reklama
reklama

Najbardziej opóźniona inwestycja w Polsce. Tunel się sypie, a miasto sadzi kwiatki - mówią rozgoryczeni mieszkańcy

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum/Natalia Jóźwiak

Najbardziej opóźniona inwestycja w Polsce. Tunel się sypie, a miasto sadzi kwiatki - mówią rozgoryczeni mieszkańcy - Zdjęcie główne

Jeśli wykonawca tunelu zbankrutuje, Polska odda do UE 3 mld złotych | foto Archiwum/Natalia Jóźwiak

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości ŁódźNajbardziej opóźniona inwestycja w kraju. Wykonawca na krawędzi bankructwa, a jeśli upadnie - Polska straci 3 miliardy złotych unijnego dofinansowania. Tymczasem łodzianie żyją na walizkach od 300 dni, a miasto rozkłada ręce. - To nie nasza inwestycja - słyszą mieszkańcy. - Prezydent Zdanowska woli sadzić kwiatki niż ratować ludzi - mówią wprost.
reklama

Mieszkańcy kamienic z ul. 1 Maja i Próchnika w Łodzi od miesięcy mieszkają w hotelach, nie mają dostępu do swoich mieszkań i nie wiedzą, kiedy będą mogli wrócić.

- Miało być kilka dni, a mija 300

- mówili podczas burzliwego posiedzenia sejmowej Komisji Infrastruktury. Przedstawiciele inwestora i wykonawcy przyznają, że sytuacja jest kryzysowa. Zarówno dla mieszkańców, jak i dla samej inwestycji. Wykonawca bije na alarm: bez pomocy rządu może dojść do upadłości, co oznaczałoby zwrot 3 miliardów złotych unijnego dofinansowania.

Tunel z opóźnieniem dekady

Budowa tunelu średnicowego pod Łodzią miała być skończona w 2021 roku. Końca prac nie widać, a dziś to jedna z najbardziej opóźnionych inwestycji kolejowych w Polsce. Jak przypomniał Marcin Mochocki z PKP PLK, kontrakt podpisano w 2017 roku. Od tego czasu zmienił się wykonawca, pojawiły się problemy z decyzjami administracyjnymi, była pandemia i wojna.

reklama

- Drążenie rozpoczęto pół roku po terminie planowanego zakończenia kontraktu. Dziś mamy już sześć aneksów, a data zakończenia, czerwiec 2026, znów stanie się nieaktualna

 - mówił Mochocki.

Tymczasem mieszkańcy ulic, pod którymi biegnie tunel, nie mogą wrócić do domów. Kamienice przy Próchnika i 1 Maja zostały ewakuowane w sierpniu i wrześniu 2024 roku. Mówiono o kilku dniach. Mija prawie rok.

- Czujemy się jak śmieci. Nie wiemy kiedy wrócimy do naszych mieszkań i czy w ogóle będziemy mogli. Nikt nie odważył się i nie powiedział nam, jaka jest utrata wartości naszych mieszkań. Nikt się z nami nie liczy. Czujemy się oszukiwani

- żalili się posłom mieszkańcy.

reklama

Na komisji padły słowa rozpaczy. Łodzianie mówili o wielomiesięcznej niepewności, stracie dobytku i braku realnej pomocy.

- Mieliśmy się wyprowadzić na 10 dni. Tymczasem minęły trzy pory roku. Nie mogliśmy nawet zabrać ubrań

- mówiła pani Liliana.

- Moje mieszkanie jest zawilgocone, zagrzybione, ściany popękane. Mam niepełnosprawną córkę. Nie wyobrażam sobie powrotu

- dodała pani Renata z kamienicy przy Próchnika 44.

Wielu mieszkańców ma mieszkania własnościowe. Nadal płacą czynsz i podatki za lokale, z których nie mogą korzystać. Jedna z kobiet zwróciła się do Urzędu Miasta Łodzi z prośbą, by zwolniono ją choćby z podatku od nieruchomości. Odmówiono.

- W urzędzie usłyszałam, że przecież na wakacjach też płacimy czynsz. Czyli skoro to nie miejska inwestycja, to my nie jesteśmy już mieszkańcami Łodzi?

reklama

- opowiadała. 

Wykonawca alarmuje: 2 mln zł miesięcznie „w plecy”

Mariusz Serżysko, szef firmy PBDiM, która przejęła budowę po upadłym Energopolu, powiedział wprost: wykonawca jest na granicy wytrzymałości. Traci płynność finansową. Niedługo nie będzie pieniędzy na wypłaty dla pracowników.
Pamiętajmy, że środki na inwestycję były wyliczane według stawek na 2017 rok. Od tego czasu sama energia zdrożała o 380 procent!

