Zaczęło się od innej sprawy
Wszystko zaczęło się jednak od innej sprawy.
- Jedna z pracownic UMŁ zaszła w ciążę i, będąc w siódmym miesiącu, poprosiła pracodawcę o możliwość pracy zdalnej przez jeden dzień w tygodniu. Odmówiono jej
- mówi radna Kaczmarska.
Kiedy radna próbowała wyjaśnić powody takiej decyzji urzędników, dowiedziała się o innych możliwych nieprawidłowościach. W efekcie postanowiła przeprowadzić kontrolę w urzędowym dziale zatrudnienia.
Kontrola trwała sześć godzin
- W grudniu 2024 roku z problemem "martwych dusz" zgłosili się do mnie przedstawiciele urzędowych związków zawodowych. Długo zastanawiałam się, czy podejmować się tej sprawy, ale w końcu się zdecydowałam. W lutym br. poszłam więc do kadr z niezapowiedzianą wizytą. Poprosiłam o umowy i listy obecności osób wskazanych przez zgłaszających - nazwisk było kilkanaście, wszystkie dotyczyły Biura Promocji UMŁ
- relacjonuje Izabela Kaczmarska.
Według relacji radnej, kontrola trwała sześć godzin.
- Liczyłam na dobrą wolę urzędników, ale tak samo, jak było podczas kontroli w Orientarium, odmówiono mi dostępu do dokumentów. Nic nie dały moje prośby i tłumaczenia. Ostatecznie wezwałam policję, ponieważ ograniczano mi wypełnianie mandatu radnej
- mówi Izabela Kaczmarska.
"Chodzi o setki tysięcy publicznych środków"
Zdaniem radnej, problem jest poważny, bo chodzi o pieniądze łodzian.
- Jeśli ktoś jest zatrudniony w urzędzie, powinien mieć swój pokój, numer telefonu, adres mailowy. Tymczasem tych kilkunastu osób nigdzie nie można znaleźć! Jak magistrat może inwestować setki tysięcy publicznych środków w kogoś, kogo fizycznie nie ma?
- pyta retorycznie radna Kaczmarska.
Izabela Kaczmarska zgłosiła sprawę do Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi, zapowiada również wizytę w Prokuraturze Okręgowej celem złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa.
Część pracowników nie ma służbowych pokoi ani telefonów
Pracownicy Biura Promocji UMŁ widzą tę sprawę nieco inaczej.
- Część pracowników, m. in. fotoreporterzy i ci zajmujący się Nowymi Mediami, nie mają przypisanych pokoi ani służbowych numerów telefonu z prostej przyczyny - zwykle przebywają na tzw. mieście, pracują w terenie, robią zdjęcia, kręcą rolki. W urzędzie bywają rzadko, bo nie jest to konieczne do wykonywania ich obowiązków
- mówi Aleksandra Hac, dyrektor Biura Promocji UMŁ.
Zdaniem pani dyrektor, nie jest też tak, że miejska radna może przyjść do magistratu niezapowiedziana i żądać dokumentów.
Wrażliwych danych nie można udostępniać
- Chodzi przecież o wrażliwe, objęte RODO dane, których nie można udostępnić bez opinii prawnika. Ten, z którym ja się konsultowałam stwierdził, że na przykład list obecności pracowników nie możemy nikomu dać.
Aleksandra Hac przyznaje, że w urzędzie była kontrola z OIP.
- Jednak nie po zgłoszeniu pani radnej, a w związku ze sprawą ciężarnej pracownicy. Odmówiono jej możliwości świadczenia pracy zdalnej, bo nie praktykuje się tego w UMŁ. Podczas kontroli nie wykryto żadnych nieprawidłowości. Zresztą nie mamy nic do ukrycia.
Komentarze (0)