Coraz głośniej mówi się o tym, że pielęgniarki zdecydują się na strajk. To dlatego, że codziennie muszą narażać na niebezpieczeństwo siebie i swoich bliskich. Kilka dni temu z powodu zakażenia koronawirusem zmarła 61-letnia pielęgniarka szpitala wojewódzkiego w Sieradzu.
!reklama!
Takie tragedie sprawiają, że pielęgniarki coraz mocniej naciskają na rządzących i chcą spełnienia dwóch podstawowych postulatów.
- Żądamy zagwarantowania bezpiecznych warunków pracy i wypłatę dodatkowych obiecanych wynagrodzeń za walkę z COVID - podkreśliła Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych.
Możliwość strajku pielęgniarek to bardzo niepokojąca wiadomość. Jak donosi „Dziennik Łódzki” przykładowo do szpitala w hali Expo Łódź potrzeba 300 osób. Zgłosiło się dopiero 65 medyków i pielęgniarek z dyplomami oraz 190 studentów.
Z braków kadrowych zdają sobie sprawę także w rządzie, ale zamiast próbować się dogadać, to wiceminister zdrowia Waldemar Kraska na antenie Polskiego Radia 24 zapowiedział, że o podwyżkach będzie można rozmawiać za kilkanaście tygodni, a grożenie strajkiem ze strony personelu medycznego jest „nierozsądne”.
Tymczasem statystyki są bezlitosne. Z danych Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych, na które połowie się „Dziennik Łódzki”, wynika, iż w pierwszych dwóch tygodniach listopada zmarło w Polsce więcej pielęgniarek niż w ciągu pół roku od wybuchu epidemii. Także w Łódzkiem na COVID-19 zmarło kilku lekarzy. Jednym z nich był Jacek Marynowski, pracownik Pabianickiego Centrum Medycznego, były dyrektor szpitala im. Madurowicza w Łodzi.
źródło: Dziennik Łódzki, Polskie Radio 24, OZPiP
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.