- Z własnych środków i kredytu włożyliśmy już 500 mln zł. Od września 2024 roku utrzymujemy wysiedlonych mieszkańców w hotelach. To 2 mln zł miesięcznie. Zapłaciliśmy 20 mln i nie dostaliśmy ani złotówki. Pracujemy na zerowych środkach

- mówił.

reklama

Firma ocenia, że przy obecnym finansowaniu nie dotrwa do końca projektu. Jeśli ogłosi upadłość, Polska będzie musiała zwrócić Unii Europejskiej aż 3 miliardy złotych.

Występujący podczas komisji poseł Włodzimierz Tomaszewski przypomniał, że zaczynał budowę podziemnego dworca kolejowego jako wiceprezydent Łodzi i projekt dworcowy był związany finansowo z projektem budowy tunelu.

- Pomoc unijna dla tych inwestycji jest warunkowana zakończeniem obu elementów i jeśli tunel nie powstanie, trzeba będzie oddać pieniądze

potwierdził Tomaszewski i dodał, że jeśli wykonawca tunelu jako firma upadnie, Łódź zostanie z częścią wydrążonego tunelu, a państwo będzie musiało zwrócić dotację do Unii Europejskiej.

- To są zagrożenia. Dlatego bardzo ważna jest mobilizacja wszystkich instytucji państwa, żeby zagwarantowały wykonawcy adekwatną waloryzację kosztów i zagwarantowały pieniądze na mieszkania dla wyprowadzonych lokatorów

- mówił poseł Tomaszewski.


Ministerstwo: „Nie było nas, ale już wiemy”

Wyjątkowe oburzenie wśród posłów wywołała nieobecność prezydent Łodzi i wojewody łódzkiego. Mieszkańcy, politycy i wykonawca stanowczo podkreślają, że współpraca z władzami jest zerowa. Spółka realizująca budowę mówi, że nawet los wykwaterowanych łodzian nikogo nie obchodzi. Jedyne, co udało się wynegocjować, to to, że miasto wskazuje lokale, do których mogliby się przenieść, ale to mieszkania do generalnego remontu, którego koszty miałaby ponieść realizator inwestycji. 

- Ich obecność była kluczowa. To oni odpowiadają za stronę społeczną

- mówił poseł Andrzej Adamczyk. Zaproponował kolejne posiedzenie z udziałem ministra infrastruktury, MSWiA, wojewody i prezydent miasta.

Posłanka Agnieszka Wojciechowska van Heukelom zauważyła, że jedynie wykonawca realnie przejmuje się losem mieszkańców.

- Władze lokalne są nieobecne, państwowe milczą. Tylko wykonawca przejmuje się losem mieszkańców. Kto zajmie się tymi ludźmi, jeśli firma zbankrutuje?

- pytała.

Dodała, że już na etapie przygotowań do budowy tunelu, jako społeczniczka zwracała uwagę, że "łódzkie kamienice wiszą jedna na drugiej, mają płytkie fundamenty i efekt domina jest mocno przewidywalny, ale prezydent miasta pytana, które kamienice są na trasie tunelu odpowiadała, że nie wie, bo inwestycja jest rządowa".

- Nie usłyszeliśmy odpowiedzi na najważniejsze pytanie: kiedy wrócimy do domów. Czy to będzie Boże Narodzenie 2025? A może Wielkanoc 2026?

- mówiła pod koniec spotkania jedna z lokatorek.

Przypomnijmy, że Hanna Zdanowska w rozmowie z nami przyznawała, że tunel średnicowy spędza jej sen z powiek.

Bardzo współczuję tym osobom, które od prawie roku są u kogoś, u bliskich, w hotelach, wynajętych lokalach, z daleka od domowego zacisza. Tak nie powinno być. Budowa tunelu średnicowego jest naprawdę kluczowa z punktu widzenia naszego miasta, ale również i Polski. Ale to nie tak miało być. Cały cW przeciwieństwie do budowy dworca Łódź Fabryczna, którą realizowaliśmy wspólnie i za którą faktycznie mogłam brać odpowiedzialność, przy budowe tunelu średnicowego nie pozwolono nam być partnerem. Mogę tylko grzecznościowo spotykać się z wykonawcą, bo on przecież podlega zamawiającemu, czyli inwestorowi, a nie mnie. Tylko w ten sposób mogę próbować wywrzeć jakąkolwiek presję.zaś obrywa mi się za tę inwestycję, bo jako społeczeństwo mamy małą świadomość tego, co znajduje się w czyich kompetencjach. To inwestycja centralna, która dzieje się na terenie miasta, na którą nie mam wpływu

-  mówiła prezydent Łodzi.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo