że ta sytuacja jest zarejestrowana. Jednak generalnie różnice te można by było przypisać być może także innym czynnikom, które są trudno mierzalne. Autorzy wspominali np. o obserwacji nastroju, czy stopnia zaangażowania w wykonywaną w chwili wręczania im portfela, pracę, bo ten tzw „stopień zajętości” mógł mieć pewien wpływ na to, czy ktoś próbował odszukać właściciela natychmiast, czy odkładał to na później,  może już na zawsze…

Docierając powoli do brzegu, można zadać pytanie. No dobrze, ale…

Co to ma wspólnego z Łodzią?

Wszak, staramy się pisać o zdarzeniach, czy osobach, które wiążą się z naszym miastem. Właśnie to był jeden z tropów, który sprawił, że zająłem się tematem. Okazuje się bowiem, że do badań uczciwości obywatelskiej według opisanego scenariusza wytypowano aż 20 polskich miast, a Łódź była jednym z nich. Wprawdzie nigdzie w pracy nie znalazłem odpowiedzi na pytanie, które z miast odrzucono, a które pozostały, ale ponieważ to właśnie w Polsce, przeprowadzono dodatkowe badania porównawcze, a jesteśmy w grupie tych aglomeracji, które spełniały kryteria badawcze, to jest spora szansa, że przynajmniej część eksperymentu odbyła się właśnie w naszym mieście.

badania uczciwości obywatelskiej 

Zamiast epilogu

Czy badania uczciwości obywatelskiej w takiej formie mają sens i czy, przy wspomnianych wyżej zastrzeżeniach, zaangażowane siły i środki są współmierne do uzyskanych efektów? Oczywiście, skoro badania zostały sfinansowane i doprowadzone do końca, to już niewątpliwy sukces grupy badaczy. Z pewnością wnioski są zaskakujące, ponieważ ani osoby dobrane metodą losową, ani pracownicy naukowi z tytułem profesora (71 prof. zwyczajnych) nie potrafiło nie tylko przewidzieć, ale nawet zbliżyć się do rzeczywistych wyników eksperymentu. Naukowcy uzyskali pewną wiedzę na temat przyczyn takich, a nie innych zachowań badanych. Stwierdzono pewne korelacje, jak choćby  wzrost uczciwości, w krajach, w których wykształciła się wspólnota protestancka, czy też spadek uczciwości w społeczeństwach bardziej opartych na strukturze klanowej (niższe zaufanie do obcych i wyższa dbałość i interes grupy). Można by zapytać, a co ze społecznością katolicką, ale takich danych w badaniach nie ma, a przecież mógł to być jeden z czynników wysokiego miejsca Polski w końcowych wynikach. Nie zaobserwowano ponoć także istotnych korelacji uwarunkowanych historią danych państw. To o tyle dziwne, że na przykład kraje skandynawskie znalazły się na wysokich miejscach, a to przecież właśnie tam przez stulecia obowiązywały drakońskie kary za kradzież (obcięcie ręki). Siłą rzeczy zachowania nieuczciwe związane są u naszych północnych sąsiadów z bardzo wysokim poziomem ostracyzmu społecznego, co prawdopodobnie uwarunkowane jest, przynajmniej po części, także historycznie. Nie jest chyba przypadkiem, że wszystkie 4 kraje skandynawskie znalazły się w pierwszej siódemce państw na świecie, o najniższym wskaźniku korupcji wg (Corruption Perceptions Index – CPI 2018 – Transparency International).
Można oczywiście zastanawiać się, czy w ogóle kwestie uczciwości da się zbadać w kontekście przynależności do danej nacji? Czy może jednak ostatecznie zawsze decydować będzie indywidualna historia poszczególnych osób – wychowanie, wpływ środowiska, a nie np. poziom zamożności. Przecież nawet podrzucając portfele w poszczególnych placówkach, asystenci nie mogli mieć pewności, że testują obywateli tego, konkretnego kraju. Wszak w recepcji różnych instytucji mogą pracować i często tak bywa, również cudzoziemcy. Oczywiście, próbka ok 400 obserwacji na kraj wydaje się dość duża, ale pomijając wszystkie inne słabości eksperymentu, czy wystarczająca?

My, jako Polacy wypadliśmy w sumie bardzo przyzwoicie i nawet jeśli badania nie są do końca reprezentatywne, jak już wspomniałem wcześniej, to do lekkiej satysfakcji  pewnie mamy prawo. Tym bardziej, że w dwóch klasyfikacjach (badanie z Stanami i Wielką Brytanią oraz wg wskaźnika PKB) zajęliśmy miejsce pierwsze. Bynajmniej, nie powinno nam to zaciemniać obrazu, bo w kwestii uczciwości, tak indywidualnie, jak zbiorowo, mamy jeszcze zapewne wiele do zrobienia. Jeśli spojrzeć na przytoczony wyżej raport Transparency International, to w kwestii korupcji znajdujemy się aktualnie na 36 miejscu, co w skali świata nie wygląda najgorzej, ale też i szczególnym powodem do dumy chyba raczej nie jest.

Warto jeszcze na koniec zwrócić uwagę na fakt, że w badaniu ankietowym na pytanie skierowane osobiście do wypełniających ankietę o ich zachowanie w przypadku znalezienia portfela, uzyskano niezwykle optymistyczny wynik, który wahał się w zależności od poszczególnych krajów od 88% do 93%. W praktyce zwrotów było pomiędzy 61%, a 72%, co pokazuje, że myślimy o sobie jednak znacznie lepiej, niż się potem zachowujemy w konkretnych sytuacjach. Cóż odporność na pokusy nigdy nie była chyba mocną stroną człowieka i to niezależnie od nacji.

I jeszcze dwa pytania: Czy może to właśnie kogoś z Was poproszono pomiędzy 25 lipca, a 29 sierpnia 2013 roku o przekazanie portfela właścicielowi? A gdybyście znaleźli sami taki portfel, to…?

/Pierwszą część tekstu można znaleźć tutaj/


Źródła:

W artykule odniosłem się do raportu z badań Civic honesty around the globe przeprowadzonych w latach 2013 - 2016,  opublikowanego w lipcu br w magazynie Science. Autorzy: Alain Cohn, Michel André Maréchal, David Tannenbaum, Christian Lukas Zünd

Science  05 Jul 2019:
Vol. 365, Issue 6448, pp. 70-73
DOI: 10.1126/science.aau8712

Praca dostępna w całości pod adresem DOI: https://doi.org/10.1126/science.aau8712
oraz Raportu z badań pt. „Moralność finansowa Polaków” - prof. Anna Lewicka-Strzałecka dostępnego na stronie Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce pod adresem:

http://www.kpf.pl/pliki/raporty/moralnosc-finansowa-Polakow-raport-2017.pdf

Raport Corruption Perceptions Index – CPI 2018 – Transparency International dostępny jest na stronie http://www.antykorupcja.gov.pl/ak/aktualnosci/12952,Indeks-Percepcji-Korupcji-2018.html

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama