- Zostaliśmy przedstawieni jako pazerni lwowiacy, którzy rzucili się na majątek Bohdana - mówiła oskarżona (zarówno ona, jak i jej mąż pochodzą z Ukrainy - przyp. red.). - To bardzo krzywdzące i nieprawdziwe. Po co nam jego pieniądze? Nie zrobiłam mu żadnej krzywdy i proszę o uniewinnienie.
Taki sam ton miała ostatnia wypowiedź jej męża, śpiewaka operowego, Borysa Ł.
- To był mój przyjaciel, wszystko mi mówił - przemawiał poruszony Borys Ł. - Nawet nie wiedziałem, że zostałem uwzględniony w jego testamencie. Zrobiono z nas zbrodniarzy.
Miałem mu podać kropelkę
Wcześniej oskarżony zaprezentował składowi orzekającemu, jak robił Gadomskiemu zastrzyk z insuliny tzw. strzykawką insulinówką (wcześniej dziennikarz miał przyjmować lek przy pomocy specjalnego pena, który pozwala na podanie precyzyjnej dawki).
- Miałem podać mu kropelkę - Borys Ł. pokazywał, jak napełniał strzykawkę. - Przedtem sprawdziłem, jaki miał poziom cukru. Długo to wszystko trwało, a Bohdan chciał jeszcze ogolić się i umyć.
Kilka razy zmieniali linię obrony
W mowie końcowej prokurator Joanna Sikora przypomniała, jak oskarżeni w toku śledztwa i procesu zmieniali linie obrony.
- Twierdzili na przykład, że to sam Gadomski mówił, żeby podawać mu insulinę strzykawką albo że chciał on popełnić samobójstwo - mówiła pani prokurator. - Następnie próbowali udowodnić, że nie do końca logiczne zeznania po śmierci podopiecznego wynikały z ich innej narodowości i problemów z wysławianiem się po polsku. Zaniedbania zarzucali służbom medycznym i poprzednim opiekunom Gadomskiego. Moim zdaniem działania oskarżonych były umyślne i podyktowane chęcią przejęcia majątku zmarłego: jeszcze za jego życia wypłacali pieniądze z jego konta bankowego, dysponowali rzeczami. Domagam się 10 lat więzienia dla Borysa Ł. i 5 lat dla Haliny K.-Ł.
W ich działaniach nie było umyślności
Z kolei obrona podtrzymywała, że nieścisłości w zeznaniach z postępowania przygotowawczego wynikały z problemów z komunikowaniem się oskarżonego.
- Borysowi Ł. zdarza się mówić nieprecyzyjnie, mylić pojęcia - mówił adwokat. - W dodatku żaden z lekarzy opiekujących się Gadomskim nie pouczył go, jak podawać insulinę. Medycy nie zrobili tego, bo wiedzieli, że Bohdan sam robi sobie zastrzyki. Gdy po Gadomskiego feralnego dnia przyjechało pogotowie, oskarżony był w szoku, zdenerwowany, dlatego przekaz informacji z jego strony był zaburzony.
Obrońca przytoczył też fragment zeznań doświadczonej pielęgniarki, która mówiła, że można podawać insulinę przy pomocy strzykawki. W wątpliwość podał za to wyjaśnienia biegłej diabetolog z poprzedniego terminu rozprawy, które jego zdaniem są sprzeczne: raz potwierdzają wpływ innych schorzeń zmarłego na poziom cukru w jego krwi, raz go wykluczają.
- W działaniach moich klientów nie było umyślności, zamiaru ewentualnego ani tym bardziej bezpośredniego, dlatego wnoszę o ich uniewinnienie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.