reklama
reklama

Ogromne emocje na Bałutach. Poszło o dokarmianie wiewiórek

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Canva/poglądowe

Ogromne emocje na Bałutach. Poszło o dokarmianie wiewiórek - Zdjęcie główne

Dokarmiać wiewiórki czy nie? Wśród łodzian rozgorzała dyskusja. Ekspert radzi. | foto Canva/poglądowe

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Łódź Lawinę komentarzy wywołał post jednego z mieszkańców Bałut, który zaapelował, by nie dokarmiać latem wiewiórek. Część internautów zarzuciła mu, że niepotrzebnie się czepia. Tymczasem Kamil Polański z Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt przestrzega, wiewiórki mogą przenosić wściekliznę.
reklama

Mieszkaniec podzielił się swoją refleksją po spacerze z psem w Parku Julianowskim.

"Spacerując z psem najpierw zauważyliśmy pana, który rozsypywał karmę dla wiewiórek, a potem jedna z nich podbiegła do mnie i wręcz zaczęła mnie śledzić. Ledwo opanowałem psa, bo by się na nią rzucił, jak to pies. Moim zdaniem dokarmianie wiewiórek latem jest niezasadne, bo przestają się bać człowieka, a jednak jako dzikie zwierzęta powinny. Poddaję pod rozwagę i uwagę na spacerach"

- napisał mężczyzna na facebookowej grupie Bałuty Mieszkańcy.

Łodzianie dokarmiają wiewiórki. Zdaniem eksperta nie ma takiej potrzeby

Część internautów stwierdziła, że mężczyzna powinien nauczyć psa, aby ten nie reagował na inne zwierzęta.

"Ludzie dokarmiają gołębie i jakoś one się nie oswoiły

- stwierdziły inny z mieszkańców.

Ktoś inny zauważył, że dziki i lisy pod Łagiewnikami chodzą za ludźmi jak psy.

Kamil Polański z Ośrodka Dzikich Zwierząt w Łodzi mówi wprost, karmienie dzikich zwierząt, bez uzasadnionej potrzeby, jest negatywne.

- Przełamywanie barier między człowiekiem a dzikimi zwierzętami prowadzi tylko do kłopotów

- zaznacza i dodaje, że wiewiórki przenoszą choroby, choćby wściekliznę, a ta jest dla człowieka śmiertelna. W Łódzkiem póki co nie odnotowano takich przypadków, ale na Mazowszu już tak. 

- Wiewiórki są nosicielami grzybic, świerzbów, mają pchły

- wylicza.

Wiewiórki na Widzewie skaczą na wózki dziecięce. Straciły naturalny instynkt

Wiewiórki, choć wzbudzają powszechną sympatię, mają też ostre pazury do wspinania się po drzewach, ale to oznacza, że mogą dotkliwie podrapać. Jak dodaje Kamil Polański, w Parku Widzewskim na przykład, wiewiórki w ogóle nie boją się ludzi, przychodzą do ręki, wskakują na wózki dziecięce.

- Nie widzę uzasadnienia dla dokarmiania wiewiórek. Kaczki dokarmia się chlebem, ciasteczkami czy goframi. Zwierzęta te mają później ogromne problemy gastryczne. Poza tym przestają odlatywać na zimę, bo są przyzwyczajone, że ludzie coś im przyniosą. A zimą nie ma tylu ludzi w parkach

- dodaje Kamil Polański.

Oswajanie dzikich zwierząt powoduje też, że te tracą naturalny instynkt i są mniej ostrożne. Przez to mogą stać się ofiarą jakiegoś drapieżnika, choćby kota.

Do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Łagiewnikach ostatnio trafiły trzy małe wiewiórki. Potrzebowały pomocy. W momencie interwencji zostały odebrane dzieciom, które się nimi bawiły.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama