reklama
reklama

Dantejskie sceny i huki - w taki sposób policja chciała zatrzymać podejrzanego o napad na kantor. Ale nie było go w domu... [ZDJĘCIA]

Opublikowano:
Autor:

Dantejskie sceny i huki - w taki sposób policja chciała zatrzymać podejrzanego o napad na kantor. Ale nie było go w domu... [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
7
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości ŁódźDantejskie sceny miały dziać się, kiedy policjanci przyszli po jednego z sąsiadów - tak w czwartek (14 grudnia) zeznała przed sądem 63-letnia Jolanta W., lokatorka kamienicy przy ul. Krasickiego, w której mieszkał jeden z oskarżonych w procesie o napad z bronią na kantor, Tomasz A. Razem z nim zarzuty usłyszał Janusz Sz. Według prokuratury, mężczyźni mieli wspólnie zaplanować obrabowanie kantoru przy ul. Przybyszewskiego. Oskarżeni nie przyznają się do winy.
reklama

- Wróciłam do domu późno i od sąsiadów dowiedziałam się, że wcześniej wieczorem policjanci obstawili całą ulicę, były jakieś huki i dantejskie sceny. Podobno szukali Tomasza A.

- relacjonowała Jolanta W.

Oskarżony przyszedł na kawę

Następnego dnia rano 63-latka spotkała się z oskarżonym, który około godz. 10 przyszedł do niej na kawę. 

- W jego zachowaniu nie zauważyłam niczego niezwykłego, był spokojny. Zapytałam go, czy wie, że szukała go policja, ale twierdził, że nie ma o niczym pojęcia i nie wie, o co chodzi. Po kilku chwilach usłyszałam hałas na korytarzu. Gdy wyjrzałam, okazało się, że to policjanci

- zeznawała kobieta.

reklama

"Przewrócili mi dom do góry nogami i zostawili z tym całym bałaganem"

Gdy funkcjonariusze dowiedzieli się, że w mieszkaniu 63-latki jest Tomasz A., wpadli do środka i natychmiast go zatrzymali.

- Przewrócili mi dom do góry nogami i zostawili z tym całym bałaganem. Dwie policjantki zaczęły mnie wypytywać, gdzie jest ukryta broń. Zrobiłam wielkie oczy. Dopiero później z gazet dowiedziałam się, co się wydarzyło i dlaczego sąsiad został zatrzymany

reklama

- mówiła Jolanta W.

Z pistoletem podjechał pod kantor... rowerem

Do napaści na kantor wymiany walut doszło 8 grudnia 2021 roku. Według śledczych, pomysłodawcą skoku był Janusz Sz. Wspólnicy mieli ustalić, że uzbrojony w pistolet typu parabellum Tomasz A. podjedzie pod kantor rowerem, a po napadzie Janusz Sz. odbierze go z umówionego miejsca samochodem. Z ustaleń prokuratury wynika, że ubrany w ciemne kolory Tomasz A., który na twarzy miał okulary i maseczkę ochronną, wszedł do kantoru. Mężczyzna z plecaka wyjął broń i zaczął grozić pracownicy kantoru, że ją zabije, jeśli ta nie wyda mu pieniędzy (tego dnia w kantorze było około 700 tys. zł). 

reklama

Spanikowany napastnik strzelił dwa razy

Kobieta siedziała za kuloodporną szybą, dostępu do kontuaru broniły też zamknięte drzwi, w związku z czym nie wahała się i szybko nacisnęła przycisk alarmowy. W pomieszczeniu zaczął wyć alarm. Spanikowany napastnik strzelił dwa razy: w szybę i w zamek drzwi do kontuaru. Nie zdołał jednak ich sforsować, w związku z czym uciekł. Po kilku dniach obaj wspólnicy zostali namierzeni i pochwyceni przez policję.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama