reklama
reklama

Nie jedzenie a… szkolenie. W jednej z łódzkich restauracji właściciel szkoli gości z zakresu używania sztućców

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Nie jedzenie a… szkolenie. W jednej z łódzkich restauracji właściciel szkoli gości z zakresu używania sztućców - Zdjęcie główne
reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości ŁódźTo na drzwiach „Gorącej kiełbasiarni”, bałuckiej restauracji, która przeszła „Kuchenne Rewolucje” pojawiła się kartka informująca gości, że w lokalu odbywają się szkolenia z zakresu posługiwania się sztućcami oraz konsumpcji napojów.
reklama

Od poniedziałku, 28 grudnia lokal po trzech miesiącach wznowił działalność – tym razem jako… ośrodek szkoleniowy.

!reklama!

W dzień otwarcia restauracji pojawiła się policja, by wlepić mandat właścicielowi. Okazało się, że podczas pandemii nie można organizować również szkoleń. Mimo mandatu właściciel zapowiedział, że być może do pomysłu powróci po 17 stycznia.

- Klienci oprócz zamawiania jedzenia na wynos, będą mogli skorzystać z usług szkoleniowych „Gorącej kiełbasiarni" na miejscu. Zakres szkolenia to prawidłowe korzystanie z noża, widelca, łyżki i łyżeczki oraz poprawna konsumpcja kawy i herbaty, piwa oraz soków i napojów. Na sali wykładowczej jest 5 stanowisk szkoleniowych stworzonych zgodnie z reżimem sanitarnym. Po zakupie materiałów dydaktycznych kursanci przystępują do szkolenia. - tłumaczy Mateusz Al Najar, właściciel restauracji zrewolucjonizowanej przed laty przez Magdę Gessler.

reklama

Menu lokalu zmieniło się w listę pomocy naukowych. Wśród nich znalazła się często wybierana przez gości solianka po 15 zł czy leczo w tej samej cenie.

- Mimo, że od materiałów dydaktycznych będę musiał odprowadzić większy podatek niż za jedzenie, to nie zmieniłem dotychczasowej ceny potraw - dodaje właściciel.

Mateusz Al Najar tłumaczy, że taki ruch biznesowy jest wynikiem bardzo trudnej sytuacji finansowej. Zamknięty wiosną lokal otworzył się podczas miesięcy wakacyjnych, by znów jesienią zawiesić działalność. Obroty restauracji spadły o 30 proc., a by załapać się na rządowe wsparcie z tarczy spadek musi być na poziomie 40 proc. Od początku pandemii właściciel wypłacał pensję i ZUS za siedmiu pracowników.

reklama

Do właściciela zgłosili się również inni restauratorzy z Łodzi, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji finansowej.

Źródło: Expressilustrowany

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama