Dariusz Ziemba będąc świadkiem zdarzenia postanowił zadać strażnikom pytanie, czy do wlepienia mandatu potrzeba aż pięciu funkcjonariuszy – nie doczekał się na nie odpowiedzi. Całe zajście ze szczegółami opisał na swoim profilu w mediach społecznościowych.
!reklama!
Interwencja miała zakończyć się po 20 minutach nie jednym, a dwoma mandatami. Drugim ukaranym zachowaniem miało być używanie niecenzuralnych słów w stosunku do legitymujących ją funkcjonariuszy.
Zastrzeżenia wzbudza bliska odległość w jakiej od zatrzymanej znajdywali się strażnicy – żaden z funkcjonariuszy podczas interwencji nie miał zakrytych ust i nosa. Rowerzystka także nie miała na sobie maseczki.
Łódzki funkcjonariusz policji, autor popularnego bloga „Policjant Prewencji” tłumaczy, że:
- Podczas patrolu nie nosimy masek, ale jest przykaz, żeby to robić, gdy wchodzimy w miejsca, w których ciężko zawsze utrzymać dystans 1,5 metra - mówi i dodaje, że gdyby to policjanci spisywali mandat rowerzystce, najprawdopodobniej mieliby na sobie maseczkę. - Według rozkazów zakładamy ją przy każdej interwencji oraz gdy wchodzimy do pomieszczeń zamkniętych. - mówi funkcjonariusz.
W sprawie wypowiedziała się Joanna Prasnowska, z Wydziału Dowodzenia Straży Miejskiej w Łodzi: - Strażnicy miejscy stosują się do obostrzeń obowiązujących wszystkich. Na otwartej przestrzeni nie ma obowiązku zakrywania nosa i ust, ale trzeba zachować dystans 1,5 metra od innych osób Łodzi. Niewątpliwie na zdjęciu widać, że funkcjonariusz stoi w dystansie do osoby legitymowanej. Jest przy krawędzi chodnika, a rowerzystka przy samym budynku. Na to, że jest odsunięty, wskazuje też jego pozycja ciała – tłumaczy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.