Skargi na utrzymujący się smród kojarzony z zapachem obornika trafiły w ostatnich dniach do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Sygnały dotarły z Retkini i Kurczaków.
!reklama!
Wśród potencjalnych winowajców wymieniana była kurza ferma Rszew spod Konstantynowa, jednak właściciele fermy utrzymują, że nie wylewali żadnych nieczystości w ostatnim czasie.
Kolejnym podejrzanym stała się fabryka Hutchinsona, ale zakład nie wypuszczał żadnych substancji, które mogłyby brzydko pachnieć. Jesienią firma zainstalowała urządzenia, które miały niwelować uciążliwe zapachy. Podkreślają, że zapach unoszący się w Łodzi nie jest zapachem fabrycznym.
Rozwiązanie sprawy może być prostsze niż się wydaje – od 1 marca rolnicy mogą wywozić na pola naturalne nawozy, co oznacza, że zapach pochodzi z wielu źródeł wokół Łodzi.
Choć doniesienia o dokuczliwym zapachu pojawiają się w Łodzi co jakiś czas, nie ma furtki prawnej, która pozwoliłaby na interwencje w takim przypadku. Istnieją krajowe normy zanieczyszczeń dla pyłu czy hałasu oraz kary za ich przekraczanie, ale nie ma przepisów, które pozwoliłyby ukarać za drażniący zapach.
Jeśli substancja zapachowa nie jest też szkodliwa dla środowiska, nie możemy nic zrobić - tłumaczy WIOŚ.
Źródło: Dziennik Łódzki
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.