reklama
reklama

Łódzki kardynał powrócił z niebezpiecznej misji. "Ksiądz to chyba jest z mafii, bo ciągle coś przewozi"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: arch. Archidiecezja Łódzka

Łódzki kardynał powrócił z niebezpiecznej misji. "Ksiądz to chyba jest z mafii, bo ciągle coś przewozi" - Zdjęcie główne

Kardynał Konrad Krajewski z Łodzi, od 2013 roku jest papieskim jałmużnikiem | foto arch. Archidiecezja Łódzka

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości ŁódźPochodzący z Łodzi kardynał Konrad Krajewski zakończył kolejną misję na Ukrainie. Do pogrążonego w wojnie kraju zawiózł m.in. agregatory prądu i odzież termiczną.
reklama

Kardynał Konrad Krajewski ma za sobą kolejną trudną, ale ważną misję. Jałmużnik papieski, o którym mówi się, że jest "ulepiony z tej samej gliny, co Franciszek" niedawno wrócił z Ukrainy. W rozmowie z dziennikarzami watykańskiego portalu opowiedział, co go tam spotkało i o zaczął go podejrzewać celnik na granicy. 

Członek mafii? Nie, łódzki kardynał, który "wiezie życie" 

To już piąta, od początku rosyjskiej inwazji, misja do Ukrainy łódzkiego duchownego. Tym razem wśród darów znalazły się agregatory prądotwórcze oraz odzież termiczna.  Pomoc trafiła do osób bez światła, prądu i wody w regionie Kijowa, Zaporoża, Odessy i Charkowa. Jak poinformował portal Vatican News, kardynał wrócił już do Rzymu, gdzie miał okazje zdać szczegółową relację papieżowi ze swojego wyjazdu. 

reklama

Opowiadałem Ojcu Świętemu, że kiedy przejeżdżałem przez granicę, to w końcu jeden z celników do mnie mówi: "Ksiądz to chyba jest z mafii, bo ciągle coś przewozi, a samochód prawie dotyka asfaltu, bo tak był obciążony". Ponieważ generatory są bardzo ciężkie, około 50 kilo, a nawet do 100 kilo ważą te, które przewoziliśmy. I ja mu powiedziałem wtedy: "proszę pana, ja wożę życie"

 - opowiadał na łamach portalu. Jak dodał,  generatory są naprawdę bardzo ważne dla Ukraińców, ponieważ dzięki nim mogą nie tylko ogrzać mieszkanie, czy coś ugotować, ale również naładować telefon i w razie czego wezwać pomoc. Te generatory naprawdę są dzisiaj życiem. I o tym mówiłem Ojcu Świętemu – wspomina kard. Krajewski. 

reklama

Powiedziałem mu też o tym, że Kościół jest tutaj właściwie jeden. W wielu parafiach, w wielu miejscach wszyscy współpracują, by pomagać: i prawosławni, i grekokatolicy, i łacinnicy. A gdy pojedziemy w stronę Kijowa i za Kijów dalej, to mamy bardzo dużo ludzi niewierzących, ateistów i oni tak samo garną się do wszelkiej pomocy. Naprawdę stanowimy jedną wielką rodzinę i nikt nie patrzy na to, jakiego jest ktoś wyznania czy jakiej narodowości. Wszyscy razem pracują.

Jałmużnik papieski przyznał również, że Ukraińcy są na sto procent pewni zwycięstwa i jak mówią, stanie się tak, dzięki wszystkim ludziom, którzy im pomagają.

Ukraińskie ciemności nie mniej niebezpieczne niż spadające bomby 

Jak dodał, w Ukrainie nie spotkał nienawiści u tych, wśród których się obracał. Wyliczał, że ratowali oni życie, pomagali innym, dzielili się wszystkim, a wśród tych trudności nie było słychać narzekania, czy przeklinania wroga. Portal Vatican News poinformował, że  w miejscach, które odwiedzał kard. Krajewski, zostawiał na prośbę Ojca Świętego papieskie różańce. 

reklama

Generatory prądu ksiądz przewoził przez granice przez kilka dni z rzędu. Takie podarunki są szczególnie ważne w okresie zimowym, szczególnie w dużych miastach, tak jak w Kijowie. Jak przyznała, ludzie poza miastem jakoś sobie radzą.

Natomiast w mieście, gdy nie ma prądu, nie tylko nie ma ogrzewania, ale nie ma wody. Czyli ludzie mieszkający w blokach nie mają się też gdzie załatwić. I to jest też olbrzymi problem dla tych ludzi. Wszędzie pracują generatory. Gdy idzie się wieczorem, to jest jeden wielki huk i zapach spalin od generatorów. Miasto jest wygaszone prawie całkowicie i jest bardzo niebezpiecznie wtedy - nie ze względu na bombardowanie, ale dlatego, że gdy jest oświetlenie nic nie stanowi dla nas przeszkody, natomiast przy wygaszonych światłach każdy chodnik jest niebezpieczny, każde przejście, każdy samochód źle zaparkowany. Po prostu nic nie widać. O wszystko się można potknąć, na wszystko można wpaść. To jest rzecz, z której nigdy sobie nie zdawałem sprawy.

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama