Warzywniak przy Narutowicza do likwidacji. Bo ma tu być pasek zieleni
- Bo ma tu powstać 12 metrów kwadratowych terenu zielonego...
- mówi załamana łodzianka.
Jak relacjonuje pani Barbara, cała sprawa zaczęła się 9 lat temu.
- Wtedy dostaliśmy z mężem pierwsze pismo, że w ciągu miesiąca musimy zamknąć sklep. Po spotkaniu z panią prezydent Zdanowską udało się ten czas przedłużyć o trzy lata - tyle brakowało mojemu mężowi do emerytury. Potem co rok prosiliśmy o kolejne przedłużenie zezwolenia. I udawało się, aż do tego roku. W ostatnim piśmie stoi, że możemy tu być do końca 2024 roku, dopisano też klauzulę o tym, że "gdyby coś się działo", na opuszczenie sklepu mamy siedem dni
- opowiada pani Basia.
Warzywniak przy Narutowicza do likwidacji. "Szkoda czasu i nerwów"
Łodzianka miała nadzieję, że sprawę uda się jakoś załatwić. Próbowała skontaktować się telefonicznie z prezydent Hanną Zdanowską, została skierowana do jednego z wiceprezydentów. Ostatecznie jednak rozmawiała z urzędnikiem, od którego usłyszała, że szkoda jej czasu i nerwów, bo decyzja o usunięciu warzywniaka jest nieodwołalna.
- Było to powiedziane w sposób bezduszny i pozbawiony empatii. Pewnie ten człowiek jest w wieku mojego syna i niewykluczone, że robił kiedyś u mnie zakupy. Jak można nie zastanowić się nad tym, co i jak się mówi, zwłaszcza kiedy dotyczy to czyjegoś życia?
- pyta pani Barbara.
Warzywniak przy Narutowicza do likwidacji. Klienci powiadomili media
O kłopotach pani Basi i jej męża dowiedzieli się ich klienci, którzy powiadomili media.
- Przychodzę do tego sklepu bardzo często. Pani Basia zawsze jest miła, pomocna. To, co robią urzędnicy, uważam za skandal. Tu nie chodzi o żadną zieleń, tylko o to, żeby zniszczyć lokalny biznes
- uważa jedna z klientek.
- Nie jestem konfliktowa, zawsze dobrze żyłam z ludźmi. Przetrwaliśmy różne trudne chwile, pandemię. Rozumiem, gdyby tu miała powstać jakaś duża inwestycja. Nie protestowałabym wtedy. Ale dlaczego dla paska zieleni mam rezygnować z pracy? Nie chcę też nigdzie się przenosić, bo jesteśmy z mężem w wieku, w którym nie przemeblowuje się życia
- pani Basia jest rozgoryczona.
Warzywniak przy Narutowicza do likwidacji. Spotkanie z przewodniczącym RM
Interpelację do Hanny Zdanowskiej w sprawie warzywniaka przy Narutowicza 58 napisał radny Prawa i Sprawiedliwości, Marcin Buchali. Z panią Barbarą rozmawiał także Marcin Gołaszewski (klub Koalicja Obywatelska - Nowoczesna).
- Pani Basia zrobiła tyle dobrego dla okolicznych mieszkańców, że to dobro musi do niej wrócić. Wierzę, że uda się tę sprawę pozytywnie rozwiązać
- mówi Marcin Buchali.
Na środę (11 września) pani Barbara jest umówiona z Bartoszem Domaszewiczem, przewodniczącym łódzkiej Rady Miejskiej. Do tego momentu Paweł Śpiechowicz z biura prasowego UMŁ poprosił o czas na wyrażenie ostatecznej decyzji w sprawie warzywniaka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.