Kłopot braków kadrowych w systemie ratownictwa narasta w wielu województwach od jakiegoś czasu. Coraz trudniej zorganizować w karetkach pogotowia pełne obsady, bowiem ratownicy wolą zatrudniać się w szpitalach, gdzie mają lepsze warunki pracy i korzystniej wychodzą finansowo.
Coraz mniej specjalistycznych karetek
Jak zauważa „DGP”, wojewodowie niechętnie przyznają, że mają problem z obsadą kadrową w systemie ratownictwa, ale jednocześnie coraz więcej karetek w poszczególnych województwach zostaje przekwalifikowanych ze statusu „S” (specjalistyczne) na „P” (bez lekarza w załodze). Tylko w tym roku na Mazowszu aż 11 specjalistycznych zespołów ratownictwa medycznego zamieniono w podstawowe. Podobna sytuacja ma miejsce w Małopolsce, gdzie przekształcono już trzy zespoły ratownicze w podstawowe, a w planie są jeszcze cztery kolejne.
Czasowo zażegnany problem w łódzkim pogotowiu, ale...
Problemy w kompletowaniu załóg ratownictwa medycznego dostrzega wojewoda łódzki, który w reakcji na symptomy kryzysu kadrowego w karetkach wyasygnował środki z budżetu na dodatki dla ratowników, średnio 1700 zł brutto na jeden etat przeliczeniowy – podaje dziennik.
- W województwie łódzkim w tym roku występowały przypadki braku obsady (dotyczyło to zespołów podstawowych) lub obsady niekompletnej (w zespołach specjalistycznych). Główne przyczyny problemów z zapewnieniem kompletnej obsady ZRM to niewystarczająca liczba ratowników medycznych na rynku pracy oraz ich przekwalifikowywanie i podejmowanie pracy poza systemem ratownictwa, co wiąże się z mniejszą odpowiedzialnością i obciążeniem, a także dysproporcją między wynagrodzeniem ratowników medycznych a pielęgniarek – tłumaczy biuro prasowe wojewody łódzkiego.
Z przekazanej DGP informacji wynika, że w województwie łódzkim problem z obsadą karetek jest tymczasowo zażegnany, choć jak przyznaje biuro prasowe, w okresie okołoświątecznym mogą zdarzyć się karetki z niepełną obsadą.
Przekształcenie karetek z "S" na "P" nie załawtia sprawy
Prawdziwy problem z obsadą zespołów ratownictwa dostrzega natomiast strona związkowa, która zwraca uwagę, że masowe przekształcanie ZRM ze statusu „S” na „P” nie jest żadnym rozwiązaniem narastającego w całym kraju problemu. Jak zauważa Piotr Dymon, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych i Polskiej Rady Ratowników Medycznych, zmiana ZRM na podstawowy pozwala na zredukowanie załogi karetki do dwóch osób, przy czym w jego opinii optymalny skład ratunkowy to trzy osoby.„DGP” zwraca uwagę na pewien paradoks, mianowicie kłopotom kadrowym w systemie ratownictwa towarzyszy poprawa warunków finansowych w tej grupie zawodowej, gdyż płace w pogotowiu ostatnio nieznacznie wzrosły. Kluczowe wydaje się tu stwierdzenie „nieznacznie”, co jak widać nie powstrzymało przed odejściem z zawodu grupy osób oczekujących znacznej poprawy warunków pracy i płacy, a ci którzy pozostali zmniejszyli wymiar pracy. Potwierdza to Piotr Dymon, który przyznaje, że kiedyś standardowy wymiar pracy ratowników wynosił 400 godzin w miesiącu, podczas gdy obecnie często jest to już 250 godzin.
Powstałych braków kadrowych w pogotowiu ratunkowym nie ma kto wypełnić. Dodatkowo Piotr Dymon zwraca uwagę, że gdyby ratowników zatrudniano wyłącznie na etatach, brakowałoby ich wówczas od 4 do 5 tysięcy - przy zespołach dwuosobowych, a gdyby chcieć utrzymać standard 3-osobowych obsad karetek - braki sięgnęłyby aż 8 tys. osób. Dymon przypomina, że takie rozwiązanie było postulowane do projektu nowelizacji ustawy o PRM.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.