reklama
reklama

Nie Dom Schronienia, ale grozy. "Ciocia była chuda, zawszawiona i zaświerzbiona"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Karolina Brózda

Nie Dom Schronienia, ale grozy. "Ciocia była chuda, zawszawiona i zaświerzbiona" - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
12
zdjęć

Stanisław S. odwiedzał w zgierskiej placówce kolegę. | foto Karolina Brózda

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości Łódź Znajomych i rodziny podopiecznych Domu Schronienia w Zgierzu przesłuchiwał w środę (7 czerwca) sąd w sprawie przeciwko prowadzącemu go księdzu Markowi N. Mężczyzna jest oskarżony o doprowadzenie do śmierci 12 pensjonariuszy ośrodka. Prowadząca rozprawę sędzia Eliza Feliniak chciała ustalić, jakie warunki panowały w placówce.
reklama

Jednym z przesłuchiwanych był Piotr K., syn jednego z podopiecznych zgierskiego ośrodka. 

- Ojciec był alkoholikiem, często znikał na wiele dni - mówił świadek. - O tym, że przebywał w Domu Schronienia, dowiedziałem się od policjantów, którzy przywieźli go do domu.

Według opowieści Piotra K., ojciec po powrocie ze zgierskiej placówki był w złym stanie: wychudzony, posiniaczony, na udzie miał ranę wyglądającą tak, jakby ktoś wyciął mu fragment skóry do przeszczepu.

- Kiedy próbowałem go o cokolwiek zapytać, nie odpowiadał - wspominał świadek. - Zresztą przez ten alkoholizm już trudno było się z nim dogadać, nic nie mówił, tylko patrzył.

Ojciec Piotra K. wymagał całodobowej opieki, karmienia, przewijania. Po kilku hospitalizacjach starszy mężczyzna zmarł.

Odwiedzał kolegę

Na rozprawie zeznawał też Stanisław S., który w zgierskim Domu Schronienia odwiedzał kolegę. Z jego wyjaśnień wynikało, że znajomy nie miał gdzie mieszkać, nie utrzymywał też kontaktów z bliskimi. 

- Byłem u niego dwa razy - mówił Stanisław S. - Chodził, był w kontakcie. Nie zwróciłem podczas tych wizyt uwagi na warunki, jakie panowały w tym ośrodku. Nigdy nie byłem w tego typu placówce, więc nie miałem porównania. Wydawało mi się, że wszystko jest tam w porządku: nie widziałem brudu, nie czułem nieprzyjemnych zapachów.

Ciocia była chuda i zawszawiona

O swojej cioci, która również przez jakiś czas była pod opieką zgierskiego ośrodka, opowiadała też Teresa J.

- Ciocia trafiła do Zgierza po wizycie w szpitalu - zeznawała. - Nie miała bliskiej rodziny, nie miał się nią kto zająć, więc ten ośrodek załatwił jej ktoś ze szpitala. Za każdym razem, gdy ją tam odwiedzałam, narzekała, że jest głodna, więc starałam się zawsze coś przywieźć - jadła bardzo łapczywie.

Okazało się też, że emerytura cioci nie wpływa już na jej konto, lecz jest przelewana bezpośrednio z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych do placówki w Zgierzu.

- Po wyjściu z tego domu opieki ciocia była chuda, zawszawiona, zaświerzbiona i brudna - wspominała Teresa J. - Trafiła do jednego z DPS-ów w Łodzi, gdzie po jakimś czasie zmarła.

Trzydzieści zarzutów

O sprawie domu opieki Marka N. było głośno w całej Polsce. Oskarżony usłyszał 30 zarzutów, w tym takie, że swoich podopiecznych naraził na utratę zdrowia i życia lub na ciężki uszczerbek na zdrowiu, czego następstwem była śmierć 12 osób.

Prokurator zarzucił mu też fizyczne i psychiczne znęcanie się nad pacjentami oraz przekręty finansowe: od kradzieży majątku do przywłaszczania świadczeń emerytalnych podopiecznych. Marek N. przebywa w areszcie śledczym.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama