reklama
reklama

Felieton pół-świąteczny

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Felieton pół-świąteczny - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Łódź Półświąteczny, bo znaleźliśmy się właśnie na półmetku Świąt Wielkiej Nocy, ale także dlatego, że tło czasem wyłazi nieznośnie na wierzch...
reklama

Felieton pół-świąteczny

Niektórzy mówią: Święta, święta i po świętach… Albo wszystko dobre, co się dobrze kończy. Tutaj akurat wiemy, mamy tę pewność, że skończy się dobrze, bo Zmartwychwstały nam to obiecał oraz udowodnił, że to jest możliwe. Jedyny Gość, który wrócił z cmentarza. Cóż może być lepszego, zwłaszcza w czasie, kiedy widzimy, jak na cmentarz udają się całe masy ludzi, niekoniecznie zresztą, a pewnie nawet w poważnej większości, wbrew swojej woli.

Jak mówi znany aforyzm, Bóg wybacza zawsze, człowiek czasami, natura nigdy. Nie wiemy, czy opowieści o koronawirusie z nietoperza mają jakieś podstawy, ale jeśli „cichy zabójca” został wyhodowany w laboratorium, a potem ktoś go wypuścił na wolność, to eksperyment z pewnością naturze nie pomógł. Specjaliści twierdzą, że jest nieco bardziej złośliwy od zwykłej grypy. No, może nawet trochę więcej niż „nieco”, co nie zmienia faktu, że histeria podsycana umiejętnie przez media jest coraz większa, a złapanie dystansu przychodzi coraz trudniej.

Kiedy kichnięcie w sklepie (nawet z maseczką) powoduje reakcję bliską uderzenia pioruna i ludzie nagle gotowi się stratować, żeby tylko znaleźć się jak najdalej od potencjalnego zagrożenia, można jeszcze zrozumieć, ale gdy sklep w jednej chwili pustoszeje ponieważ ktoś powiedział kilka słów po włosku lub hiszpańsku, to już normalne być przestaje.

Może właśnie te Święta, największe i najważniejsze w roku, przynajmniej dla chrześcijan, tych prawdziwych, ale i tych „malowanych”, którzy tylko raz ze święconką, bo jednak tradycja… staną się zwłaszcza teraz jeszcze bardziej doceniane. W obliczu ludzkich tragedii, także ekonomicznych, nadchodzącej recesji, upadku wielu firm, utraty pracy, itd., jest właśnie dobry moment, żeby się zatrzymać. Nawet nie dlatego, że każą siedzieć w domu, ale tak po prostu, pochylić się nad kondycją naszego życia i zastanowić się, co w gruncie rzeczy jest ważne, a z czego można, a nawet warto zrezygnować.

Słyszę, że w wielu rodzinach ten czas bardzo zbliżył ludzi do siebie. Przestali się mijać w drzwiach, zaczęli pielęgnować wspólne posiłki, rozmowy, czasem trudne, bo odkładane od dawna, albo tak po prostu, pobyć razem. Naprawdę razem, bo ze sobą, a nie tylko obok.

Oczywiście, trudno przekonywać, że to czas, który ma się kojarzyć bardzo dobrze. Wolelibyśmy zapewne inne formy aktywności niż wyjście do sklepu, czy na pocztę w maseczce, nie mówiąc o niepokoju o swoich bliskich w szpitalach, czy na kwarantannie. Jednak spróbujmy wyciągnąć z tego tak dużo, jak się da, dla zbudowania czegoś nowego, albo od nowa. Nadzieja jest i jeszcze nie umarła i wcale nie dlatego, że umiera ostatnia.

Aleksander Fredro  pisał: „Szanuj zdrowie należycie, bo jak umrzesz, stracisz życie” i właśnie dziś każą nam robić wszystko,  żeby tego życia nie stracić. Jednak to nieprawda, że zdrowie jest najważniejsze. Przekonali się o tym nie tylko pasażerowie Titanica, którzy pewnie w większości byli zdrowi, a jakoś im to szczególnie nie pomogło. Są wartości znacznie większe od zdrowia, jak miłość, wolność, jedność, dla niektórych także Bóg, honor, czy ojczyzna, w takiej lub innej kolejności. Nie dajmy się zatem zwariować i przeżyjmy te Święta, przynajmniej w połowie, na swoich warunkach. Może łatwiej będzie bez telewizora, jeśli da się wytrzymać, a zapewniam, że to możliwe, a nawet wskazane.

A na koniec, z okazji Dyngusa, który tym razem będzie mokry pewnie w sposób jak najbardziej naturalny, krótki wierszyk:

Świąteczna promocja z autocenzurą

Raz ekonomista z Łodzi w Święta – dniu Dyngusa
Chciał rodzinie zrobić rano jakiegoś psikusa
Więc napełnił dość starannie pistolet na wodę,
By tradycji czyniąc zadość podtrzymać też modę
Wszak od lat polewał żonę, córki oraz syna
Który nie pozostał dłużny, (wodną broń też trzymał)
Jak co roku, tradycyjnie walka rozgorzała
Przed dom wyszła i sąsiadka, ta z przeciwka, mała
Lecz gdy tak się polewali, (w końcu to tradycja),
Nagle w sam środek „ognia” wkroczyła *******
Nic, że staropolski zwyczaj lat ma 500 z górą
Jak tu gadać o tym mądrze z mundurowym ciurą?
By ochotę ludziom zabrać na podobne psoty
Mandat – każdy rok tradycji dziś po 10 złotych…

/w miejsce gwiazdek można wstawić dowolne słowo, które się rymuje. Podaję kilka możliwych: Alicja, Felicja, Galicja, ambicja, milicja itp.../

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama