Udało się doprowadzić do remontu na chirurgii łódzkiego ICZMP
Razem z panią Ewa, mamą Mateusza, pacjenta chirurgii dziecięcej w Matce Polce, informowaliśmy o fatalnych warunkach panujących na tamtejszych salach nadzoru pooperacyjnego. Po publikacji naszego materiału, w czwartek 11 sierpnia pani Ewa złożyła skargę do Wydziału Zdrowia Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi.
„Nawiązując do przekazanej skargi z dnia 11 sierpnia 2022 roku dotyczącej złych warunków sanitarnych w sali nadzoru pooperacyjnego w Klinice Chirurgii, Urologii Dziecięcej i Transplantologii Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, informuję, że została ona uznana za zasadną. Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Łodzi po przeprowadzonej w dniu 12 sierpnia kontroli wydał decyzję nakazującą ICZMP wstrzymania udzielania świadczeń zdrowotnych w salach nadzoru pooperacyjnego nr 1 i nr 2 Kliniki Chirurgii, Urologii Dziecięcej i Transplantologii do czasu doprowadzenia pomieszczeń do właściwego stanu sanitarno-higienicznego i technicznego” – brzmiała treść decyzji otrzymana z Wydziału Zdrowia.
Po czasie władze placówki doszły do wniosku, że przeprowadzenie remontu jest koniecznością. Stanowisko strony szpitala w tej sprawie udało nam się uzyskać dopiero 7 września.
– Postanowiliśmy, że jednak tak być nie może. Stwierdziliśmy, że to jest na tyle uciążliwe dla pacjentów, że pomieszczenia trzeba wyremontować – mówi nam rzecznik szpitala Adam Czerwiński, pytany o powody zmiany decyzji.
Prace objęły wymianę podłogi w salach pooperacyjnych i na części korytarza. Razem było to około 60 m2 podłogi wraz z wylewką.
CZYTAJ TAKŻE >>> Koszmarne warunki w szpitalu Matki Polki w Łodzi. „Na podłodze jest grzyb – kiedyś linoleum było żółte”
Na chirurgii w Matce Polce w Łodzi brakuje personelu. Rodzice obawiają się o opiekę dla małych pacjentów
W dniu rozpoczęcia remontu dyrekcja szpitala poinformowała, że oprócz wspomnianych pomieszczeń, zamknięty zostanie cały oddział chirurgii. Pani Ewie, której syna umieszczono na oddziale gastroenterologii, przekazano, że powodem przeniesienia jest remont.
– Uważam, że remont był tylko pretekstem. Zamknięcie oddziału nastąpiło z powodu braku personelu. Leczę tam syna od czterech lat, więc dobrze wiem, jacy lekarze pracują na oddziale. Sukcesywnie od połowy miesiąca personelu zaczęło ubywać. Byłam załamana, ponieważ codziennie ktoś inny prowadził leczenie i każdy miał inną wizję prowadzenia mojego Mateusza. Po decyzji o zamknięciu chirurgii, porozrzucano nas po całym Instytucie - tłumaczyła pani Ewa.
O powody czasowego zamknięcia chirurgii zapytaliśmy rzecznika Matki Polki.
– Zamknięcie oddziału nie było powiązane z remontem. Chirurdzy wypowiedzieli szpitalowi klauzulę opt-out. Niestety we wszystkich placówkach chirurgów jest niewielu. W naszym szpitalu chirurgów dziecięcych-specjalistów moglibyśmy policzyć na palcach dwóch rąk. Wypowiedzenie klauzuli powoduje, że w pewnym momencie rozsypuje się grafik dyżurów – odpowiada rzecznik. – Musieliśmy wstrzymać przyjęcia pacjentów, a tych którzy u nas byli, przenieść do innych oddziałów.
Wg Ustawy z 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej lekarz może pracować łącznie 48 godzin tygodniowo (łącznie z dyżurami). Jeśli zgłasza chęć pracy ponad ustaloną pulę, musi podpisać tzw. klauzulę opt-out, czyli dobrowolną zgodę na wydłużenie czasu pracy. W praktyce w przypadku braku podpisania klauzuli, luki w grafiku pojawiają się w drugiej części miesiąca, kiedy obowiązkowe godziny zostają wypracowane.
Rzecznik szpitala zaznacza, że pacjenci mają zapewnioną odpowiednią opiekę. Czy sytuacja zamknięcia oddziału może się powtórzyć? Przedstawiciel placówki odpowiada, że mimo starań władz Instytutu, takiego scenariusza nie można wykluczyć.
– Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale taka sytuacja może się powtórzyć. Prowadzimy rozmowy z chirurgami, próbujemy przekonać ich do tego, żeby ponownie podpisali klauzulę. Jeśli się porozumiemy, to klinika będzie pracowała tak, jak do tej pory. Ponieważ od początku miesiąca upłynęło dopiero kilka dni, to na razie ta obstawa specjalistów jest zapewniona i na najbliższe dni grafik jest ustalony – ocenia rzecznik.
Tłumaczenie szpitala wzbudza lęk w rodzicach małych pacjentów. W obliczu niepewnej sytuacji oddziału mama Mateusza stara się o przeniesienie syna do innej placówki.
– Widziałam, że fizycznie lekarzy tam nie ma. To jest niedorzeczne i niepoważne. W najbliższym czasie przenoszę dziecko, ponieważ nie mogę sobie pozwolić na takie warunki. Mam nadzieję, że pod nieobecność lekarzy nie trafi tu żadne dziecko z zagrożeniem życia – komentuje pani Ewa.
Do sprawy będziemy wracać.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.