Zadał żonie trzy ciosy nożem w szyję
Do koszmarnej zbrodni doszło 24 maja 2022 roku w jednym z bloków przy ul. Rojnej na Teofilowie. Według śledczych, Telman N. zadał swojej żonie trzy ciosy nożem w szyję, co doprowadziło do wykrwawienia i śmierci. Oskarżenie dotyczyło także zniszczenia mieszkania przez podpalenie.Gruzin nie przyznał się do winy. Twierdził, że żona zginęła z jego ręki, ale nie wyglądało to tak, jak w akcie oskarżenia. Do zarzutu podpalenia lokalu nie potrafił się odnieść, zasłaniając się niepamięcią.
Powodem miała być zazdrość
Podczas procesu, który trwał od października 2023 roku, Telman N. próbował wyjaśniać, co leżało u podstaw zabójstwa.
- Żona była dużo młodsza ode mnie. Zanim przyjechała do mnie do Polski z Gruzji, byłem o nią zazdrosny, bo nie wiedziałem, co tam się z nią dzieje. Gdy się tu pojawiła, relacja między nami była bardzo dobra, wszystko robiliśmy razem
- zeznawał Gruzin.
Według opowieści 43-latka, wszystko zmieniło się, gdy przez przypadek odkrył w telefonie małżonki SMS-y od innego mężczyzny.
- Wyglądało to tak, jakby umawiali się, że ona wróci do Gruzji i tam się spotkają. Gdy zapytałem ją o te wiadomości, nic nie wyjaśniła, tylko zaczęła krzyczeć. Wtedy postanowiła wyjechać do Gruzji
- mówił Telman N.
Dzieci nie było w domu
Mężczyzna nie przyjmował do wiadomości planów żony. Feralnego dnia cała rodzina (oskarżony ma troje dzieci) miała spotkać się w Manufakturze. Dzieci już tam były, natomiast 43-latek wrócił do domu po żonę. Gdy wszedł do mieszkania, zobaczył w przedpokoju spakowane walizki.
- Wziąłem te walizki i chciałem je spalić. Wtedy żona złapała leżący na kuchennym blacie nóż i zaczęła nim machać w moim kierunku. Chwyciłem drugi nóż, żeby się bronić. Trafiłem żonę w szyję przez przypadek. Gdy zobaczyłem, co zrobiłem, chciałem popełnić samobójstwo i podciąłem sobie gardło. Zdążyłem jeszcze zadzwonić do brata żony. Później przytuliłem się do niej, uspokajałem ją i potem znalazła nas straż pożarna
- zeznawał oskarżony.
Sąsiedzi przedstawili inną wersję zdarzeń
Nieco inną wersję zdarzeń przedstawiali świadkowie, m.in. sąsiad mieszkający nad rodziną z Gruzji.
- Gdy wyszedłem na klatkę i spojrzałem w dół, do drzwi mieszkania pod nami dobijał się oskarżony. W dłoni trzymał długi nóż. Od środka drzwi usiłowała blokować kobieta, która krzyczała. Obok mężczyzny zobaczyłem zbiornik - później okazało się, że z benzyną - i butelkę wódki. Zbiegłem szybko piętro niżej, złapałem ten zbiornik i flaszkę, krzyknąłem, że "policja jedzie!" i wróciłem do mojego mieszkania. Bałem się, że mężczyzna będzie chciał odebrać mi benzynę, ale nie doszło do tego. Zadzwoniłem na policję, a po około 30 minutach zobaczyłem dym unoszący się z okna pod nami
- zeznawał sąsiad.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.