reklama
reklama

Nadia ma dopiero dwa latka. „Nie pozwólcie, aby śmierć zabrała nam nasze dziecko!”

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Łódź Dwuletnia Nadia Frontczak z Łodzi ma wadę serca. Jak podkreślają rodzice małej łodzianki, jej serduszko słabnie, a wątroba przestaje pracować. Nadzieja na leczenie jest, w Stanach Zjednoczonych, w klinice Stanford. Życie dziewczynki wyceniono na kilka milionów złotych. „Prosimy. Nie przechodź obok nas obojętnie... Nadia to nasz cały świat” - apelują rodzice dwulatki.
reklama

Leczeni Nadii z Łodzi kosztować będzie fortunę. Potrzebna pomoc

Póki co na konto dziewczynki za pośrednictwem siepomaga.pl wpłynęły niespełna 64 tysiąca złotych. Zbiórkę wsparło ponad 2,6 tysiąca osób. Rodzice nie mają jeszcze dokładnej wyceny leczenia Nadii w Stanach Zjednoczonych, ale wiedzą, że muszą liczyć się z kosztami rzędu kilku milionów złotych.

„Wiemy jedno, nie mamy tych pieniędzy, lecz wiemy również, że póki żyjemy, zrobimy wszystko, by je zdobyć, by ratować życie naszego dziecka” - czytamy w opisie zbiórki w serwisie siepomaga.pl.

Na Facebooku prowadzone są także licytacje na rzecz dziewczynki. Wystarczy kliknąć w link.

Nadia urodziła się w sierpniu 2019 roku. Już w ciąży mama dziewczynki dowiedziała się, że dziecko urodzi się ze złożoną wadą serca, z ubytkiem przegrody przedsionkowo-komorowej współistniejącej z hipoplazją łuku aorty. Nadzieją była operacja tuż po narodzinach. Okazało się jednak, że dziewczynka zmaga się z kolejnym problemem - wadą dróg żółciowych. To zdyskwalifikowało ją do dalszego leczenia. Lekarz stwierdził, że stan zdrowia małej łodzianki kwalifikuje ją tylko do hospicjum.

„Nie wiem, co było dalej. Pamiętam ten ból, który rozdzierał mnie od środka, swój płacz i ten ogromny strach. Gdy wróciłam do mojego dziecka, bałam się na nią spojrzeć. Bo ile jeszcze zostało mi takich spojrzeń? Każde chce zachować. Na później, na jutro, na zawsze... a wiem, że nie mogę. Utuliłam śpiącą Nadusie i zaczęłam bezgłośnie łkać, moje łzy spływały po jej rączce, a ona leżała tak spokojnie...” - wspomina mama Nadii.

Najgorsze było jednak przed rodziną. W październiku 2019 r. Nadia nie mogła samodzielnie oddychać. Trafiła na oddział intensywnej terapii. Wprowadzono ja w stan śpiączki farmakologicznej. Lekarze sugerowali najgorsze. Rodzina modliła się o cud. I ten się zdarzył. Dziewczynka zaczęła wywoływać własny oddech, dzięki czemu wybudzono ją ze śpiączki.

„Mimo to lekarze i tak nie dawali Nadii zbyt dużo czasu. Dnia 5 grudnia 2019 roku wypisali nas do hospicjum stacjonarnego, gdzie dawali nam ostanie dni bliskości z córką. Jednak nasza malutka cały czas zadziwia wszystkich, z dniem 9 marca 2020 roku wypisano nas z hospicjum stacjonarnego do hospicjum domowego. Nadia cały czas rozwija się i każdego dnia nas zaskakuje. Jest dzielną i silną dziewczynką w pełni ciekawą świata i radosną nie dając po sobie poznać, że jest tak ciężko chora. I pomimo tego, jak wiele już przeszła i jak wiele jeszcze przed nią. Każdego dnia towarzyszy nam jej cudowny uśmiech, który daje nam siłę do dalszej walki o jej zdrowie i życie” - dodają rodzice małe Nadii.

Pomożesz? Kliknij w link do zbiórki.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama